sobota, 26 lipca 2014

Anna - mama

Piszę tego posta jeszcze przed wyjazdem na urlop :-) Dzisiaj są imieniny mojej mamy i wiedząc,  że w szale, bądź lenistwie wakacyjnym może mi to umknąć przygotowałam prezent zawczasu. A pan kurier mam nadzieję dostarczy o czasie.
 
Przy okazji krótki instruktaż jak niewiele trzeba aby stworzyć fajny moim zdaniem prezent.
 
 
Zakupiłam trochę sztucznych kwiatków w Ikea. Wieńce kupuję hurtowo na allegro. Tutaj wykorzystałam ten o średnicy 35 cm. Nie jest ani za duży ani za mały i mieści się na drzwiach.   Do tego wyszperałam w moim magicznym składziku kuleczki perełkowe. Przygotowałam też kulki suszu ale ostatecznie ich nie użyłam. Za to użyłam budki dla ptaszków, którą jakiś czas temu kupiłam w Empiku.

 
Pierwszy krok to poprzycinać wszystkie kwiatki i pooddzielać listki. Często kwiatki są od razu z listkami więc warto wykorzystać wszystko.
Potem warto poukładać sobie kilka próbnych kompozycji. Ja zawsze wybieram która strona ma być tą główną i tam umieszczam największy dominujący kwiat.

 
Potem  układam listki, które mają stanowić tło. Następnie po kolei dopełniamy kompozycję kwiatkami. Wieńce wiklinowe mają to do siebie że można łodyżki powciskać między patyczki i też się trzymają.
Jeśli macie pistolet klejowy to warto pozabezpieczać kwiatki i inne ozdoby przed wypadaniem.
 
 
 Chwila pracy a efekt zadowalający :-)
 
 
Do budki dla ptaszków dokleiłam patyczek do szaszłyków i potem wcisnęłam w wieniec. Z przyklejeniem mogło być trudno :-)
Do tego tasiemka do zawieszenia i bilecik z życzeniami.
 
 
 Wybrałam kwiaty w kolorach różowych mimo że nie jestem jego fanką. Za to u mojej mamy w domku na wsi wszędzie królują różyczki w stylu angielskim. Mam nadzieję, że wianek fajnie się z nimi skomponuje.
Spakowałam wieniec w kartonik i nadałam kurierem. Powinien dostarczyć przesyłkę w dniu imienin. Wierzę, że wywoła radość u mojej mamy.
 
P.S. dopiero na zdjęciach zauważyłam że w budce są jeszcze jakieś wiórki, które wyszlifowałam skrawkiem papieru ściernego.
 
Na koniec ślę gorące życzenia wszystkim Anną.
 
 
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
 
 

środa, 23 lipca 2014

Półmetek naszej wyprawy

Dzisiaj półmetek naszej wyprawy.
Pierwsze co ciśnie mi się na usta to zdanie - Jaka ta Polska piękna!!!
Zrobiliśmy już 2000 km, pogoda nam dopisuje ( nie licząc budzy na połoninie i na środku Dunajca :-))
 
Zrobiłam pewnie z milion zdjęć i sama nie wiem jak to ogarnę.
 
 
Spaliśmy w baaardzo klimatycznych miejscach  i pewno pokażę je w oddzielnych postach.
 
Dzisiaj kilka zdjęć - starałam się bardzo ograniczać.
 
Oto 1/3 naszej trasy czyli pierwsze 8 dni.
 
 
Dzień pierwszy - Zamki Mirów, Bobolice, Ogrodzieniec a także park linowy, pustynia Błędowska  i strusie :-)






 
 
Dzień drugi - Rowerem po parku Ojcowskim, Brama Krakowska, Jaskinia Ciemna, Zamek na Pieskowej Skale i Maczuga Herkulesa



 
Dzień trzeci - wspinaczka, most linowy, własne lęki i radość z pokonywania słabości




 
Dzień czwarty - rowerem do Słowacji, knedliki, Czerwony Klasztor, Trzy Korony, bezdroża, spływ tratwą i burza na Dunajcu






 
Dzień Piąty - Zwiedzanie pasieki, Muzeum Naftownictwa, cerkwie, Skansen Kultury Łemkowskiej i klimatyczne spanie
 











 
Dzień szósty - cerkwie, zapora Solińska, Bacówka, regionalne smaki, sklep na kółkach













 
Dzień siódmy - bieszczadzkie połoniny, burza na szlaku, miejscowi artyści, żubry i obserwacja najpiękniejszego nieba









 
 
Dzień ósmy - Sine wiry, zalew Soliński z innej strony, węgiel drzewny, konnym szlakiem
 







 
 
 
ufff na więcej z taką jakością sieci nie mam siły. Może jeszcze na szlaku uda mi się połączyć z przyzwoitą siecią.
 
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota