tag:blogger.com,1999:blog-11169526467861431372024-03-19T08:26:26.603+01:00Dorota na przedmieściachDorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.comBlogger526125tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-72860732478527696692022-01-03T16:55:00.001+01:002022-01-03T16:55:00.221+01:00Nowa witryna - czas na zmiany<p> </p><p style="text-align: center;">To już prawie osiem lat mojego blogowania.</p><p style="text-align: center;">Czas na zmiany!!!</p><p style="text-align: center;">Zapraszam Was na</p><p style="text-align: center;"><a href="http://dorotanaprzedmiesciach.pl" target="_blank"><span style="font-size: large;">dorotanaprzedmiesciach.pl</span></a><br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB0qbXSp85yh0Nq2ecClFqh7puVpbX-b5XhrpeCtuCBoES03OeuUPl1JuPTIpq_oqRWXdT8bLJT3TNxYH-CIBh5VmkrySPZ1By8iBlZ4_ONYpBHYfCZvS-McXXEApijIOJTpgAgkxFV9I/" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="891" data-original-width="915" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB0qbXSp85yh0Nq2ecClFqh7puVpbX-b5XhrpeCtuCBoES03OeuUPl1JuPTIpq_oqRWXdT8bLJT3TNxYH-CIBh5VmkrySPZ1By8iBlZ4_ONYpBHYfCZvS-McXXEApijIOJTpgAgkxFV9I/" width="246" /></a></div><br /><br /><p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-10054068397114555742021-12-13T17:16:00.001+01:002021-12-13T17:16:00.252+01:00Gdy Zbój połączy się z Lucyferem<p>Mój szesnasty półmaraton w wyzwaniu #21x21w2021 przebiegłam w Pogoni za Zbójnikiem. Jest to impreza w ramach dwudniowej imprezy Bieg Zbója organizowanej w Bielsku Białej. Dla biegaczy organizatorzy przygotowali biegi na krótkim dystansie, półmaraton, maraton oraz ultra. Ja oczywiście wybrałam półmaraton czyli Zbójnika a dokładniej w Pogoni za Zbójnikiem. Dystans półmaratonu cieszył się ogromnym powodzeniem dlatego organizatorzy zorganizowali dwie tury o wspólnej klasyfikacji.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhGpUh4IUmyoBOYValpEVqmsZ1175VEF4_gO8fhA_BZRbcXVJywL1Uq9Ylri5chk90R5thSBfipwIc6Puo3GQ7rHcMuyPx3VvvAvIwEpQcKqzQt-OUE0RokE8Zq4z-To9o01ktCxvfuOE-kKcWge0d6Z5zYZkNT1CMkUNE-3uuauTsAlqmEcbvyHddE=s1032" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="597" data-original-width="1032" height="370" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhGpUh4IUmyoBOYValpEVqmsZ1175VEF4_gO8fhA_BZRbcXVJywL1Uq9Ylri5chk90R5thSBfipwIc6Puo3GQ7rHcMuyPx3VvvAvIwEpQcKqzQt-OUE0RokE8Zq4z-To9o01ktCxvfuOE-kKcWge0d6Z5zYZkNT1CMkUNE-3uuauTsAlqmEcbvyHddE=w640-h370" width="640" /></a></div></div><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;">Tradycyjnie dojechałyśmy w piątek po południu po 5 godzinnej drodze, mega korkach, ukochanych bramkach na autostradzie i innych przygodach. Odebrałyśmy pakiety i zaczęło się analizowani trasy. Pamiętajcie, że gdy już jesteście zapisani a tym bardziej gdy trzymacie już numer startowy w ręce analizowanie to na analizowanie trasy i wycofanie się jest za późno. Róbcie to przed zapisaniem się. </span></div><p>Bieg Zbójnika rozgrywany jest w pięknych Beskidach. Pięknych ale trudnych biegowo. Do pokonania było 25 km a suma przewyższeń wyszła 2825m!!! Gdybym to ja wiedziała.... pewno bym sie i tak zapisała.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiedHTuYk7aeF4GkjLBxff_rP8KWEyjP49T_OJHZ4qStRySlWCHO40Jah3G7RBFth6QdalOYtuE6wpb2XTXbzIBgyybiMw2M3TM-AvG7wIaqXTJjT3hUk9nshW-nYR-MK8BJl8qEqPMgwYQXZhVjJx2r5tBpp7MUmGINpOBNF_Wj_afbPfBi6An95AG=s1815" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1815" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiedHTuYk7aeF4GkjLBxff_rP8KWEyjP49T_OJHZ4qStRySlWCHO40Jah3G7RBFth6QdalOYtuE6wpb2XTXbzIBgyybiMw2M3TM-AvG7wIaqXTJjT3hUk9nshW-nYR-MK8BJl8qEqPMgwYQXZhVjJx2r5tBpp7MUmGINpOBNF_Wj_afbPfBi6An95AG=w542-h640" width="542" /></a></div><p></p><p>W sobotę obudziłyśmy się jak na start o 8:00 ale nasz był zaplanowany na 10:30. W tym czasie przez nasz kraj przetoczyła się fala upałów przyniesiona przez Lucyfera. Europa zalana została masami bardzo ciepłego powietrza z Afryki. Wiedziałam, że będzie temperaturowa masakra. A ja nienawidzę biegać w upale. Mój organizm też tego nie znos mimo treningów adaptacyjnych, nawadniania, oblewania się itd. Ale cóż było robić .</p><p>Na linii startu o 10:30 było już pełne słońce i zaledwie 28 stopni. Wiedziałam, że będzie walka!</p><p>Ruszyliśmy spokojnie, w dosyć gęstej grupie i od razu pod górę. Słońce paliło niemiłosiernie a ja krok za krokiem się wspinałam i piłam, piłam i piłam. Wzięłam ze sobą ponad litr bo jedyny punkt odżywczy zaplanowany był na 15 km. Właściwie po 5km wiedziałam, ze to nie będzie bieg na czas a na przetrwanie. Mój organizm szalał, tętno też. Zrozumiałam, że jedynym rozwiązaniem jest nawadnianie i krok za krokiem bez szaleństw. Duża część trasy to odsłonięte ścieżki bez grama cienia. Na szczęście było kilka strumieni, tam schładzałam się polewając wodą. Gdy wybiegliśmy na polanę pod Klimczokiem, nim spojrzałam w lewo usłyszałam jęk współbiegaczy. Gdy spojrzałam zrozumiałam. Dużo turystów na stoku kibicowało naszej walce ze słońcem i każdym krokiem. Ten odcinek właściwie nie podnosiłam głowy, patrzyłam tylko pod nogi aby nie spadło morale. A właściwie jego resztki. I nagle, wiecie tak zupełnie nagle, szczyt. Potem kamienisty ale przyzwoity zbieg. Była chwila aby się nawet porozglądać. Zaczęłam sprawdzać ile mam jeszcze płynów. Przede mną jeszcze 6 km do punktu w tym jeszcze kolejny szczyt – Szyndzielnia. To miejsce znałam z wcześniejszych biegowych wycieczek dlatego gdy rozpoznałam okolicę wiedziałam, że już niedaleko i będzie zbieg. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDIbv0tNAawYPXY4OFh6pJXeCbS75TAb2cimOjupKKR-4yAvrJ7UwsnSs0mq2YQo6an1Cs-iWCIeke_IbLQRpjQpyQGqRULkzeF68jhJevBtptcj7rPvXiPvOe_ThiTP9drYXO_itMSzJetFH1Yy9ZnidT4YbcvK8PqIYwrhoRWQ8OXoVWEbaMaTrS=s3300" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2200" data-original-width="3300" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDIbv0tNAawYPXY4OFh6pJXeCbS75TAb2cimOjupKKR-4yAvrJ7UwsnSs0mq2YQo6an1Cs-iWCIeke_IbLQRpjQpyQGqRULkzeF68jhJevBtptcj7rPvXiPvOe_ThiTP9drYXO_itMSzJetFH1Yy9ZnidT4YbcvK8PqIYwrhoRWQ8OXoVWEbaMaTrS=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p><br /></p><p>W końcu chwila wytchnienia i zamiast wspinaczki trochę zbiegania. Wody miałam niewiele ale co tam to tylko 5 km z górki. Puściłam nogi, ścieżka trudna, mnóstwo kamieni, luźnych, niestabilnych i…. potknęłam się na dużej (mojej) szybkości. Nie wiem jak ale z wyciągniętymi rękami przed siebie przeleciałam chyba z 50 metrów cały czas walcząc o równowagę i stabilizację. No i oczywiście hamując. Udało się uratować przed spektakularnym upadkiem. Gdy w końcu stanęłam cała się trzęsłam. Minął mnie chłopak i usłyszałam tylko – matko cud że nie leżysz. No cud! Generalnie ćwiczcie core. Całą tą sytuację dźwignęłam mięśniami brzucha. Ochłonęłam przez moment i ruszyłam dalej. Zachowawczo, ostrożnie, powoli. Aż pojawił się asfalt, cywilizacja i odgłos mega energetycznych bębnów. Jaką one miały moc i rytm! Uzupełniłam wodę, zjadłam arbuza, orzeszki i dalej w drogę. Zostało 10km i 3 godziny limitu. Pikuś nie? Oj nie 5 km nieustannego podejścia na Cyberniok a potem drugi raz na Szyndzielnię. Po chwili obejrzałam się za siebie i zobaczyłam istne zombiaki – prawie w stylu „The walking dead” - takie jak ja, które mozolnie wspinały się pod górę. Gdy dotarłam pod stacje kolejki na Szyndzielni zobaczyłam turystów przy zimnym piwku czy kawie mrożonej. To nieludzkie!</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEixofn5ilxClqVoo7gfr94rsfnaLZFXth228AnxTwNBg0A6FrCNX7aWUXFWs57yg1ENk0CutEzpni_tCBstfcrZ78go7cDPyP5QCQtLeGWYT8FdanhNu4BbQdaMH3u_g-zadxdvULS0ex-rd7mK9WsbprSged1XRr8Dv3yOvrch30lHQsIRnCJLu9tN=s3750" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2500" data-original-width="3750" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEixofn5ilxClqVoo7gfr94rsfnaLZFXth228AnxTwNBg0A6FrCNX7aWUXFWs57yg1ENk0CutEzpni_tCBstfcrZ78go7cDPyP5QCQtLeGWYT8FdanhNu4BbQdaMH3u_g-zadxdvULS0ex-rd7mK9WsbprSged1XRr8Dv3yOvrch30lHQsIRnCJLu9tN=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p>I znowu zbieg na jeszcze bardziej zmęczonych nogach. Ale już w głowie, że już za momencik to się skończy. No dobra momencik trochę trwał. Nie miałam już ciśnienia bo wiadomo było, że to żaden wynik a bieg o przetrwanie. Potem kilka kilometrów truchtu właściwie i walka by nie przejść do marszu. Bo jak marsz to wolniej a jak bieg to szybciej się to skończy. </p><p style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg4xRYJirx7B0uiDdbapL0y3H5E-E99LvOT61Kf1_tL4-K06aTLPu_2Qw_qj_7giwgPed04XyG8ffLEKwBnESsKb-XpAT5AliEumM4E7P66KFeEw1iY5h-WE96ukqw-FAWuNpJLL7u9apE9_Kf4v-wIBWKLv3s85kGqrCr0nl4knOBbRpf4y7xbET93=s1600" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg4xRYJirx7B0uiDdbapL0y3H5E-E99LvOT61Kf1_tL4-K06aTLPu_2Qw_qj_7giwgPed04XyG8ffLEKwBnESsKb-XpAT5AliEumM4E7P66KFeEw1iY5h-WE96ukqw-FAWuNpJLL7u9apE9_Kf4v-wIBWKLv3s85kGqrCr0nl4knOBbRpf4y7xbET93=w360-h640" width="360" /></a></p><p></p><div><div>Dotarłam na metę. Właściwie żywy trup. Ale z medalem w garści i radością, że dałam radę. Bez kontuzji i udaru. A uwierzcie mi łatwo nie było. </div><div>16 półmaraton ukończony!</div><div>Kurtyna <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2L1xyGahklu3ZlRECJr8ypWb60e032wn65P3mLI4MkdxYprGipujXEPioXkg08pAQZ39oLwi8u_pW7JFJmsBU7sdFZxn3SOiImq9sjRp_Dwx6YVGhWfEtP01XAAyEDv1qvNI75OnwxhtyJBpi0tdFav2SJlCyQudbp5KiKqyyrWf16IUuCk3kp9qm=s2046" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2L1xyGahklu3ZlRECJr8ypWb60e032wn65P3mLI4MkdxYprGipujXEPioXkg08pAQZ39oLwi8u_pW7JFJmsBU7sdFZxn3SOiImq9sjRp_Dwx6YVGhWfEtP01XAAyEDv1qvNI75OnwxhtyJBpi0tdFav2SJlCyQudbp5KiKqyyrWf16IUuCk3kp9qm=w480-h640" width="480" /></a></div></div></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-27129538313965695422021-12-12T17:49:00.000+01:002021-12-12T17:49:00.239+01:00Mała Rycerzowa nie taka malutka<p></p><div style="text-align: center;"> Chudy Wawrzyniec to kultowy bieg o którym krążą legendy wśród biegaczy. Tym razem nie porwałam się na dystans ultra ale tradycyjnie wybrałam półmaraton – Mała Rycerzowa.</div><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj-S2bTOy5ccB1c0MtpBeHJIc9pssyYYWy-IMC6AENP-HY2CL6hJJtgTbYgcLq0J0V82eSlss5cw0xBul6i83QqEeTLFrNMUlo5J4yUmNcvpBZElcLxen8rvAP2Ctf4FT7OpdV_TiaANWHpnmEFQ30e69rTNSyDNDZFn6PfZcLDWg_qN3Uow4maLwDW=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1367" data-original-width="2048" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj-S2bTOy5ccB1c0MtpBeHJIc9pssyYYWy-IMC6AENP-HY2CL6hJJtgTbYgcLq0J0V82eSlss5cw0xBul6i83QqEeTLFrNMUlo5J4yUmNcvpBZElcLxen8rvAP2Ctf4FT7OpdV_TiaANWHpnmEFQ30e69rTNSyDNDZFn6PfZcLDWg_qN3Uow4maLwDW=w640-h428" width="640" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table><div style="text-align: center;"><br /></div><p></p><p style="text-align: center;">Do Rajczy dojechałyśmy w piątek bardzo późno. Rzutem na taśmę kilka minut przed 22.00 czyli zamknięciem biura, odebrałyśmy pakiety. Takie miejsca i biegi ściągają dobrą energie i wspaniałych ludzi. Po kilku latach znajomości instagramowej spotkałyśmy się na żywo – Wrocław, Gniezno, Katowice i Poznań – właśnie w biurze zawodów zmordowane po drodze.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXpm89Llyw-GR1Jbt7KpLEhAB_mVXzVslYK_V2F_5IRtATMkdBMrKTZR-OOpubj8I3GGgB7K_3YztiKcDHIhTZJ_7aW6NbzfFRZ8xd5CUXrYxgLTzOx8yX5b1oMmc12gu94aALxwcggxS5-YckLo2h8vk4kBXosnseGga6Av0ovw7F4UCUiCSIUyxr=s750" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="727" data-original-width="750" height="620" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXpm89Llyw-GR1Jbt7KpLEhAB_mVXzVslYK_V2F_5IRtATMkdBMrKTZR-OOpubj8I3GGgB7K_3YztiKcDHIhTZJ_7aW6NbzfFRZ8xd5CUXrYxgLTzOx8yX5b1oMmc12gu94aALxwcggxS5-YckLo2h8vk4kBXosnseGga6Av0ovw7F4UCUiCSIUyxr=w640-h620" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><span style="background: white; color: #333333; font-family: Roboto; font-size: 13.5pt; line-height: 107%;"></span><span style="color: #333333; font-family: Roboto;"><span style="font-size: 18px;">Dziewczyny o świcie ruszyły na trasy Chudego Wawrzyńca a ja ruszyłam na Babią Górę - po kolejną pieczątkę w ramach Korony Gór Polskich. Wydarłam na górę jak oszalała. Czyli jak zwykle ścieżka pod górę a człowiek ciśnie ile może :-) Ale potem rozsądek kazał iść turystycznie bo to przecież dzień przed zawodami, ciesyć sie chwilą, ciszą i górami.</span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghBgtPTkkOMPkzcjkqifKrVIapaHF3Hcu6WWHZtrvGht3AfnOrytvqJ8wq6LZdrGvs_NO1tV6drrkroA8ABrtBSiPdxcylM8JD1usxZBUiUMJJZvc-l1G54OSyX_lcnl8HyH17Js6f3wGvzSWbBPeHsSrtKHJn-33ZFHau8CkwvlQCSbKhdeUDJEVA=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghBgtPTkkOMPkzcjkqifKrVIapaHF3Hcu6WWHZtrvGht3AfnOrytvqJ8wq6LZdrGvs_NO1tV6drrkroA8ABrtBSiPdxcylM8JD1usxZBUiUMJJZvc-l1G54OSyX_lcnl8HyH17Js6f3wGvzSWbBPeHsSrtKHJn-33ZFHau8CkwvlQCSbKhdeUDJEVA=w640-h480" width="640" /></a><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Roboto; font-size: 18px;">I nadszedł dzień startu. Poranna logistyka jak zawsze z tym wyjątkiem że autem dojechałyśmy na miejsce mety. Z Ujsołów do Rajczy , czyli miejsca startu, już autobusem. W nocy padało, rano kropiło. Ja tam nie narzekałam bo lubię biegać w deszczu bardziej niż upale. Pogoda ku radości jednak większości się wypogodziła. Co nas czeka na trasie super opisał organizator. Na podstawie profilu trasy zakodowałam sobie w głowie że 10 km pod górę a potem już w dół. Nic bardziej mylnego - ale o tym dalej.</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvKM1QFE7V-dPIhZGmgmPjwPhQYfEwHN7WOq1jFS-Z4yULBJsawb1V6L2mqqeVw0LQ9z9YAlV5faACKXrRGulwq-iV6moHyoy-K6PdvcuTuytqRxiTdIkw2-5jyS1VRr-_-nqWSQud4MhdyWRfUveo6ie1GSMQhxSJM01gKPbvM0EPokomr_5VyvPr=s925" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="861" data-original-width="925" height="596" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvKM1QFE7V-dPIhZGmgmPjwPhQYfEwHN7WOq1jFS-Z4yULBJsawb1V6L2mqqeVw0LQ9z9YAlV5faACKXrRGulwq-iV6moHyoy-K6PdvcuTuytqRxiTdIkw2-5jyS1VRr-_-nqWSQud4MhdyWRfUveo6ie1GSMQhxSJM01gKPbvM0EPokomr_5VyvPr=w640-h596" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> </o:p><span style="color: #333333; font-family: Roboto;"><span style="background-color: white; font-size: 18px;">Wyżej, coraz wyżej i dotarłam na 10 km. Nie było żadnego znaku, punktu, kamienia ale wiedziałam, że jestem już na Małej Rycerzowej. Zaczęłam się rozglądać bo widoki przepiękne. A do tego jeszcze czekała na n orkiestra Fundacji Braci Golec. To była magia!!! Słońce, góry, muzyka. Cudownie. Aż żal było biec. Jeszcze z pewnością tu wrócę.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><span style="color: #333333; font-family: Roboto;"><span style="background-color: white; font-size: 18px;">W radosnej atmosferze ruszyliśmy na trasę. Kawałek biegliśmy asfaltem przez miejscowość ale potem już skręciliśmy na szlak. I oczywiście pod górę. Motto tego biegu to było "pod górę" Ale ja jeszcze na początku tego nie wiedziałam. Gdzie się dało biegłam. Każdy odcinek płaskiego l lub w dół wykorzystywałam. Pod górę było ostro. Krok za krokiem wspomagając się kijkami wciąż do przodu. I tak powtarzając w głowie - tak będzie tylko do 10 km - pokonywałam kolejne metry. Na 8 km czekał punk z wodą. Ja tradycyjnie zlałam się wodą bo słoneczko przygrzewało coraz bardziej. </span></span></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgmF5s79U_jifDGhoRpgWi2i8rHo1zAfMRKF3KbhmO1kfD4kd4b69H3iuxCT3RzFlpXPb6bgijPG5vGK_cIDXQUd6hz99cIipUGp_AikpbIDBTUFb0hqQyoK3w5BJOcgzvtJjCmSvcc-8JK7iepgOBEHOpwaicxDB4k1QhCOdtZRMoGaAdlIwV6qS1U=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgmF5s79U_jifDGhoRpgWi2i8rHo1zAfMRKF3KbhmO1kfD4kd4b69H3iuxCT3RzFlpXPb6bgijPG5vGK_cIDXQUd6hz99cIipUGp_AikpbIDBTUFb0hqQyoK3w5BJOcgzvtJjCmSvcc-8JK7iepgOBEHOpwaicxDB4k1QhCOdtZRMoGaAdlIwV6qS1U=w640-h426" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Wyżej, coraz wyżej i dotarłam na 10 km. Nie było żadnego znaku, punktu, kamienia ale wiedziałam, że jestem już na Małej Rycerzowej. Zaczęłam się rozglądać bo widoki przepiękne. A do tego jeszcze czekała na n orkiestra Fundacji Braci Golec. To była magia!!! Słońce, góry, muzyka. Cudownie. Aż żal było biec. Jeszcze z pewnością tu wrócę nacieszyć się pięknem, pocelebrować widoki i pooddcychać. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhh-I5t2cPrDgju49B8iR8kf5P0j4pWvEnjabuBvEmG7Veb-4Hmo_zcMrE7cYAhB31ro7HKLG2jjr84WDBPta1Hj5USzdZpt7kxI0shBcmGEifKKJaJaIbVcS3KqQVb24i0DzLEaKd01bmS-VhpRPg3ki0DmdckKrPtJfQpiC8Uj1t3MAO3JMmfuKT_=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhh-I5t2cPrDgju49B8iR8kf5P0j4pWvEnjabuBvEmG7Veb-4Hmo_zcMrE7cYAhB31ro7HKLG2jjr84WDBPta1Hj5USzdZpt7kxI0shBcmGEifKKJaJaIbVcS3KqQVb24i0DzLEaKd01bmS-VhpRPg3ki0DmdckKrPtJfQpiC8Uj1t3MAO3JMmfuKT_=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Pamiętajcie warto dokładnie analizować trasy. Bo jak człowiek to zrobi niedokładnie to mogą być niespodzianki. Ja gdzieś zafiksowałam się, ze po 10 km będzie już w dół. Nic bardziej mylnego. Zaczęło się podejście pod Muńcuł. Mocno pomagałam sobie kijkami. Za mną, po piętach deptało mi trzech biegaczy. No nie mogłam odpuścić :-) Nie poddałam się i na Muńcuł wdrapałam się pierwsza. </p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">A potem znowu cudne krajobrazy. I zaczęła się zbieg. A na trasie Małej Rycerzowej całą wysokość zdobywaną przez kilkanaście kilometrów traci się na ostatnich kilku kilometrach. Był ostry zbieg, luźne kamienie, zmęczone nogi. Wiedziałam, że nie mogę się zdekoncentrować. Wąska ścieżka, istny zielony tunel. I w dół, w dół, w dół.</p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">I nagle dobiegliśmy do drogi. to już Ujsoły. rozejrzałam sie i zobaczyłam wieżę kościoła, spod którego ordjeżdzał autobus na start. Myślę sobie do kościoła a potem w prawo na metę. A tu niespodzianka. Pomieszałam strony świata. Szybciej niż się spodziewałam skręt na metę, gdzie dzień wcześniej dopingowała biegaczy z dystansów ultra. Ostatnie metry, mostek i meta!!</p><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4LU_UBmZO4QaVFb929YdNjDe71OBTKKGlPh9h6RCvLPsaSh7O4TQgwnNlxXGC1h_LQT-MEsfedLhERkjYBIo8-d7zsbbNZmZg3KSjm83CoS_8etalinaImYpNaG_TMkPtRfmimhrv-H4v7mhR0jKn-j_ZwfyefbbAYoI7boTLVEp7d9e5uusotvhJ=s767" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="581" data-original-width="767" height="484" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4LU_UBmZO4QaVFb929YdNjDe71OBTKKGlPh9h6RCvLPsaSh7O4TQgwnNlxXGC1h_LQT-MEsfedLhERkjYBIo8-d7zsbbNZmZg3KSjm83CoS_8etalinaImYpNaG_TMkPtRfmimhrv-H4v7mhR0jKn-j_ZwfyefbbAYoI7boTLVEp7d9e5uusotvhJ=w640-h484" width="640" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Radość, satysfakcja i medal. Niepowtarzalny kamień na szyi. </p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Przepełniona jeszcze cudnymi widokami wiem, ze jeszcze tu wrócę. Nie wiem kiedy i na jaki dystans ale na pewno. Piękna trasa choć nie łatwa, cudowna atmosfera, wspaniała organizacja i okazja do spotkania biegowych przyjaciół. Warto też wrócić na ścieżki niekoniecznie biegowo, bo góry bardzo urokliwe.</p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">To już piętnasty półmaraton w mojej drodze do #21x21w2021! Sierpień będzie mega aktywny. Już niedługo kolejne relacje.</p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><span style="color: #333333; font-family: Roboto; font-size: 13.5pt; text-align: left;"><o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 24.0pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 60.0pt;"></p><div style="text-align: center;"><br /></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-18125847993203997092021-12-12T17:31:00.002+01:002021-12-12T17:31:00.231+01:00Złoty półmaraton to już 2/3 drogi<p style="text-align: center;"> Zawsze jak wracam na DFBG przypomina mi się kultowa scena w „Miś-u” i dialog w kasie PKP „Nie ma takiego miasta Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój” I od razu nasuwa się analogia, że nie ma lepszego miejsca do biegania niż w dolnośląskiej stolicy biegów górskich jaką od dziewięciu lat staje się Lądek Zdrój. </p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz0GF8MIrK5j2oANHdfVJiGN5mZyd5JkOunMBmOQZqVI1G_XqaP7N_8riDJSa3YN9y1r8I34S936kkM3vRKy2yjwUIBBLQwpWYhVy71AciOnEf59m4F1QZ0XkGHJbypINipBLP3wJBNnLwqmh_rRNkkA6pIOH2jjP_sJfk5PCJbDTN1jIubNfattfy=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz0GF8MIrK5j2oANHdfVJiGN5mZyd5JkOunMBmOQZqVI1G_XqaP7N_8riDJSa3YN9y1r8I34S936kkM3vRKy2yjwUIBBLQwpWYhVy71AciOnEf59m4F1QZ0XkGHJbypINipBLP3wJBNnLwqmh_rRNkkA6pIOH2jjP_sJfk5PCJbDTN1jIubNfattfy=w640-h480" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;">Zacznę od samego Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, który oferuje biegaczą rywalizację na 8 trasach. </div><p></p><p style="text-align: center;"><b>- 240km – Bieg 7 Szczytów</b> – to zdecydowanie dla kosmitów. Podczas mojej kilkuletniej obecności w Lądku miałam okazję spotkać, pogadać i podziwiać szaleńców którzy mierzą się z tym dystansem. Niesamowita sprawa. Ogromny szacunek dla wszystkich, którzy się na to porywają. Całkowite wzniesienia na trasie to 7670m i tyle samo w dół . Limit czasu 52 godz. Trasa ogromnie wymagająca a mimo to ponad 300 osób stanęło w tym roku na starcie. Do mety dotarła połowa. Rekord trasy należy do Rafała Kota – 27:51:49 z 2019. Byłam wówczas na mecie. Pamiętaj zaskoczenie organizatorów że tak szybko, że już, Gęstniejący tłum kibiców mimo że było już ciemno I Rafała Kota na mecie, który z uśmiechem luźnym krokiem przekroczył linię mety i … wyglądał jakby przebiegł 10km. Wywiady, zdjęcia, uśmiechy. Kosmos! <br />Rekord kobiecy należy do Angeliki Szczepaniak – 35:47:04 z ubiegłego roku.<br />W tegorocznej edycji zwycięzcą był Krystian Ogły (33:07:09) a wśród kobiet Patrycja Bereznowska (38:44:24)</p><p style="text-align: center;"><b>- 130km – Super Trail</b> – Bieg Którego start jest w Lądku Zdrój a meta w Kudowie Zdrój. Całkowite wzniesienia na trasie to 3881m a spadek 4021. Rekord trasy należy do Łukasza Dziądziaka – 14:19:36(2017) a rekord kobiecy należy do Aysen Solak – 16:28:25 (2019) <br />W tegorocznej edycji zwycięzcą był Paweł Sarnowski (15:26:22) a wśród kobiet Nina Graboś (17:46:16)</p><p style="text-align: center;"><b>- 110km – K-B-L</b> – nazwa biegu nawiązuje do trasy – Kudowa-Bardo-Lądek. Start i meta odwrotnie niż na Super Trail. Różnica 20km ale to inne biegi na kompletnie innej trasie. K-B-L pokrywa się z druga połową trasy 7 Szczytów. Całkowite wzniesienia na trasie to 3667m a spadek 3600. Rekord trasy należy do Piotra Uznańskiego – 10:36:26(2019) a rekord kobiecy należy do Marty Wenta – 12:25:21 (2021) <br />W tegorocznej edycji zwycięzcą był Grzegorz Małyga (11:36:09) i wspomniana wcześniej nowa rekordzistka trasy Marta Wenta.</p><p style="text-align: center;"><b>- 68km – UltraTrail</b> – Oglądając trasę nasunęła mi się myśl -to taki bieg po okolicy. Biegając w różnych biegach znam trasy na Trojka, Borówkową górę czy Orłowiec. Ale nie wszystko na raz.<br />Całkowite wzniesienia na trasie to 2915m i tyle samo spadku. Rekord trasy należy do Rafała Klecha – 6:10:28(2017) a rekord kobiecy należy do Kasi Solińskiej – 7:08:28 (2018) <br />W tegorocznej edycji zwycięzcą był Piotr Szumliński (6:32:40) a wśród kobiet Petra Pastorova (7:51:04)</p><p style="text-align: center;"><b>- 45km – Złoty Maraton</b> – bieg który ukończyłam w ubiegłym roku i stałam się ultraską. Na zawsze pozostanie w moim sercu. Całkowite wzniesienia na trasie to 2041m i tyle samo spadku. Rekord trasy należy do Tomasza Koczwary – 3:42:53(2019) a rekord kobiecy należy do Magdaleny Łączak – 4:31:12 (2017) W tegorocznej edycji zwycięzcą był Łukasz Flisiński (4:01:11) a wśród kobiet Nina Wieczorek (4:42:00)</p><p style="text-align: center;"><b>- 33km – Golden Mountains Trail</b> – dystans rozgrywany po raz drugi. Trasa na której najlepsi biegacze z Polski, Czech i Słowacji walczyli o bilety uprawniające na wyjazd na Azory, gdzie odbędzie się Wielki Finał edycji narodowych Golden Trail Series. Całkowite wzniesienia na trasie to 1500m i tyle samo spadku. Rekord trasy należy do Bartka Przedwojewskiego – 02:26:10(2020) a rekord kobiecy należy do Martyny Kantor – 3:07:24 (2020), która wystartowała również w tym roku, niestety nie ukończyła biegu z powodu kontuzji. W tegorocznej edycji zwycięzcą był Andrej Paulen (2:38:42) a wśród kobiet Ewelina Kowalik (3:36:22)</p><p style="text-align: center;">-21km – Złoty Półmaraton – Bieg na którym 4 lata temu rozpoczęłam moją przygodę z biegami górskimi. Tym razem na starcie stanęłam po raz trzeci. Relacja za chwilę. Całkowite wzniesienia na trasie to 1000m i tyle samo spadku. Rekord trasy należy do Bartka Przedwojwskiego – 1:24:36(2017) a rekord kobiecy należy do Natalii Tomasiak – 01:47:53(2019) W tegorocznej edycji zwycięzcą był Daniel Żochowski (1:28:27) a wśród kobiet Emilia Mazek (1:49:58)</p><p style="text-align: center;"><b>- 10km – Trojak Trai</b>l – Najkrótszy z dystansów. Fajny dystans do szybkiego biegania lub zmierzenia się z bieganiem górskim dla początkujących. Całkowite wzniesienia na trasie to 405m i tyle samo spadku. Rekord trasy należy do Bartka Przedwojewskiego (to już 3 dystans z Jego rekordem) – 00:41:54(2017) a rekord kobiecy należy do Martyny Kantor – 00:51:02 (2017) W tegorocznej edycji zwycięzcą był Patryk Chrzanowski (00:49:26) a wśród kobiet Katarzyna Solińska (00:53:21)</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjykLHp_B97XwVcQvqTLSwwLVF5g-jTaCQfFdH5T0CK8zsGvmjIVvdQfhfPOIKNGVi03d066UhB9cBCg1gn2KJk3ew9_bvYpj5MkDj6yED308EvmsVUfbViH8JN6pT0K_GrsdY9y5LEMtHPlzD05IJqx8R_X2hi8-8va245-Bj3MOjkyL9Pei3uuI7T=s824" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="125" data-original-width="824" height="98" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjykLHp_B97XwVcQvqTLSwwLVF5g-jTaCQfFdH5T0CK8zsGvmjIVvdQfhfPOIKNGVi03d066UhB9cBCg1gn2KJk3ew9_bvYpj5MkDj6yED308EvmsVUfbViH8JN6pT0K_GrsdY9y5LEMtHPlzD05IJqx8R_X2hi8-8va245-Bj3MOjkyL9Pei3uuI7T=w640-h98" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;">Jak widać Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich ma wiele do zaoferowania. Każdy znajdzie trasę odpowiednia dla siebie. A do tego warto dodać cudną atmosferę podczas całego weekendu, pomocnych wolontariuszy i świetnie przygotowane trasy i punktu odżywcze. Na to istne święto biegowe zjeżdżają biegacze z całego kraju. Rozmów, uśmiechów i spotkań nie ma końca i to chyba lubię najbardziej.</p><p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh81E_ijtSIEpJKeo4277I1T9Rra9v8a7e_NqJTdVPmqx6po7aEDFNSW0cHsN5TI6cQO3cWX_k2hwbly9HO1_3_N1SWmEar7aizoWlIQnwxuUud7tpBUzuNkd6_IAvGPeAsylZR-WVQzwXcN2TdM75HZet3QkbAzt1bGbkM7G2RIwKymi8oQBwOYOaS=s1895" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1895" data-original-width="1659" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh81E_ijtSIEpJKeo4277I1T9Rra9v8a7e_NqJTdVPmqx6po7aEDFNSW0cHsN5TI6cQO3cWX_k2hwbly9HO1_3_N1SWmEar7aizoWlIQnwxuUud7tpBUzuNkd6_IAvGPeAsylZR-WVQzwXcN2TdM75HZet3QkbAzt1bGbkM7G2RIwKymi8oQBwOYOaS=w560-h640" width="560" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: center;">Na starcie Złotego Półmaratonu stanęłam po raz trzeci. Wiedziałam co mnie czeka. Czułam się przygotowana i gotowa. W głowie nawet tlił się plan na życiówkę. </p><p style="text-align: center;">Prognozy pogody zapowiadały deszcz. Ja się cieszyłam – lubię biegać w deszczu a jeszcze ciepłym letnim to idealnie. Rano jednak okazało się, że z deszczu nici…</p><p style="text-align: center;">Start był falowy, tak aby zbyt wielu biegaczy się nie kumulowało w strefie startu. To akurat bezpieczne i super rozwiązanie szczególnie że na samym początku trasy są wąskie schodki i podejście pod górę. </p><p></p><div style="text-align: center;">Gdy wbiegliśmy w las poczułam się jak w Amazonii. Powietrze było mega ciężkie, było parno jak przed burzą, wilgotność bardzo wysoka i lekkie chmury na niebie.</div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjKLm2iJGD0q6tluXg2oCUVZgGjXpw_SugMZHneHusf-SD2UgCA0E3G-8xn6l1jKXiIrDZAHhhYGRBAqk75xKsg3c_5W8glJE-v9KrY0UNlNkjNo9IsC9Gn4u04BEJT-QDMXc5is7Sg_Tpj7uf9wSYehrTG8hzacyi-lbZXk5KBJajJdF7Wg4N6-HR3=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjKLm2iJGD0q6tluXg2oCUVZgGjXpw_SugMZHneHusf-SD2UgCA0E3G-8xn6l1jKXiIrDZAHhhYGRBAqk75xKsg3c_5W8glJE-v9KrY0UNlNkjNo9IsC9Gn4u04BEJT-QDMXc5is7Sg_Tpj7uf9wSYehrTG8hzacyi-lbZXk5KBJajJdF7Wg4N6-HR3=w480-h640" width="480" /></a></div></div><p></p><p style="text-align: center;">Zaczęło się podejście na Trojak. Szłam ostro równym tempem pod górę. W tych warunkach tętno szalało. Istne tropiki. Po wejściu na Trojak chwila w dół. Mimo iż kamieniście i wąsko to biegłam cały czas. Potem znowu podejście na Karpień. Gdy wdrapałam się na górę, musiałam przystanąć. Serce biło jak szalone, a ja czuła się jak karp bez wody. Powietrza!!! </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWjDJ1RCTGPStA_JEeJoKX88iJlEcz9i01-xOX44CLObDyOfZIQydFsjJgMVN2i3YCJEkDV8mZ-wYDzCq2YYYYFGGZCqf92nG3_-CKrse1MpqW3lXo0ZSgAKhEtVlwIkm1vw3qTPeuDKSo-6Xqdy7-fAbmV7xXrzgBoZNY4Ot3g0JDUPfIJCsfSIRv=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWjDJ1RCTGPStA_JEeJoKX88iJlEcz9i01-xOX44CLObDyOfZIQydFsjJgMVN2i3YCJEkDV8mZ-wYDzCq2YYYYFGGZCqf92nG3_-CKrse1MpqW3lXo0ZSgAKhEtVlwIkm1vw3qTPeuDKSo-6Xqdy7-fAbmV7xXrzgBoZNY4Ot3g0JDUPfIJCsfSIRv=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;">Potem znowu w dół. Lepiej i nagle rozstąpiły się chmury i ukazało się słońce. I to paradoksalnie pomogło. Pojawił się lekki wiaterek a powietrze było zdatne do oddychania. Poczułam się mocniejsza więc ile mogłam do punktu odżywiania. Tu napiłam się kubek, oblałam się chyba trzema. Potem trochę w słońcu i wspinaczka na ostatnią górę – Borówkową. Tu postanowiłam ostro (jak na mnie) piąć się w górę bo wiedziałam, że czas mam dobry a potem już jest właściwie ciągle w dół.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjKVy94cXxx6jqdnxA1_-4k8_CwtIcC7oyEJzgNT9VDgIh6_WFyGQp0d-Gm0x_AWOIiQAOYVqsDVgbR9gj902KbvlpKyCxxO0sdHdJIkOh0-ObDo6LuDRxAGD6UxNZ0af2WqOjEUxOuT8OR3AQuKw-5ADTN8Pjij40YktlqCxD8gNpkPcK3iZhd4Vjh=s888" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="888" data-original-width="590" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjKVy94cXxx6jqdnxA1_-4k8_CwtIcC7oyEJzgNT9VDgIh6_WFyGQp0d-Gm0x_AWOIiQAOYVqsDVgbR9gj902KbvlpKyCxxO0sdHdJIkOh0-ObDo6LuDRxAGD6UxNZ0af2WqOjEUxOuT8OR3AQuKw-5ADTN8Pjij40YktlqCxD8gNpkPcK3iZhd4Vjh=w426-h640" width="426" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;">Znowu w głowie pojawiła się myśl żeby zawalczyć. Tropiki poszły w zapomnienie, tętno uspokojone, siły wróciły. Na Borówkową wbiegłam zmotywowana, skręt w lewo i teraz już w dół. Te ostatnie kilometry niestety już w słońcu. Ale nogi niosły. Marzyłam o basenie. Picie miałam, mocno się nawadniałam ale potrzebne było schłodzenie z zewnątrz. Gdy dobiegłam do Lutyni wiedziałam że przede mną ostatnia prosta. Potem pojawił się znak Lądek Zdrój. Starałam się biec raz lewym raz prawym bokiem drogi by ukraść trochę cienia. Ostatnia prosta w Lądku. Dużo ludzi kibicujących – biegacze, rodziny biegaczy, turyści i kuracjusze. I pojawia się hałas mety. Wiem że to już 500m. Głowa niesie, spoglądam na zegarek i uśmiecham się szeroko. Jest szansa na złamanie 3 godzin. To mój cichy cel na ten bieg. Wbiegam do Parku Zdrojowego. Kasia i Iwona krzyczą, przybijam piątkę i jest META.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwKQe8GArxNnrlxRVKFkQ5NbsbFM69RBCvjrcgufeaONHgppl_DTnPAxpLmJ5bN0eCvYyEIUlAF6L5M4vMFqt18kEOyo9F67jlE48utVFWHRLj-bod5a5YcLJYjYwx28W33qPukiwkvxSIhwQ5O7D6-R17WZChobQDmNIH0QLKfP3LQvHg5JM6Cj10=s1920" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1282" data-original-width="1920" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwKQe8GArxNnrlxRVKFkQ5NbsbFM69RBCvjrcgufeaONHgppl_DTnPAxpLmJ5bN0eCvYyEIUlAF6L5M4vMFqt18kEOyo9F67jlE48utVFWHRLj-bod5a5YcLJYjYwx28W33qPukiwkvxSIhwQ5O7D6-R17WZChobQDmNIH0QLKfP3LQvHg5JM6Cj10=w640-h428" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;">Zatrzymuję zegarek i jest. Mam to! Czas 02:56:29 Pokonałam swoje słabości, zwątpienia a ciężka praca i regularny trening przynoszą efekty. Mała rzecz ale jak cieszy.</p><p style="text-align: center;">To mój trzeci start w tym miejscu na tym dystansie – progres prawie 40 min. Jak widać warto biegać i trenować. Lubię ten dystans, ten profil trasy i to święto biegaczy. Z pewnością wrócę.</p><p style="text-align: center;"><br /></p><p style="text-align: center;">I tak 14 półmaraton ukończony. Jest szansa, że pomysł przebiegnięcia 21 razy dystansu 21km w 2021 roku zakończy się sukcesem. Wciąż 7 przede mną ale już 2/3 za mną. Trzymajcie kciuki</p><p style="text-align: center;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6zIJHRSUAXDKYYiEHP3H-78Kqer2KdPJ98Bf8Ic1rrbfRaxWgvm7HRh6UJjmLMIQdmDiGfsm5wjRmFBQnu0GyKJCIAEcU-kp7UHO1grWkU5oDYhZqU1Vi7WPCwC2up4uOo8WbLPwkRSSxeFUC6tRZUwL-PB5YTEOsmwsMlsf0RuBe2khIbbVhjYZK=s1728" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1152" data-original-width="1728" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6zIJHRSUAXDKYYiEHP3H-78Kqer2KdPJ98Bf8Ic1rrbfRaxWgvm7HRh6UJjmLMIQdmDiGfsm5wjRmFBQnu0GyKJCIAEcU-kp7UHO1grWkU5oDYhZqU1Vi7WPCwC2up4uOo8WbLPwkRSSxeFUC6tRZUwL-PB5YTEOsmwsMlsf0RuBe2khIbbVhjYZK=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;"><br /></p><p style="text-align: center;">Fot Jacek Denka, Małgosia Telega, Natalia Podsadowska, Łukasz Buszka</p><div style="text-align: center;"><br /></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-40994698049900179412021-12-11T17:11:00.018+01:002021-12-11T17:11:00.236+01:00Półmaraton z Sową<p> </p><p class="MsoNormal">Półmaraton Sowiogórski biegłam po raz pierwszy. Wstępnie
zaplanowany był na wiosnę. Na szczęście organizatorzy nie odwołali wydarzenia a
jedynie przenieśli na lipiec. Szczęśliwie termin mi pasował i tak oto nadszedł
czas na trzynasty półmaraton w tym roku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqeY5oIAP-nHGdj8-hq7vFC_LSvFp_qevv9m1rxhYr3iEbM8kfnNINx4FTk4KkOMmWCPjy4qy5SaGx_409QMaHfJhdOtmeSy2Yd0JBManBWlhSSdlDsQShHH9Pi76u-hBjt-6tVLzXutDu2wSwdFP3kFdZo9AdVgw1cvb6NTejvroeRrhAamj5Cxp0=s2000" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1331" data-original-width="2000" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqeY5oIAP-nHGdj8-hq7vFC_LSvFp_qevv9m1rxhYr3iEbM8kfnNINx4FTk4KkOMmWCPjy4qy5SaGx_409QMaHfJhdOtmeSy2Yd0JBManBWlhSSdlDsQShHH9Pi76u-hBjt-6tVLzXutDu2wSwdFP3kFdZo9AdVgw1cvb6NTejvroeRrhAamj5Cxp0=w640-h426" width="640" /></a></div><o:p> </o:p>W Góry Sowie mam blisko więc wypad był jednodniowy. Po
pobudce o świcie jak to w niedzielę, dosyć wcześnie pojawiliśmy się w biurze
zawodów. Wszystko sprawnie choć początkowo było wrażenie, że biegaczy niewielu.
Jednak z minuty na minutę parking się zapełniał a kolejki do WC rosły.<p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Po rozgrzewce przyszedł czas na wspólny start. W sumie
stawiło się ponad 300 biegaczek i biegaczy. Dzień był ciepły i słoneczny. A ja
jakaś pełna obaw. To chyba w głowie było, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>że to trzynasty. Do tego trasa biegu
prowadziła na Wieką Sowę – 1015 mnpm. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwNI3CnyaKGBhrrtYF-Qph2mNIkfN71l2ono1zugoQKN5iE7WRCVE-yH1XMYpgbAoEqR9ildI0gTvT4hUGX-pu5615YICf9YPAUbgIJucP9M4C6DEiwga2ldOn6AeUUbEwEGiY0ueHPhSzv9mQ32DUp-UDsdASuNCoWWL16dpDuWZPd3vaXERT8Lho=s924" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="697" data-original-width="924" height="482" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwNI3CnyaKGBhrrtYF-Qph2mNIkfN71l2ono1zugoQKN5iE7WRCVE-yH1XMYpgbAoEqR9ildI0gTvT4hUGX-pu5615YICf9YPAUbgIJucP9M4C6DEiwga2ldOn6AeUUbEwEGiY0ueHPhSzv9mQ32DUp-UDsdASuNCoWWL16dpDuWZPd3vaXERT8Lho=w640-h482" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">Obawy były zupełnie nieuzasadnione. Wszystko przebiegło
dobrze. Trasa bardzo przyjemna. Podejścia łagodne. Suma przewyższeń 139m. Nawet
dało się biec. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Na trasie właściwie nie robiłam zdjęć. Skupiona na biegu i
unikaniu pecha trzynastkowego. Do Wielkiej sowy nieustannie pięliśmy sie do
góry. Szlaki puste, pogoda dobra, szum drzew. Cudownie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>I nagle po płaskim odcinku na koniec ukazała się Wielka
Sowa. Tam już tłum ludzi ale bez problemu można było przebiec. Do tego oklaski,
uśmiechy, okrzyku MIŁO!</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAwVz5l3J9Zf4lGCINngYwUZxLYrMEswbePfI51z_eSp7XuCUpHUP30letnOtW7UeDe7_x83tdi7MdfVGBKlpB5zipKd5w3nPGdSPavIAzJJSh24jh82DVtnSwCNaJ2Updy3QV1aa--2xgMO9hFyCXrG_ucyRwOI3ScnZxjRFz_jk3PwtdgChLWufD=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAwVz5l3J9Zf4lGCINngYwUZxLYrMEswbePfI51z_eSp7XuCUpHUP30letnOtW7UeDe7_x83tdi7MdfVGBKlpB5zipKd5w3nPGdSPavIAzJJSh24jh82DVtnSwCNaJ2Updy3QV1aa--2xgMO9hFyCXrG_ucyRwOI3ScnZxjRFz_jk3PwtdgChLWufD=w480-h640" width="480" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">Na odcinku z Wielkiej Sowy do mety na szlaku też już było
dużo turystów. To najbardziej popularne wejście na ten szczyt. Bez problemu
jednak można było biec w dół. <br />
Prosto do mety oczywiście!<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVSIkmdGHWTGCIvVqBnVJcKgPEMnvlNaLqvvZwzranfNPqgRPdOgKyWohiXU_8xWCLeiVhEC-V7ca5yoKne37jjM6vq0xRxy0F_2Y_v9LLFHBlR4T4gYVSvOLYIMfLWSYS-af4lLfigwH1mu2J1ALV2PeAZXqLFsa3Z5rujXRkzJA_T3nFfiY1UeHl=s886" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="886" data-original-width="750" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVSIkmdGHWTGCIvVqBnVJcKgPEMnvlNaLqvvZwzranfNPqgRPdOgKyWohiXU_8xWCLeiVhEC-V7ca5yoKne37jjM6vq0xRxy0F_2Y_v9LLFHBlR4T4gYVSvOLYIMfLWSYS-af4lLfigwH1mu2J1ALV2PeAZXqLFsa3Z5rujXRkzJA_T3nFfiY1UeHl=w542-h640" width="542" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Podsumowując - serdecznie polecam bieg. Idealny na pierwsze
przetarcie w biegach górskich. Łatwe ścieżki, bez trudności technicznych,
podbiegi spokojne , zbiegi do ogarnięcia. </p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Do tego piękne Góry Sowie i trochę szaleńców biegowych.<br />
I tak oto trzynasty półmaraton w tym roku ukończony.. #21x21w2021<br /></p><div style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtNMD2ydNdeg5dZV6T7sZvOazFCT_ZuQ31TTh_A401DWGa2E3tI0bsHcRH5H35ia4fa5Nj8TGFqvrk4Tskjot4NquZcoslZJS-kGCqPs4YEotFCG0mfjKJU9GF3cARRinspXFRFnDWk17_HredY5TFVmG3Lk-0E4HeBGdY9p856dUP5dIRxr-8yfgj=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtNMD2ydNdeg5dZV6T7sZvOazFCT_ZuQ31TTh_A401DWGa2E3tI0bsHcRH5H35ia4fa5Nj8TGFqvrk4Tskjot4NquZcoslZJS-kGCqPs4YEotFCG0mfjKJU9GF3cARRinspXFRFnDWk17_HredY5TFVmG3Lk-0E4HeBGdY9p856dUP5dIRxr-8yfgj=w480-h640" width="480" /></a></div><p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-76827189218340983482021-12-10T15:04:00.027+01:002021-12-10T15:04:00.224+01:00Light po Górach Stołowych<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgenI5V6jSMP9hSk2A2UDvfwSC89K-ESqw1GCdC0EEKTJYFJsLTnTPebiGveCoSAgOm-065s-L0ZtPGfFjao3LnCaJ1yMMJaMvuhdOI2YFfCKzoGOE6_ZcLLTjvkvZ1KuNhUm8Cz2moDo0n5Elf7U_5xgAaQzIMLeLU2XUjDT9XcxsDtnXLTWSJNdFr=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1759" data-original-width="2048" height="550" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgenI5V6jSMP9hSk2A2UDvfwSC89K-ESqw1GCdC0EEKTJYFJsLTnTPebiGveCoSAgOm-065s-L0ZtPGfFjao3LnCaJ1yMMJaMvuhdOI2YFfCKzoGOE6_ZcLLTjvkvZ1KuNhUm8Cz2moDo0n5Elf7U_5xgAaQzIMLeLU2XUjDT9XcxsDtnXLTWSJNdFr=w640-h550" width="640" /></a></div>Kolejny półmaraton w Górach Stołowych za mną. To już mój trzeci start tutaj w tym roku. Bardzo lubię tu wracać i biegać. Mam do nich ogromny sentyment gdyż jest to miejsce moich wakacyjnych wycieczek z dzieciństwa. Tym razem start połączyłam z mini urlopem i zrelaksowałam się jak na wakacjach.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiATPciKeph7DsRNKI1j03c1F4egAIf2a5sChvwuHjoY9l8L1n8RDlGh8KU3hLeZxpg4_4z-kDcoHZ5b5hRkRt37Wagf5IPGryUpvK_uC2pcwOMVtyTne-MtM4MU9HKFu57i_pck9c-_NPffuUAp5swKlQX0L0S_fRn3-7wfqDlH35JXo6eTOEEu_KT=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1887" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiATPciKeph7DsRNKI1j03c1F4egAIf2a5sChvwuHjoY9l8L1n8RDlGh8KU3hLeZxpg4_4z-kDcoHZ5b5hRkRt37Wagf5IPGryUpvK_uC2pcwOMVtyTne-MtM4MU9HKFu57i_pck9c-_NPffuUAp5swKlQX0L0S_fRn3-7wfqDlH35JXo6eTOEEu_KT=w590-h640" width="590" /></a></div><br />Zacznijmy od tego, że po zawirowaniach covidowych meta zawodów wróciła na swoje miejsce czyli na Szczeliniec Wielki. Miałam okazję już biec taką edycję zimową i bardzo dobrze ja wspominam. Tym razem ostrzyłam sobie zęby na te ostatnie metry po schodach w górę. Ale nim wisienka na torcie to przed biegaczami jeszcze 23 km niełatwej trasy, z przewyższeniami +/- 1075m. Zegarek pokazał mi sumę 1944m w tym więcej pod górę! Dla mnie ewidentnie druga część trasy trudniejsza szczególnie, że na wielu innych biegach charakterystyczny profil trasy to około 10 km w górę, z jakimś najwyższym punktem a potem mniej lub bardziej w dół aż do mety. No ale ten bieg jest wyjątkowy.<p></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgSqF4boJN_zIW8EmyNUu0Qtv-WflSIs4hHRZP9YstJDX3e9PBoz7FtFyqe0-IATXIR_beOAj5KIjcGbVmlOvmA31L584lAvu8GrVItbX_sfUcSf-H2EE-bZTWau8n1vdN2U_mscBaD21sMqfQ0UT2jpP_lpleZY5vH8TS0zndV0uhyAr0bRRQ-9n_s=s745" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="239" data-original-width="745" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgSqF4boJN_zIW8EmyNUu0Qtv-WflSIs4hHRZP9YstJDX3e9PBoz7FtFyqe0-IATXIR_beOAj5KIjcGbVmlOvmA31L584lAvu8GrVItbX_sfUcSf-H2EE-bZTWau8n1vdN2U_mscBaD21sMqfQ0UT2jpP_lpleZY5vH8TS0zndV0uhyAr0bRRQ-9n_s=w640-h206" width="640" /></a></div><p></p><p>Pakiet odebrałyśmy dzień wcześniej po całodniowym chodzeniu po okolicznych górach. Był spokój, chill i ponad 25tyś kroków. Dlatego po odebraniu pakietów postanowiłyśmy już tylko odpoczywać i to nie aktywnie a leżąc. Zestaw książka i hamak z widokiem na Szczeliniec okazał się idealny.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYSTn4SmHP1bz0QXpjUsvhCXIl0CeFlk9xK81bkGdZeDXrhnhCtSDWjGl8Z_JzsInDqq8TKW71FCWcnLsSTsuAWQyaL8JJr-UQrjhCdBnHx3K6Hs3tjRdpsUKGMl8P6wdi7FbZ0CbtknGthhTYrxS4xxB5AxqtPm6D-WyMbRjwkQKzDBncRljwQOq-=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2037" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYSTn4SmHP1bz0QXpjUsvhCXIl0CeFlk9xK81bkGdZeDXrhnhCtSDWjGl8Z_JzsInDqq8TKW71FCWcnLsSTsuAWQyaL8JJr-UQrjhCdBnHx3K6Hs3tjRdpsUKGMl8P6wdi7FbZ0CbtknGthhTYrxS4xxB5AxqtPm6D-WyMbRjwkQKzDBncRljwQOq-=w637-h640" width="637" /></a></div><p></p><p>Rano świeże i gotowe stawiłyśmy się na linii startu. Pogoda dobra do biegania, nie za gorąco, słońce lekko za chmurką.</p><p>Pierwszy etap biegu szedł dobrze. Trasa była w odwrotną stronę niż wersja zimowa. To co zimą się wspinałam teraz zbiegałam i odwrotnie. Fajnie tak rozpoznawać już trasy i miejsca. Bez problemów dotarłam do 14 km gdzie w Pasterce był punkt żywieniowy. Nie wiem czy wyglądałam tak słabo czy to po prostu super wsparcie wolontariuszy ale zajęła się mną momentalnie dziewczyna z pytaniami – co potrzebujesz, co dolać itd. Wypiłam colę i poprosiłam o dolanie wody do camelbacka. Bardzo dziękuję za pomoc. Dzięki temu na punkcie spędziłam mniej niż 2 minuty. Niestety nie dopilnowałam i z dobroci serca dostałam świeże 1,5l wody na plecy. Nauczka!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiA_cQ5eCKhgW4EHGQ8JS9BcvX7EBczayEDbbQD9hHISjv-somdyFC04DYmuQC_WtNlEsjPRmBuRzR9SiBJVV_3q0fajoy6ioHgNOkae8wLX7sfsz-Iz7HdihGYPNunvYX01rstUg2iZh3nTnUuED_bIFLSVKP0j1qLCQ6u-ggnMi_iJtDsR-C18brl=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiA_cQ5eCKhgW4EHGQ8JS9BcvX7EBczayEDbbQD9hHISjv-somdyFC04DYmuQC_WtNlEsjPRmBuRzR9SiBJVV_3q0fajoy6ioHgNOkae8wLX7sfsz-Iz7HdihGYPNunvYX01rstUg2iZh3nTnUuED_bIFLSVKP0j1qLCQ6u-ggnMi_iJtDsR-C18brl=w480-h640" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;">Po Pasterce trochę w dół ale wiedziałam, że teraz trudniejsza część. Szło dobrze ale gdzieś w głowie zaczęła pojawiać się myśl gdzie ta meta? Zbliżałam się do 21 km a pamiętajmy że od 17km było cały czas pod górę. Mijałam się kilkakrotnie z innym biegaczem. I gdy ja wypatrywałam już mety on krzyknął – dajesz! Do 24km już niedaleko. Haha dzięki za to. Przypomniałam sobie, ze to przecież nie 21 a 23,6. Ale cóż było robić przecież nie zawrócę. Zaczęłam za to wypatrywać schodów. Wręcz czekałam na nie z utęsknieniem. Docierały odgłosy mety. Byliśmy tuż tuż pod Szczelincem. Może włączymy się w schody nie od samego dołu? I gdy już miałam na to nadzieję wolontariusz pokazał drogę w dół. Na końcu tej drogi pojawiły się upragnione schody. W piątek wchodziłyśmy na szczyt na zachód słońca, więc wiedziałam że to już tylko kilka minut. Wspinając się stopień za stopniem minęłam schodzącego w dół Piotra Hercoga orgainzatora i pomysłodawcy biegu. Nie omieszkałam zadać mu pytania: Kto to wymyślił?” przybiliśmy piątkę aja pełna nowej energii pognałam na metę.</span></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgrww_6EGu-IUOGx316MhtW7u5ie39Up5uPpcZmNmMl8QtU8eTo5VObhwb9pakZAaoooxSiAOt9wLvnWBKdrtgAdWNPbG1Ji37MHlO_SPIhqu5o9IOw5z4fKU_RPNKi0qQowkwXQ_oVlIlGuNrcqlNDAL5RQ6lZwPnb9YZqrx1DPTSSqurX1XIFrn6y=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgrww_6EGu-IUOGx316MhtW7u5ie39Up5uPpcZmNmMl8QtU8eTo5VObhwb9pakZAaoooxSiAOt9wLvnWBKdrtgAdWNPbG1Ji37MHlO_SPIhqu5o9IOw5z4fKU_RPNKi0qQowkwXQ_oVlIlGuNrcqlNDAL5RQ6lZwPnb9YZqrx1DPTSSqurX1XIFrn6y=w480-h640" width="480" /></a></div><p></p><p>Wpadam na metę. Radość, ulga, wreszcie. Rozglądam się dokoła. Woła mnie arbuz. Zjadłam chyba z 8 kawałków. Powoli emocje opadają. Zaczynam rozglądać się za Gosią. Kolejni zawodnicy wpadają na metę. Uśmiechy, uściski. Mała Gośka robi fotki, ktoś krzyczy ”huraa!!! złamałem 4 godziny”. I wtedy przypominam sobie że przecież to też był mój cel. Sprawdzam zegarek i … JEST! Złamane 4 godz. To oczywiście nic w porównaniu z pierwszym zawodnikiem i wynikiem Pavla Bryla i jego 2:02 ale przecież ścigam się tylko z własnymi słabościami.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBydAA_67V0kgncnhmJQmhdd2TFM_IGmQyfgeczjU8BD8AtiJ2--fyVBGBOiN13_IGq92y0YK2F6jr5oFcxqYaEixv6IZoEr5Xn9zQXFMHf5-YhPu9ysi2npASXwQYhCiEI1lGL1fKorIL-7UFRbI632Mit-mWtjwH3GwKxgaWTwxp0TG373Ss9Yre=s1920" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1282" data-original-width="1920" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBydAA_67V0kgncnhmJQmhdd2TFM_IGmQyfgeczjU8BD8AtiJ2--fyVBGBOiN13_IGq92y0YK2F6jr5oFcxqYaEixv6IZoEr5Xn9zQXFMHf5-YhPu9ysi2npASXwQYhCiEI1lGL1fKorIL-7UFRbI632Mit-mWtjwH3GwKxgaWTwxp0TG373Ss9Yre=w640-h428" width="640" /></a></div><br /><p>Na metę dotarła i Gosia i po zdjęciach z medalami półmaraton w cyklu Supermaraton Gór Stołowych przechodzi do historii. A ja w ręku trzymam 12 medal półmaratoński w tym roku. #21x21w2021</p><div><br /></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-22471618430882613262021-12-08T10:00:00.007+01:002021-12-08T10:00:51.818+01:00Siła głowy wbrew ciału<p> </p><p class="MsoNormal">Na wstępie powiem truizm – regeneracja jest niezwykle ważna.
Staram się o to dbać. Rozciąganie, rolowanie, masaż, kąpiele solne i
nieoceniony sen mam właściwie wpisane<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w
plan treningowy. I mimo, że tego pilnuję nie zawsze wszystko idzie dobrze. I
organizm może wcisnąć pauzę. I tak też było na Półmaratonie Olszak.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsQ8SwZhFBpeI01PLw2imL9w7u6TWQQD5V-ThpzzHrDucsDYyXp2AVa5QIgtnHTsDOYgRgnaVbCxVxsir-IpmX3jpa5wp7plJsRzTfG9w9ZdMLAr0KdacnW5HHwQYtPc0nPSZumifvZ4p36E9_qqc9UJNVsjQBj7eRU3TFzlT-g8Q6CO4rjTwAP01U=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsQ8SwZhFBpeI01PLw2imL9w7u6TWQQD5V-ThpzzHrDucsDYyXp2AVa5QIgtnHTsDOYgRgnaVbCxVxsir-IpmX3jpa5wp7plJsRzTfG9w9ZdMLAr0KdacnW5HHwQYtPc0nPSZumifvZ4p36E9_qqc9UJNVsjQBj7eRU3TFzlT-g8Q6CO4rjTwAP01U=w640-h426" width="640" /></a></div></div><br />Ale od początku. Cały tydzień przed startem był niezwykle
intensywny. Cały tydzień urlopu po przebiegniętym Rzeźniczku to intensywny czas
biegania i jeżdżenia rowerem po górach. Niby urlop a wpadło po prawie 80km
biegu i 120 roweru. Gdy w niedzielę ruszyłyśmy o świcie do Poznania
samopoczucie i humory były bardzo dobre. I tu pierwsza niespodzianka,
dojeżdżamy pod adres biura zawodów a tam pusto, cisza, nikt nic nie wie. Kilku
równie zdziwionych biegaczy i tyle. Sprawdzam na Facebooku, w regulaminie no i
jesteśmy tam gdzie powinniśmy. Na szczęście odnalazłam telefon do organizatora
i okazało się, że miejsce zmieniono i gdzieś w spamie mam podobno e-maila.
Dobrze, że byłyśmy wcześniej i zdążyłyśmy przejechać do nowej lokalizacji. A
tam już pakiet w garści, uśmiechy, rozgrzewka i fotki. <p></p><p class="MsoNormal"></p><div style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhoKg2XrwokyrVe735lY1dAjy2S0JATQLWGFQdHTc2mNzIItoXHfGaHPXoasBCjtyLxj0Mv5fxRhnuhJMOUKdmDlZ3H7Qqts5ANvFA0vwOsnO2wmfK6Kd_UbJb0aHYbsm1p5VsXRTOwGdNAGtwySPoddy23h8E8MlY9dZQRdu0ufvHXMop_WgG6Oz8a=s1728" imageanchor="1"><img border="0" data-original-height="1152" data-original-width="1728" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhoKg2XrwokyrVe735lY1dAjy2S0JATQLWGFQdHTc2mNzIItoXHfGaHPXoasBCjtyLxj0Mv5fxRhnuhJMOUKdmDlZ3H7Qqts5ANvFA0vwOsnO2wmfK6Kd_UbJb0aHYbsm1p5VsXRTOwGdNAGtwySPoddy23h8E8MlY9dZQRdu0ufvHXMop_WgG6Oz8a=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"></span>Niespokojnie spoglądałam w niebo bo słońce się rozkręcało, temperatura rosła a
start się zbliżał. Czułam się jednak dobrze i cieszyłam się, że bieg odbywa się
w okolicach stawu Olszak , w dużej mierze w zacienionym obszarze. <br />
1,2,3 START – ruszyliśmy. Ja dosyć mocno, mimo że teren trailowy, pagórkowaty.
1 km lecę, 2 km czuję że trochę za mocno, ale jest bardzo wąsko, sznurek
biegaczy przede mną i za mną, nie ma jak przepuścić trzeba biec. Po chwili
wybiegliśmy na szerszą ścieżkę całą w słońcu i… ciemno przed oczami, gęsia
skórka na całym ciele.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zwolniłam,
przeszłam do marszu, stanęłam. Kolejne osoby mnie mijają, wołam do koleżanki
„ja chyba nie ukończę, schodzę…” I myśl – ja to na prawdę powiedziałam?
Przecież to 11 półmaraton z mojego wyzwania. Jestem gdzieś w połowie pierwszej
7km pętli. Bez sensu się cofać, dystans taki sam. Terenu ani żadnych skrótów
nie znam. Popijam wodę i kilka łyków żela. Ale właściwie nie chce mi się pić
tylko cała jestem mega rozgrzana. Uspokajam oddech i mysi. Kalkuluję. Dobra
przechodzę do marszu, truchtu. Decyduję że postaram się ukończyć pierwszą pętlę
i zdecyduję. Krok za krokiem, siłą woli a nie nóg, pilnując aby nie stanąć bo
już nie ruszę docieram do końca pierwszej pętli gdzie jest punkt odżywczy.
Staję, jem arbuza, wylewam na siebie kilka kubków wody. Powoli wracam do
siebie. Pojawia się myśl – to jeszcze tylko dwie pętle. Druga myśl – kalendarz
pełen startów w wyzwaniu #21x21w2021. Gdzie ja znajdę i wcisnę kolejny. To
bezsensu. I szybka decyzja – ukończę nawet gdybym miała iść. Potraktujmy to
jako trening mentalny.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDxX2Ws8ET6czj_CRXErJcm-jGjX4B5Xz9LYZcnYr0UC5nWF2aEfh2orj48IbCERbAB6ZbHZjd6U7QQmNabM0JKCkFtMfaAZeoOyf0MzwMEeFfMJwmRh0F8mPk40ff8P2yqItFVsFTGYM311bnOQ9Wk10YCFhx3F6YYtkuDrhdNWC_5iscqjHcqYZU=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDxX2Ws8ET6czj_CRXErJcm-jGjX4B5Xz9LYZcnYr0UC5nWF2aEfh2orj48IbCERbAB6ZbHZjd6U7QQmNabM0JKCkFtMfaAZeoOyf0MzwMEeFfMJwmRh0F8mPk40ff8P2yqItFVsFTGYM311bnOQ9Wk10YCFhx3F6YYtkuDrhdNWC_5iscqjHcqYZU=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">I tak też robię. Biegnę powoli równym krokiem, unikam
słońca, szukam cienia na skrajach ścieżek, cały czas popijam. Po drodze mijam
Gosię, która trochę zdziwiona, że nie zeszłam. Wiem, że kilku biegaczy jest za
mną co widzę na mijankach. Docieram na koniec drugiej pętli, znowu arbuz, picie
i oblewanie się wodą. Jestem mokrusieńka ale znajduję zapas sił na trzecią
pętlę.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo to już tylko 7km. I tak
ostatni raz pokonują leśne ścieżki, zakręty, podbiegi i podejścia. Nawet nie
patrzę na zegarek ani na tempo. Powoli dociera do mnie, że meta jest w zasięgu.
Że będzie jedenasty medal. Za każdym zakrętem wypatruję podbiegu do mety. Mijam
kilku maszerujących biegaczy. Jeszcze chwila, już momencik. I jest META.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Chwilę czekam na Gosię, która też dobiega do mety. Trwa
dekoracja zwycięzców. Uśmiech, radość, refleksja.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNGseIhgs1iPe7bdI0KL0KLRtAfTGrcBitR5MmpY0zcZPW2C1Sd4wCaXqo2sYwAm-Tw2bkozetzkc1jndhCod_qiwR0Z5zq-Ltx1ILxqCb0PYeNkH_B4MjNbhb1gFSPa2AOJMX13oxgb76ubqWnojXX188rXerVWgurQLxz2BLBj1FCtRZhJTBTIxy=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNGseIhgs1iPe7bdI0KL0KLRtAfTGrcBitR5MmpY0zcZPW2C1Sd4wCaXqo2sYwAm-Tw2bkozetzkc1jndhCod_qiwR0Z5zq-Ltx1ILxqCb0PYeNkH_B4MjNbhb1gFSPa2AOJMX13oxgb76ubqWnojXX188rXerVWgurQLxz2BLBj1FCtRZhJTBTIxy=w640-h426" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Co poszło nie tak? Z pewnością było za dużo mocnego biegania
po górach przed startem. Zabrakło regeneracji i odpowiedniej ilości snu.
Nawodniona byłam ale mając świadomość temperatury trzeba było się oblać wodą na
już starcie. Zawsze źle znoszę bieganie w upale a pierwszy start w takich
temperaturach w sezonie to zawsze walka. Organizm musi się jednak przyzwyczaić.
Tegoroczna wiosna była chłodna, treningi o świcie gdy jest rześko. No nie było
czasu adaptacji do temperatur. <br />
No i był to 6 start w półmaratonie w siedem tygodni. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Co zadziałało? Mocna głowa, chłodna kalkulacja, rozłożenie
biegu na etapy. Nie bez znaczenia była silna motywacja wewnętrzna aby ukończyć
jedenasty półmaraton. Być może gdyby to nie był start w wyzwaniu to zeszłabym z
trasy. To niesamowite ze człowiek sam sobie takie rzeczy wymyśla a potem
jeszcze stara się to zrealizować.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Teraz
chwila odpoczynku, takiego prawdziwego, obiecuję z ręką na sercu.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinPhIy4uxBjOWaYwKYKDGzChs5ZumXqZfqfB_dqhz86e_JSluwhprRMF9MvXEvufsGDrl1zVapNWdWE0XMjEIoqavaS7CMBKFTMLY6EkS9aA-DqVeAK5eSpJsiiP01ixIIbDLM_X4P8s6ce-QsUgL8V64S459F_pWFvU4sKIIeENZxBbKbjOWWfY08=s2048" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinPhIy4uxBjOWaYwKYKDGzChs5ZumXqZfqfB_dqhz86e_JSluwhprRMF9MvXEvufsGDrl1zVapNWdWE0XMjEIoqavaS7CMBKFTMLY6EkS9aA-DqVeAK5eSpJsiiP01ixIIbDLM_X4P8s6ce-QsUgL8V64S459F_pWFvU4sKIIeENZxBbKbjOWWfY08=w480-h640" width="480" /></a></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-2079759282630452572021-10-21T09:16:00.003+02:002021-10-21T09:16:41.434+02:00Rzeźniczek na 10<p> </p><p class="MsoNormal">Zawsze z ogromną przyjemnością wracam w Bieszczady.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Te góry mnie przyciągają. Do tego z uwagi na
odległość z Wrocławia zawsze start łączę z mini urlopem. Podobnie było w tym
roku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdWJcOsEQitle68QEc14OkHm-ufcYGmktmXlyXmEr66gX8W450eCJXsqyyVXv7ZsHTrZ01B-NjPyukb4arwDwC40jKvcErWEmNwCXnsXZkifmbm2hAyOTkpqZWx8FAtH5nF-PwcQ0p-iY/s2046/IMG_4063.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdWJcOsEQitle68QEc14OkHm-ufcYGmktmXlyXmEr66gX8W450eCJXsqyyVXv7ZsHTrZ01B-NjPyukb4arwDwC40jKvcErWEmNwCXnsXZkifmbm2hAyOTkpqZWx8FAtH5nF-PwcQ0p-iY/w480-h640/IMG_4063.JPEG" width="480" /></a></div><o:p> <br />Po raz trzeci wystartowałam w Rzeźniczku. Mimo, iż rok temu
na mecie czułam niedosyt dystansu i obiecałam sobie że Rzeźniczek już nie. Że
wrócę w Bieszczady jak nabiorę odwagi do zmierzenia się z całym Rzeźnikiem. No
ale nigdy nie mów nigdy. Gdy w głowie pojawił się pomysł projektu 21x21w2021 a
następnie pojawiło się ogłoszenie o starcie zapisów na Rzeźniczka decyzja była
szybka i oczywiście tylko na tak.</o:p><p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGeD6vWllMOPTvyXFRqts-rBt4BrZ8z6naQUoLiOwTz2Dc3WGFVULjHPhRU1NbiyJ1djBXdEJVjjmn7yptt0atH0tA0qNkL8NLhI0dB1DZJl7aHOyjGBJNEYegRKvOv3OUDWGhULpeMeI/s2048/IMG_4034.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGeD6vWllMOPTvyXFRqts-rBt4BrZ8z6naQUoLiOwTz2Dc3WGFVULjHPhRU1NbiyJ1djBXdEJVjjmn7yptt0atH0tA0qNkL8NLhI0dB1DZJl7aHOyjGBJNEYegRKvOv3OUDWGhULpeMeI/s320/IMG_4034.JPEG" width="240" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>W tym roku formuła biegu była podobna do zeszłorocznej już
wersji covidowej. Podstawowa zmiana to czas odbywania się festiwalu. Nie jest
to jeden weekend jak dawniej a dziewięć dni. To na pewno ogromny wysiłek dla
organizatorów biegu i tu wyrazy szacunku za perfekcyjną organizacje, mimo wielu
obostrzeń i wymogów sanitarnych. Każdy z zawodników oprócz wyboru dystansu – a
jest aż pięć możliwości- wybierał również dzień kiedy chce wystartować. To dało
możliwość rozłożenia obecności wszystkich uczestników festiwalu na wiele dni i
nie wiązało się z ryzykiem dużych skupisk ludzkich. Takie rozwiązanie ma
oczywiście plusy i minusy. Trudniej spotkać znajomych ale nie ma tłoków na trasie.
Na dystansie Rzeżniczka zmianą jest również brak punktów odżywczych. Na
szczęście na dystansie 28 km jest jeszcze możliwość ogarnięcia tego
samodzielnie.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> </o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxizDJObCpXgeISU16BpTHhO-CQMX8pVv60wP1sY_CGZeKAbQU9X2YFbjnggchDIa7ItytQEuveqHCUQqY3CWFKZRyG7mE8sEgPo3vWyZfrHrmXjq9ghB2KBIr-y1J3ozpyprFeKmM7jo/s2048/IMG_4036.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxizDJObCpXgeISU16BpTHhO-CQMX8pVv60wP1sY_CGZeKAbQU9X2YFbjnggchDIa7ItytQEuveqHCUQqY3CWFKZRyG7mE8sEgPo3vWyZfrHrmXjq9ghB2KBIr-y1J3ozpyprFeKmM7jo/s320/IMG_4036.JPEG" width="240" /></a></p><p class="MsoNormal">Nie od dziś wiadomo, że lubię biegać zimą i w deszczu a nie
lubię w upale. No i wykrakałam sobie pogodę na mojego Rzeźniczka. W
Bieszczadach deszcz łączy się jeszcze z błotem. Startowałam w niedzielę a w sobotę
padało i całą noc padało. Do tego logistyka i inne super ważne sprawy ( o
których będzie relacja) spowodowały, że słabo było u mnie ze spaniem i
regeneracją przez ostatnie dni przed biegiem. Dlatego też nie do końca
wiedziałam jak organizm się zachowa na trasie. No ale było jak było. Pobudka o
świcie, klasyczna procedura i rytuały przedstartowe i stawiłam się na odjazd
Kolejki Bieszczadzkiej. Niebo było łaskawe i nie padało, temperatura w
okolicach 8 stopni. Równo 7:15 ruszyliśmy w kierunku mety. Super było spędzić
te kilkadziesiąt minut na rozmowach z biegaczami. Powoli świat wraca do
normalności. Z uśmiechami na twarzy dotarliśmy na start. Rozgrzewka, depozyt,
fotka i tradycyjnie wystrzałem ogłoszono start. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Te 28km minęło mi bardzo szybko. Gdzieś po godzinie zaczął
padać deszcz. Ale na szczęście nie jakaś dramatyczna ulewa ale ciągły,
schładzający deszczyk. Na trasie błoto było ale w porównaniu z zeszłoroczną
edycją, gdzie zdobyłam już chyba doktorat z błota w tym roku było znośnie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Przez pierwsze kilka kilometrów biegłam równo i wsłuchiwałam się w organizm.
Wszystko szło dobre, czułam energie i nogi niosły. Pilnowałam nawadniania i
odżywiania. Pokonywałam kolejne kilometry zgodnie z planem. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie zatrzymałam się nawet na chwilę. Każde
podejście równo krok za krokiem parłam w górę. Przystanęłam dopiero na punkcie
z wodą gdzie uzupełniłam softflashka. Kolejny odcinek trasy to mijanka z
uczestnikami Rzeźnika. Dużo uśmiechu, pozdrowień i krótkich wymian zdań. Potem
podejście na Orlik. I znowu krok za krokiem na szczyt. Ale że jak już Orlik? To
teraz już z górki i meta? <br />
Tak ale pamiętałam, że to z górki jest mocne. Dałam z siebie jednak wszystko. Zawsze
tracę na zbiegach. Mam w głowie hamulec który powoli poprzez treningi i kolejne
doświadczenia z zawodów troszkę luzuję. Na tym zbiegu też przesunęłam linię
znowu dalej i to mnie cieszy bardzo.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal">Na trasie nie robiłam właściwie zdjęć bo telefon był schowany
w woreczku w plecaku. Minęłam na trasie fotografów i nawet wydaje się, że cyknęli
fotki. Niestety klątwa trwa – zdjęcia nie ujrzały do dziś światła dziennego.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCdXZ9zEfxx6dWqa7Bbibimwdm6JOHVLzruYQWABl__jydymQV0hWwq_ooQZqlherzQjsNKhxWHaEPefsHy1MxSKXmS392cPXYj4ze37_-GuK8fDblEcBrBOIf91Yxa_S66iCwuO6RH-M/s1426/Pastel+Red+and+Pink+Photo+Vintage+Bike+Facebook+Cover+%25289%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="599" data-original-width="1426" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCdXZ9zEfxx6dWqa7Bbibimwdm6JOHVLzruYQWABl__jydymQV0hWwq_ooQZqlherzQjsNKhxWHaEPefsHy1MxSKXmS392cPXYj4ze37_-GuK8fDblEcBrBOIf91Yxa_S66iCwuO6RH-M/w640-h268/Pastel+Red+and+Pink+Photo+Vintage+Bike+Facebook+Cover+%25289%2529.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pod koniec zbiegu
słychać już było odgłosy mety. Ostatnie metry to odcinek mega błotnisty ale jak
co roku organizatorzy mają to przemyślane. Na trasie przebieg przez rzeczkę,
gdzie szybka kąpiel zmyła z butów trud kilometrów. I jest meta!!! 10 medal w
tym roku w garści!<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYPoNvWcBKPWtcZGzUHfB-gwnS3MLW2JVIB-nXLJtEs0LtUIJPAtkLAU5_8MKwfHGMOYkYs0m9yEl6hyphenhyphenhhMYubM6E46TGxke3EC86N4o4IW2prRQMbPKshbZaAl-9yGE02dkxzV45s7bk/s1536/rze%25C5%25BCniczek+1.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1372" data-original-width="1536" height="572" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYPoNvWcBKPWtcZGzUHfB-gwnS3MLW2JVIB-nXLJtEs0LtUIJPAtkLAU5_8MKwfHGMOYkYs0m9yEl6hyphenhyphenhhMYubM6E46TGxke3EC86N4o4IW2prRQMbPKshbZaAl-9yGE02dkxzV45s7bk/w640-h572/rze%25C5%25BCniczek+1.jpeg" width="640" /></a></div><br /><p class="MsoNormal">Czy wrócę w Bieszczady? Nie mówię nie bo zawsze się tu
świetnie biega :- Czy coś więcej? Pomyślę po 21 półmaratonie.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-20214617972414352422021-08-31T21:26:00.007+02:002021-08-31T21:26:59.734+02:00Zróżnicowany półmaraton w Jedlinie<p> </p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Na ten bieg
zapisałam się kiedy nikt jeszcze nie myślał o pandemii. A w mojej głowie nie
pojawił się jeszcze pomysł na przebiegniecie 21 półmaratonów w 2021 roku. W
międzyczasie wiele się wydarzyło ale tegoroczna edycja biegu doszła do skutku.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p> </o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi37e_EAjWDCy-gM51LpgaVAlJHoz3HvOzbnHyxzR5DYjHpEN6TRREE6SU79wrpLQwxkrl7hfhyphenhyphenKmjd25ccLy9o3fdvU_H7dtmyRt9xSmmcW8h010VgaLLfT2079sdbZDwmX1-7fdAwweE/s1148/jedlina_+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="822" data-original-width="1148" height="458" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi37e_EAjWDCy-gM51LpgaVAlJHoz3HvOzbnHyxzR5DYjHpEN6TRREE6SU79wrpLQwxkrl7hfhyphenhyphenKmjd25ccLy9o3fdvU_H7dtmyRt9xSmmcW8h010VgaLLfT2079sdbZDwmX1-7fdAwweE/w640-h458/jedlina_+1.jpg" width="640" /></a></div><br /><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Do Jedliny Zdrój dojechałyśmy rano z numerami startowymi, które odebrałyśmy wcześniej we Wrocławiu. Z uwagi na obostrzenia sanitarne organizatorzy zmienili formułę startów. Każdy zawodnik miał indywidualny pomiar czasu i można było startować o 8:0 rano do 11.00. Ja jako osoba biegająca dokładnie postanowiłam wyruszyć na trasę jak najszybciej. Z uwagi, że był to mój czwarty z kolei weekend ze startem w półmaratonie, a do tego byłam jeszcze przeziębiona postanowiłam poznać trasę dokładnie i nie spieszyć się zbytnio. </span><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">A czekało nas wiele rozmaitych niespodzianek na trasie 21,4km z sumą przewyższeń 1875m (925/950). Bez zbędnego marudzenia ruszyłyśmy na start. Bez kolejek pojedynczo ruszaliśmy na trasę. </span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><o:p></o:p></span></p><p style="background: white; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;"><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif; font-size: 11.0pt;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjte4uUZQO4Z0jxpuL0SY1z3RWcpeoP2fc-Ho4wK_lMLTIbver541onNbBkfaGovoTHwuOqrdZNwjqzZoqnxLsCQp239gro0rjSkHDMMdftwa3rgAqrdjXCGyZX7cLelhqNk75ZEgu2ZBA/s1936/Jedlina+2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1936" data-original-width="1296" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjte4uUZQO4Z0jxpuL0SY1z3RWcpeoP2fc-Ho4wK_lMLTIbver541onNbBkfaGovoTHwuOqrdZNwjqzZoqnxLsCQp239gro0rjSkHDMMdftwa3rgAqrdjXCGyZX7cLelhqNk75ZEgu2ZBA/w428-h640/Jedlina+2.jpg" width="428" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p> </o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Góry
Wałbrzyskie trochę już poznałam biegając w nich treningowo. Nie są to giganty
wysokości ale charakteryzują się ostrymi podejściami i takimi samymi zejściami.
Dodatkowo w relatywnie krótkiej odległości znajduje się szereg szczytów, więc
trasa to ciągły rolercaster góra dół. I tak też się zaczęło. Gdy po pierwszym
kilometrze jednostajnym pod górę przebiegliśmy mostkiem na torami zaczęła się
wspinaczka. Po kolei Wawrzyniak, Jedliniec, Jałowiec. Słonko prażyło jak
marzenie mimo zapowiadanych deszczy. Potem odcinek zbiegu w dół ponownie w
kierunku Jedliny i torów. <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYN3DfYpgFwM3AMjMegtqS73YgZihvyJWsLc0M2b2o2gShgDcP_qxxO8TSVh20ltXZrJ1W0LvxAKSGD_v-42AO-0NntYS2Uth_q4igBt1YEs2YbOFRJvV-6DeeURA1H-GMH-xu_Jb7QNM/s2048/Jedlina+3.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYN3DfYpgFwM3AMjMegtqS73YgZihvyJWsLc0M2b2o2gShgDcP_qxxO8TSVh20ltXZrJ1W0LvxAKSGD_v-42AO-0NntYS2Uth_q4igBt1YEs2YbOFRJvV-6DeeURA1H-GMH-xu_Jb7QNM/w480-h640/Jedlina+3.JPEG" width="480" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">I tu na trasie
spotkała mnie pierwsza niespodzianka gdyż … goniła mnie koparka. Dobrze, ze
wykazałam się refleksem i zrobiłam fotkę. Wrażenie bezcenne, myślę, że kierowca
miał większy ubaw ode mnie. Trasa na szczęście zostawiła drogę i szlakiem do
góry .</span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjclTrlKYPsNBwNirnse876Uqqnsrctt_aTmTrO9SlZepMZ65sh7oFJ8xFB6pohD0kzDmqX3B9pQRvqbE3VfL6_US2i3XThAfB4yEflZMn9fW5J72w3gvirbGtQCVI_XwIZPRHhlGTJAxs/s2046/Jedlina+5.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjclTrlKYPsNBwNirnse876Uqqnsrctt_aTmTrO9SlZepMZ65sh7oFJ8xFB6pohD0kzDmqX3B9pQRvqbE3VfL6_US2i3XThAfB4yEflZMn9fW5J72w3gvirbGtQCVI_XwIZPRHhlGTJAxs/w480-h640/Jedlina+5.JPEG" width="480" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Tam też czekała
na nas jedna z wielu atrakcji trasy.</span><span style="font-family: Arial, sans-serif;">
</span><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Tunel kolejowy pod Wołowcem łączący Jedlinę Zdrój i Wałbrzych. Tunel bez
oświetlenia i na szczęście już bez torów więc biegło się lepiej. Czołówka
obowiązkowa i niezbędna. Myślałam, że będzie bardziej mokro ale podłoże było
dobre. Temperatura momentalnie spadła i w kompletnej ciemności pokonałam tak
prawie 2km. Gdzieś w połowie tunelu czekała na nas lampa prosto w oczy i głośno
grzmiąca niemiecka muzyka rockowa. Hmm doznanie ciekawe szczególnie w miejscu z
taką historią. Niestety złotego pociągu nie było ale po tych 2 km ciemności
inaczej rozumiem stwierdzenie – zobaczyć światełko w tunelu. Ja je zobaczyłam,
nie był to pędzący pociąg a koniec tunelu. Chwilę dalej czekał pierwszy punkt
odżywczy i nie wiadomo kiedy 9 km trasy miałam już za sobą.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk4jGhwRp7tfzMUsOEV6obawYF0tWUEpMcud5mx-BQSZvElfKJzM2cquUdnUtsawSabQV93FfwZjXRUfTpqq1DF4vIcB6hyn1-Ymbz0OVn_5uIipkoht1Gno0GH88oL79OlQ8UbogfLEM/s2048/Jedlina+7.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk4jGhwRp7tfzMUsOEV6obawYF0tWUEpMcud5mx-BQSZvElfKJzM2cquUdnUtsawSabQV93FfwZjXRUfTpqq1DF4vIcB6hyn1-Ymbz0OVn_5uIipkoht1Gno0GH88oL79OlQ8UbogfLEM/w480-h640/Jedlina+7.JPEG" width="480" /></a></div><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> </span><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Ruszyłam pod
górę w kierunku Zamkowej Góry. Całe podejście słyszałam krzyki, nawoływania,
prawie odgłosy bitwy. To cudowny doping przygotowany przez wojów, którzy
czekali na nas na ruinach zamku. </span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ46_QjmNq-FAtEsi_-g6TMV5Pb-o-IJhsKgzKn-Dz4fqLGTRav9P6l5FRU88-cXRIIOTV0BGTnFHHokslepFiM8jX-b_iruPAMcefwprbBzH7YOo8RlY15rO_IMK57NcCNWG1H5WZZhc/s2048/Jedlina+8.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ46_QjmNq-FAtEsi_-g6TMV5Pb-o-IJhsKgzKn-Dz4fqLGTRav9P6l5FRU88-cXRIIOTV0BGTnFHHokslepFiM8jX-b_iruPAMcefwprbBzH7YOo8RlY15rO_IMK57NcCNWG1H5WZZhc/w480-h640/Jedlina+8.JPEG" width="480" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;">Zmotywowana okrzykami i widokiem mieczy
ruszyłam ku najwyższemu punktowi na trasie czyli Borowej (853m). Prawie 3 km w
górę, krok za krokiem aż oczom ukazała się wieża widokowa na szczycie.</span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Kilkaset
metrów dalej był punkt odżywiania. Uzupełniłam wodę i leciałam dalej. To już
lub dopiero 14 kilometr trasy. A dalej znów było ciekawie. Kilka
kilometrów</span><span style="font-family: Arial, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Arial, sans-serif;">biegliśmy wzdłuż zbocza.
Wąska ścieżynka. Po lewej zbocze góry,</span><span style="font-family: Arial, sans-serif;">
</span><span style="font-family: Arial, sans-serif;">po prawej spadek w dół. Dużo skupienia i uwagi. Słyszałam tylko kroki i
oddechy biegaczy za mną. Bardzo ciężko było nawet przepuścić tych biegnących
szybciej. Dla osób z lękiem wysokości ciekawy i wymagający odcinek.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLQA3-OEIWqTi0LN44VdR59neSGBq3ar9OF5cXJ1caCYsOudaxC88fFOI3AMew-JKzt8sYmhMlsueCrcQEnXp-9tADm5ToADE7het1fU0yXDhOCt7u_L2j_XQZfQk7jch1sMi5AoVLvXg/s2046/Jedlina+9.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLQA3-OEIWqTi0LN44VdR59neSGBq3ar9OF5cXJ1caCYsOudaxC88fFOI3AMew-JKzt8sYmhMlsueCrcQEnXp-9tADm5ToADE7het1fU0yXDhOCt7u_L2j_XQZfQk7jch1sMi5AoVLvXg/w480-h640/Jedlina+9.JPEG" width="480" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="background: white; color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif;">Potem kilka ostrych zbiegów, gdzie nie wiadomo czego się
łapać. Podziwiam tych co puszczają nogi na takich odcinkach. Ja jednak jestem
panikara. Na 20 kilometrze ponownie przekroczyliśmy tory - tym razem innym
mostkiem i już dały się słyszeć odgłosy mety. Ostatnie podejście i piękną łąką,
gdzie odpoczywali już ci po finiszu ostatnie metry dzieliły nas od mety.</span><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p> </o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvqc6ebo-wjR-npZnPcwEj4tPhyO9KRFTfKn1XoHuSdDkSqU3RT0eDWxmaEoeeqjOfdblXHJwzh4iD9p5QBFIyYfRFYQs1dvBtQHpVj-ounlWbHOwJ88JqqKDW46RR4_hjuJdho710uCk/s1159/jedlina+6+.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="882" data-original-width="1159" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvqc6ebo-wjR-npZnPcwEj4tPhyO9KRFTfKn1XoHuSdDkSqU3RT0eDWxmaEoeeqjOfdblXHJwzh4iD9p5QBFIyYfRFYQs1dvBtQHpVj-ounlWbHOwJ88JqqKDW46RR4_hjuJdho710uCk/w640-h488/jedlina+6+.jpg" width="640" /></a></div></div><p></p>
<p style="background: white; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;"><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Tahoma",sans-serif; font-size: 11.0pt;"></span><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif; font-size: 11.0pt;">I jest radość z mety! Bo czego trzeba
więcej? Przecież biegam bo chcę i robię to dokładnie :-)</span><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Tahoma",sans-serif; font-size: 11.0pt;"></span><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif; font-size: 11.0pt;"><o:p></o:p></span></p>
<p style="background: white; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;"><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Tahoma",sans-serif; font-size: 11.0pt;"></span><span style="color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif; font-size: 11.0pt;">Dobra jest 9 w kolekcji #21x21w2021. Teraz chwila oddechu.
Będzie weekend bez półmaratonu ale to nie znaczy, że bez zawodów :-). A potem
rzucam to wszystko i jadę w Bieszczady !!!<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxk4wi3RKFnINKi4jkAwUyCxsE9OR_8-SY7unHj-O_7BJdIH4PQQVwIAJW9ZJBQ49nNm_-sSflQ5bQXV0e0Y2L8DMMS3Ei39ZBBVyXmy9VjBKLqQR9LLTOwmr_2iTmuAylIWxb-MQE24U/s2046/Jedlina+10.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxk4wi3RKFnINKi4jkAwUyCxsE9OR_8-SY7unHj-O_7BJdIH4PQQVwIAJW9ZJBQ49nNm_-sSflQ5bQXV0e0Y2L8DMMS3Ei39ZBBVyXmy9VjBKLqQR9LLTOwmr_2iTmuAylIWxb-MQE24U/w480-h640/Jedlina+10.JPEG" width="480" /></a><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p> </o:p></span></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-67484028552264256682021-07-12T14:10:00.001+02:002021-07-12T14:10:24.117+02:00Półmaraton Błędnych Skał <p> </p><p class="MsoNormal"><span style="background: white; color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif;">Bardzo cieszyłam się na ten bieg. Wręcz widziałam oczami
wyobraźni jak będę biegać labiryntem Błędnych Skał. Po Zimowym Półmaratonie Gór
Stołowych miałam apetyt na więcej a szczególnie na labirynt Błędnych Skał,
które poprzednie trasy omijały. Czas by zobaczyć wiosenną odsłonę Gór
Stołowych.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5iG3Cl56RZ0uql07mnXkdQ3HEFmJRqumq4h7O_85zRHakkF3W25UqHVBckpCOst-Fqop5DPDElnhjx_VXal4VpqLWVCDQTt5Wvs0GiNYT5_zyd9qniYvz5-DIwpTxO8gj7GCPv_LNWU/s2048/186543120_1144971832641472_4919568879352080200_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5iG3Cl56RZ0uql07mnXkdQ3HEFmJRqumq4h7O_85zRHakkF3W25UqHVBckpCOst-Fqop5DPDElnhjx_VXal4VpqLWVCDQTt5Wvs0GiNYT5_zyd9qniYvz5-DIwpTxO8gj7GCPv_LNWU/w640-h426/186543120_1144971832641472_4919568879352080200_n.jpg" width="640" /></a></div><span style="background-color: white; color: #4a4a4a; font-family: Arial, sans-serif;"><br />Do Kudowy przyjechałam na cały weekend aby rodzinnie też
pocieszyć się górami. Zrealizowaliśmy wszystkie obowiązkowe punkty programu w
tym labirynt Błędnych Skał. Widząc oznaczenia na trasie niecierpliwie czekałam startu.
Widziałam oczami wyobraźni jak o poranku będę się przeciskać przez wąskie
przejścia. <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></span><p></p><p class="MsoNormal"><span style="background: white; color: #4a4a4a; font-family: "Arial",sans-serif;"></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">W niedzielę, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>cichutko w okolicach 6 rano wymknęłam się z
hotelu i zameldowałam się na starcie. Gromadziło się coraz więcej biegaczy,
czuć było atmosferę podniecenia i radości. Grała muzyka, niezawodny
konferansjer odliczał czas do startu. Rozgrzewka zrobiona, zegarek włączony,
gotowa.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><br />
Trasa Półmaratonu to ok 1000m w górę i tyle samo w dół, 2 punkty odżywcze i 5
godzin limitu trasy. Naprawdę można celebrować bieganie.</span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv6s6NUoe_6uxWht5UXgmwGRjvv8e-CjVTQ_vjl5Y7k2I6S1tolgWOruc-yh9xabgaMzNRcfTrt_YkLAHGYg-v3DaTABidp2IrzUpjbq0T3AFUWo657BH-szdu1SfWrPMCvXjpmPcinkA/s2048/PBS+2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv6s6NUoe_6uxWht5UXgmwGRjvv8e-CjVTQ_vjl5Y7k2I6S1tolgWOruc-yh9xabgaMzNRcfTrt_YkLAHGYg-v3DaTABidp2IrzUpjbq0T3AFUWo657BH-szdu1SfWrPMCvXjpmPcinkA/w480-h640/PBS+2.JPG" width="480" /></a></div>Trasa zaczęła
się od podbiegu, no dobra podejścia na Parkową Górę. Kto nie zrobił rozgrzewki
ten gapa. Potem już wąskimi ścieżkami nieustannie w górę. Trasa bardzo zielona,
dużo kwitnących drzew, malowniczo i bajkowo. I nagle zrobiło się jeszcze bardziej
sielsko, gdy wbiegliśmy na teren Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego.
Wiatrak, stare chaty, studnie, kapliczki i zbieg wśród tych cudowności,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przy budzącym się dniu. Takie momenty są
najpiękniejsze. Zapisane w sercu i lecimy dalej bo to dopiero początek
trasy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wiedziałam, że czeka nas jeszcze
podejście pod Błędne Skały i dopiero tam będzie punkt odżywczy i moment na
złapanie oddechu. W tak zwanym międzyczasie wpadliśmy jeszcze na chwilę do
Czech a potem to już krok za krokiem w górę.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Z radością ruszyłam na trasę labiryntu, który dzień wcześniej pokonałam
piechotką z rodziną. Wiedziałam, ze będzie wąsko, ślisko na podestach i
momentami bardzo nisko. To z pewnością zauważył biegacz, który kilka metrów
przede mną huknął głową w skałę. Na szczęście obyło się bez obrażeń i gdy
złapał oddech ruszyliśmy dalej. Na tym kilometrze trudno wyprzedzić, trzeba być
mocno skoncentrowanym, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dlatego polecam
pozwiedzać wcześniej bo w czasie biegu nie ma na to czasu. Punkt odżywczy –
uzupełniłam wodę, zjadłam żela i teraz w dół. Myślę sobie super, dobre
samopoczucie i pogoda, fajnie jest. Lecę w dół a na skrzyżowaniu stoi
wolontariuszka i mówi – o półmaraton to zapraszam w lewo. A tam… moje ulubione
podejście, które tak dobrze znam z zimowych edycji. Prawdą jednak jest, że
trening czyni mistrza bo za każdym kolejnym razem wydaje się to podejście
krótsze. <o:p></o:p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcPcdVxUo0XZQ8GwQLyljeWhAxXovU4Df0WJIsJNPckvDnJN26ZddfRVPOuYqSDXQfYMnge5eswWORlpAPp1Ir76NhdhCXxpJYH6V-B6jscyoiuU-LLu1M5ANH6VNDUsei_RgxyYk6hE/s2048/PBS+5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcPcdVxUo0XZQ8GwQLyljeWhAxXovU4Df0WJIsJNPckvDnJN26ZddfRVPOuYqSDXQfYMnge5eswWORlpAPp1Ir76NhdhCXxpJYH6V-B6jscyoiuU-LLu1M5ANH6VNDUsei_RgxyYk6hE/w480-h640/PBS+5.jpg" width="480" /></a><span style="text-align: left;"> </span></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Reszta trasy to
techniczne zbiegi, pełne kamieni i korzeni ale taki urok Gór Stołowych. Czułam
siłę w nogach, słoneczko jeszcze tak mocno nie paliło, więc nie oszczędzałam
się tylko parłam do przodu. Zupełnie zapomniałam, że jeszcze na 16 km jest
punkt odżywczy. Ale takie niespodzianki to ja lubię. Wypiłam kubek wody,
zjadłam kilka moreli z kieszeni i dalej do przodu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">Wiedziałam, że
w pewnym momencie wrócimy na początek naszej trasy, gdzie mogą już być biegacze
z dystansu na 10km. Zrobiło się wąsko i ciasno. Przepuszczaliśmy się nawzajem,
spotkałam kilka znajomych biegaczy. Uśmiechów i pozdrowień moc. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ostatnia polana przed zbiegiem do Parku
zdrojowego. Rozglądam się a po prawej widać Śnieżkę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="background: white; color: #333333; font-family: "Arial",sans-serif;">Nagle usłyszałam charakterystyczne dźwięki mety. Mieszanka
muzyki, oklasków, pisków. Wiedziałam, że jestem już blisko. Wbiegłam do Parku
Zdrojowego, pełnego ludzi relaksujących się na ławeczkach i trawie. Ostatnie
metry i jest!!!</span><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIXnrZ9di8zp291USdU-1J-PZDwekqZVTG1iNJs_igEsBhotVigYJb8_MmF5Spb7jBwUrjkOsXAl2-P4cacQ7eqF2e3NTJNUYsDpatM7CN3NGxGHllxNKzYM4X1jHv0WWqJZ2y_l3tqnU/s1406/PBS+1.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1232" data-original-width="1406" height="560" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIXnrZ9di8zp291USdU-1J-PZDwekqZVTG1iNJs_igEsBhotVigYJb8_MmF5Spb7jBwUrjkOsXAl2-P4cacQ7eqF2e3NTJNUYsDpatM7CN3NGxGHllxNKzYM4X1jHv0WWqJZ2y_l3tqnU/w640-h560/PBS+1.jpeg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><o:p> </o:p></span>Meta, radość, medal, fotka i… szybciutko do hotelu
prysznic, śniadanie i.. nowy numer startowy bo o 13:00 start</p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Arial",sans-serif;">
Ale to już historia na nowy post.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt4LaVzN78Ag7BZGksppTzx1xpIO8GK9IzwX_BGMZbrJPvb-FLNH7T2BuTsakJZ92Xv0oHseBrWqmd2BoHQIvI2FeGMROcvM93kPmNaIRFGpI7OepRG_ajne8rxWptYFGxhCXLn6b4590/s2048/IMG_2801.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt4LaVzN78Ag7BZGksppTzx1xpIO8GK9IzwX_BGMZbrJPvb-FLNH7T2BuTsakJZ92Xv0oHseBrWqmd2BoHQIvI2FeGMROcvM93kPmNaIRFGpI7OepRG_ajne8rxWptYFGxhCXLn6b4590/w480-h640/IMG_2801.JPG" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><span style="font-family: "Arial",sans-serif;"><br /></span><p></p><br /><p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-561629920070408482021-06-28T18:36:00.013+02:002021-06-28T18:42:24.478+02:00Szczęśliwa trzynastka na siódemkę<section class="article-typography wrapper vertical-wrapper" style="box-sizing: border-box; margin: 80px auto; padding: 0px 0px 0px 52px; position: relative; width: 1096px;"><p></p><div style="text-align: left;"><span style="font-family: arial;">Plany na majówkę były inne. Miał być weekend w górach połączony ze startem.</span></div><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"> Ale bieg przeniesiono, hotele zamknięte…</div><div style="text-align: left;">Nie myślicie chyba, że się poddałam?</div></span><p></p><p><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p><span style="font-family: arial;">Ja może jestem wolna ale za to zawzięta, więc zagłębiłam się w Internet. <br />Wyszukałam lokalny bieg, który mimo obostrzeń i wszystkich przeciwności losu odbędzie się w majówkę.<br />I tak 3 maja ruszyłam do Lublińca na Festiwal Biegów Konstytucji 3 maja. </span></p><p><span style="font-family: arial;">Wczesnym świtem w święto konstytucji ruszyłyśmy ku lublinieckim lasom. Pogoda średnia: wiatr, deszcz, zimno. <br />Co ta pasja robi z człowieka… <br />Trafiłyśmy do leśniczówki i tam powitała nas banda zakręconych biegaczy głodna startów. <br />Biegów było kilka 7,14,21 i 42. Trasy realizowane na 7 km pętli. </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS4i1NCLIl5rjyD38Oc_FRWFrERU33xNM3RxC2sfZYOGRtJu2zoAJsPS9og3DEEOO5v5riLpv_jeqf2mhlMmHU7zOu3uLp4H2syC7lMwUOD9jOM5HqtwU2xpQf2bIt2UApuLnLyEYKz-0/s1453/IS_DSC_0766.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: arial;"><img border="0" data-original-height="969" data-original-width="1453" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS4i1NCLIl5rjyD38Oc_FRWFrERU33xNM3RxC2sfZYOGRtJu2zoAJsPS9og3DEEOO5v5riLpv_jeqf2mhlMmHU7zOu3uLp4H2syC7lMwUOD9jOM5HqtwU2xpQf2bIt2UApuLnLyEYKz-0/w640-h426/IS_DSC_0766.jpg" width="640" /></span></a></div><span style="font-family: arial;"><br /><br /><br /><br /></span><p><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p><span style="font-family: arial;">Odebrałyśmy numery startowe. Mnie przypadła trzynastka. Od razy wiedziałam że szczęśliwa <br />bo to przecież siódmy półmaraton w tym roku. Po odśpiewaniu hymnu państwowego oficjalnie otwarto start.<br />My po krótkiej rozgrzewce stwierdziłyśmy, że nie ma co czekać tylko ruszamy. <br />Start był otwarty godzinę więc bez tłumów, bezpiecznie w reżimie każdy mógł wystartować na wybrany <br />przez siebie dystansie.</span></p><p><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p><span style="font-family: arial;">Pierwsza pętla to był wspólny bieg. Na trasę ruszyli biegacze ze wszystkich dystansów. Pogoda się poprawiała, <br />pojawiło się słoneczko, dokuczał tylko mocny wiatr. Na szczęście trasa poprowadzona ścieżkami leśnymi, <br />często w cieniu i osłonie od wiatru. Po pierwszej pętli zrobiło się luźniej ale cały czas miałam kogoś <br />w zasięgu wzroku. Dublowali mnie tez szybcy zawodnicy. Tą pętlę biegło mi się najlepiej bo byłam spokojna <br />o trasę, która była dobrze oznaczona <br />a po pierwszych 7 km już mi znana.</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEU9il0cQRZ-ppDM1qY_7VwprTrHxsK2L8YSjEgxC9SjxjJNNCKe0M9KO_gmRyu2bp5Opd0g4geWabqnZicU_z1RWvI44e2n1wr5IR_Fewoo4qaqTq0up8ui3cwTDwbF9I3CgEtKLaGgU/s864/Lubliniec+2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: arial;"><img border="0" data-original-height="864" data-original-width="630" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEU9il0cQRZ-ppDM1qY_7VwprTrHxsK2L8YSjEgxC9SjxjJNNCKe0M9KO_gmRyu2bp5Opd0g4geWabqnZicU_z1RWvI44e2n1wr5IR_Fewoo4qaqTq0up8ui3cwTDwbF9I3CgEtKLaGgU/w466-h640/Lubliniec+2.jpg" width="466" /></span></a></div><span style="font-family: arial;">Gdy przekroczyłam linie mety po 2 okrążeniu i ruszyłam na ostatnie kółko rozejrzałam się nieśmiało. <br />Sam samiusieńka na trasie. Założenia na ten bieg były czysto treningowe przed kolejnymi startami w górach. <br />Spojrzałam na zegarek a tu pokazuje całkiem fajne tempo średnie. Postanowiłam nie odpuszczać tylko <br />lecieć ile mogę danego dnia. Wiedziałam że o życiówkę nie powalczę ale będzie przyzwoicie.<br /> I tak też się skończyło – zabrakło 3 minuty. <br />Może jeszcze w tym roku zaatakuję. A może dalej będę biegać dla frajdy.</span><p></p><p><span style="font-family: arial;">Półmaraton biegło około 60 osób z czego 15 kobiet. Ja to wiem jak znaleźć się w pierwszej 15 open kobiet !!</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihvGZ9-AbU0icO32omapn1w359Zc1N7HO1ay6490bPGS_xwZNf3BRJJnELxHgTn9Rgz6Vtbn34X-QxavWKrtjN44tar9oyTisHqvNNeOZt6d4lWX-YSCN2BQoooLR3QEQI0MDzJ8WbX0I/s2048/Lubliniec+4.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: arial;"><img border="0" data-original-height="1768" data-original-width="2048" height="552" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihvGZ9-AbU0icO32omapn1w359Zc1N7HO1ay6490bPGS_xwZNf3BRJJnELxHgTn9Rgz6Vtbn34X-QxavWKrtjN44tar9oyTisHqvNNeOZt6d4lWX-YSCN2BQoooLR3QEQI0MDzJ8WbX0I/w640-h552/Lubliniec+4.jpeg" width="640" /></span></a></div><span style="font-family: arial;"><br /></span><p></p><p><span style="font-family: arial;">Podsumowując - bieg dobrze zorganizowany, w super atmosferze. Przykład, że dla pasjonatów nie ma przeszkód. <br />Biuro zawodów w stodole? Dlaczego nie. Smaczna, gorąca zupa dla regeneracji, <br />a do tego cała masa lokalnych wyrobów typu miody, nalewki, kiszonki. Pycha! <br />Profesjonalny pomiar czasu, dobrze oznakowana trasa. Profesjonalizm. <br />Bieganie po lasach z uśmiechniętymi biegaczami IDEALNIE!</span></p><p><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p><span style="font-family: arial;">I tak 7 półmaraton zrobiony. To już jedna trzecia za mną …</span></p><p><span style="font-family: arial;">#21x21w2021</span></p><p><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWZtAwFyQFpJI7DzILU-w_1YJdNZKTDrDPrm0IWyXWZCFxIJ1HQVA2ts0WLbI5D0TxfLvWlerWMAyiKi4ieh-tcWVUeMxM3j4o97la-zmAfQPOY_gyZsDBk1x5xIxzHfylaxN7NCN8G0g/s2046/Lubliniec+5.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: arial;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWZtAwFyQFpJI7DzILU-w_1YJdNZKTDrDPrm0IWyXWZCFxIJ1HQVA2ts0WLbI5D0TxfLvWlerWMAyiKi4ieh-tcWVUeMxM3j4o97la-zmAfQPOY_gyZsDBk1x5xIxzHfylaxN7NCN8G0g/w480-h640/Lubliniec+5.jpeg" width="480" /><br /></span></a></div></section>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-12318787499688888782021-05-22T20:56:00.001+02:002021-05-22T20:56:16.736+02:00Krok za krokiem do celu<p style="text-align: justify;"> Po prawie miesięcznej przerwie i kolejnych odwołanych
zawodach pojawiła się szansa, że tym razem wszystko dojdzie do skutków. Wiadomo
w Mieście Cudów czyli Bardzie Śląskim wszystko jest możliwe.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1VW_8Le_HfsC7uUGPKavx49UsS7rahw4ZsQXsxtRSL2FmUdVxgWDNthDNxoq54BYMEHlwYAQ8ZJF7ZM6xHN0yzrZaeIKJPlULzPQzJI0GxvQpnS-p9M-HLtuFs9FRy0Knum5jzPwXZ_U/s2048/SilverRun1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1VW_8Le_HfsC7uUGPKavx49UsS7rahw4ZsQXsxtRSL2FmUdVxgWDNthDNxoq54BYMEHlwYAQ8ZJF7ZM6xHN0yzrZaeIKJPlULzPQzJI0GxvQpnS-p9M-HLtuFs9FRy0Knum5jzPwXZ_U/w640-h480/SilverRun1.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div></div><p></p><p class="MsoNormal"></p><div style="text-align: justify;">I tak też się wydarzyło i ponad 300 zawodników zmierzyło się
z podbiegami i zbiegami Gór Bardzkich na dystansach 21, 12 i 5 km. Dla każdego
coś miłego. Ja oczywiście wybrałam
dystans 21km wciąż wierząc w sukces projektu #21x21w2021.</div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><div style="text-align: justify;"><br /></div>
<!--[endif]--><o:p></o:p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;">
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">W przyjaznej i radosnej atmosferze, w mroźny sobotni poranek,
odebrałam pakiet. Dzięki super organizacji, każdy zawodnik miał wskazany czas
na odebranie pakietu. Bez kolejek i ścisku,
w reżimie sanitarnym wszyscy mieli szansę pobrać swój numer startowy.
Również start poszczególnych dystansów odbywał się w 25 osobowych falach. Ja wystartowałam w
pierwszej grupie.<o:p></o:p></p></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK7cimJzoEmTwhUPVHvUWhhRmJusJ99SZSk5y50YyQIb79QTNjoMA3NYjNOork6sihhhKqmkRkHImOJZlg000FlUm-O1cCnYObKkS2pO9aoDBNf6falPIVeEapRdgdhjNk1npoKjZEH5g/s1669/SilverRun2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1142" data-original-width="1669" height="438" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK7cimJzoEmTwhUPVHvUWhhRmJusJ99SZSk5y50YyQIb79QTNjoMA3NYjNOork6sihhhKqmkRkHImOJZlg000FlUm-O1cCnYObKkS2pO9aoDBNf6falPIVeEapRdgdhjNk1npoKjZEH5g/w640-h438/SilverRun2.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><p class="MsoNormal">Profil trasy jasny – 10 km pod górę a potem to już z górki.
Góry Bardzkie okazały się idealnym miejscem do biegania. Podbiegi szerokimi
drogami leśnymi o średnim nachyleniu, beż trudności technicznych. Do tego
dobrze oznakowana trasa, przebijające się przez chmury słoneczko i temperatura
ok 10 stopni. No wprost idealnie. Organizator przygotował 3 punkty odżywcze na
dystansie półmaratońskim. Wszystko co biegacz potrzebuje <span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😊</span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"> Zmagania zgodnie z
profilem rozpoczęły się nieustannym i ciągłym podbiegiem. Nie przepadam za taką
trasą. Wolę podchodzić pod ostre wzniesienia i zbiegać w dół. A tu niby nie
ostro w górę ale wciąż metr za metrem wyżej. Mimo mojej zasady, że pod górę nie
biegam – podczas tego startu spróbowałam zawalczyć. Wolno ale z zawziętością
pięłam się w górę odliczając kolejne kilometry. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">I nie wiadomo kiedy, nagle się rozejrzałam i byłam już na
górze. Był czas na chwilkę poobcowania z przyrodą i widokami, tym bardziej, że
zza chmur wyszło słoneczko i widoczność też uległa poprawie. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Kolejne kilometry minęły błyskawicznie. Właściwie ciągły
zbieg, z krótkimi płaskimi odcinkami. Cały ten odcinek przebiegłam wspólnie z
poznanym na trasie biegaczem, który skutecznie mnie zagadywał. I w ten sposób,
nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się meta.</p>
<p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivHvqvVK5oLEOMTA9z8dXijgYWlqEn4g12bexiBoP9HZChQNDhVrHpJvSRpURJ8qVToFBO5tGnXOH58NbsRD2O_Rxy44RMxs2erZnc5QxudcvNgtdfm1DdNp6C2_ulOMoqcmEjvV2ujg0/s1556/SilverRun3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1093" data-original-width="1556" height="450" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivHvqvVK5oLEOMTA9z8dXijgYWlqEn4g12bexiBoP9HZChQNDhVrHpJvSRpURJ8qVToFBO5tGnXOH58NbsRD2O_Rxy44RMxs2erZnc5QxudcvNgtdfm1DdNp6C2_ulOMoqcmEjvV2ujg0/w640-h450/SilverRun3.jpg" width="640" /></a></div><p class="MsoNormal"><br /></p>A potem już klasyka za którą tak tęskniłam. Medal na mecie a
nie w pakiecie. Wręczony przez uśmiechniętego i cudownie radosnego organizatora
całego tego zamieszania. Posiłek
regeneracyjny na talerz, zjedzony przy ławach na świeżym powietrzu a nie w
aucie. Do tego kilka spotkań z biegaczami nie widzianymi od dawna. To się
nazywa cudowna sobota w mieście cudów<o:p></o:p><p></p></div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLZehrlMwJqcX6WmGsZI7VrYuKWvfNZEYXweoK1Z02ptP6CIXyyKss_j4JvMtTMdj-YYmsn7fY68VK9N5RI4kaynW8KL_FXhs-pm574SSjUpD8i-abtUaThiyFPUFw5W-_rWP3gKLfP60/s2046/SilverRun4.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLZehrlMwJqcX6WmGsZI7VrYuKWvfNZEYXweoK1Z02ptP6CIXyyKss_j4JvMtTMdj-YYmsn7fY68VK9N5RI4kaynW8KL_FXhs-pm574SSjUpD8i-abtUaThiyFPUFw5W-_rWP3gKLfP60/s2046/SilverRun4.JPEG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2046" data-original-width="1537" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLZehrlMwJqcX6WmGsZI7VrYuKWvfNZEYXweoK1Z02ptP6CIXyyKss_j4JvMtTMdj-YYmsn7fY68VK9N5RI4kaynW8KL_FXhs-pm574SSjUpD8i-abtUaThiyFPUFw5W-_rWP3gKLfP60/w480-h640/SilverRun4.JPEG" width="480" /></a><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div></div><p style="background: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px; margin: 22.5pt 0cm 0cm;"><strong><span face=""trebuchet ms", sans-serif" style="color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong></p><div style="text-align: justify;"><p style="background: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px; margin: 22.5pt 0cm 0cm; text-align: start;"><span face=""trebuchet ms", sans-serif" style="color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><strong>Dorota</strong></span></p></div><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"></div><p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-91862698791206628902021-05-06T16:55:00.006+02:002021-05-06T16:55:58.706+02:00Jeszcze Zimowy Półmaraton Gór Stołowych<p> Tegoroczna edycja została przesunięta ze stycznia na
przedostatni weekend zimy aby było zimowo. I było :-) Tradycyjnie podczas biegu, padał deszcz,
śnieg i grad. Dodatkowo podtrzymana
została tradycja, że jak widzisz szlak a obok pionową ścianę w górę to trasa
biegu jest właśnie w górę. Cudowności.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivOJt9NR9jsCes4i3f8c_s0mQgJww7iXtcL8r8kUYejykSc3ClIgR6zRJCSsh-buZYNjHFObjAZYtPXO1z_v1AaiuMbLL5zJky5rIui1l_3pplp8FHNCXtxGUxNXLkFxOJ8p3dc4rSxJE/s2048/ZPGS+2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1747" data-original-width="2048" height="546" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivOJt9NR9jsCes4i3f8c_s0mQgJww7iXtcL8r8kUYejykSc3ClIgR6zRJCSsh-buZYNjHFObjAZYtPXO1z_v1AaiuMbLL5zJky5rIui1l_3pplp8FHNCXtxGUxNXLkFxOJ8p3dc4rSxJE/w640-h546/ZPGS+2.jpg" width="640" /></a></div><p></p><br /><p>Oczywiście organizacja zawodów w czasie pandemii to ogromne
wyzwanie dla organizatorów. Szereg zmian, dostosowań aby było bezpiecznie i
zgodnie z przepisami. Emocje, motyle w
brzuchu jednak takie same. Odbiór pakietu, rozterki jak się ubrać, czy będzie
lód czy błoto, czy starczy sił??? Wszystko normalnie! I za taką normalnością wszyscy stęsknieni
biegacza zjechali w Góry Stołowe.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOB4fzB_3MWSVFk7wEI7SbAije4tIEw6D9voMmCmyKWr1uuRNPkWWHUkBwf7zrNEu-vXPWHhs9_p-d98pz0xnrnFdLLUf1lwWYkKaowP3G_-PA0dCdxvDA4NOzNDkMzbhe6AATCd2Ku4/s1920/ZPGS+1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1282" data-original-width="1920" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOB4fzB_3MWSVFk7wEI7SbAije4tIEw6D9voMmCmyKWr1uuRNPkWWHUkBwf7zrNEu-vXPWHhs9_p-d98pz0xnrnFdLLUf1lwWYkKaowP3G_-PA0dCdxvDA4NOzNDkMzbhe6AATCd2Ku4/w640-h428/ZPGS+1.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">W czasie tej edycji start był pojedynczy<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z zachowaniem dystansu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ruszyłam do przodu w aurze jesiennej.
Zaledwie po kilku kilometrach zaczął padać deszcz, deszcz ze śniegiem a nawet
grad. To dla mnie żaden problem, ja nawet lubię biegać w deszczu ale coraz
większym wyzwaniem w miarę wspinania się w górę była nawierzchnia. Tradycyjnie
gorzej było z góry niż pod górę.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czasem
zastanawiam się czy problemem jest lód pod nogami czy hamulec w głowie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo jak już wywijałam szpagaty i ślizgi pod
Błędnymi Skałami i powiedziałam na głos – tu się nie da biegać, to oczywiście
zaraz znikąd pojawił się biegacz, który mnie minął na pełnym gazie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span face=""Helvetica",sans-serif" style="background: white; color: #4a4a4a; font-size: 13.5pt; line-height: 107%;"> </span>Może
biegać się nie da ale czas na zdjęcia zawsze jest :-)<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW1FcBN37GCK1VF6TsTcmvA0GpUI0XwYG3CVfLBzOEny9tOBC7G0dn6Sa7gs8_1JbOwwsyexFE7IcgHpItfLk8-wNmtQWvXVSr9w3YfCGHN_XwJFFaxMiA4x5-EE0kzLZr2zqZoFoyFgQ/s1443/ZPGS+4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1443" data-original-width="1080" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW1FcBN37GCK1VF6TsTcmvA0GpUI0XwYG3CVfLBzOEny9tOBC7G0dn6Sa7gs8_1JbOwwsyexFE7IcgHpItfLk8-wNmtQWvXVSr9w3YfCGHN_XwJFFaxMiA4x5-EE0kzLZr2zqZoFoyFgQ/w478-h640/ZPGS+4.jpg" width="478" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">Humory i dobra atmosfera dopisywała na całym dystansie. A
jak zobaczyłam ulubione podejście wzdłuż słupków granicznych to ogarnęła mnie
radość, że to się dzieje i że mogę tu być.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Towarzyszący mi na podejściu biegacze nieznający tej trasy pukali się w
głowę, psioczyli ale parli twardo pod górę. Nie ma to jak się porządnie
zmęczyć.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh6JXzM9A11ZTrPhTZsK6n2w42OClVNJ1RoKYnuCCexIg__MgB5pI0Hp15RIJm_54RlSYzkZ_Jvm8t8klnZzYHPwexxfroy5WUQqq49fujdXgbn5sctprzXgPLP1Bx6_1v6zE5oky2qwE/s2048/ZPGS+3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh6JXzM9A11ZTrPhTZsK6n2w42OClVNJ1RoKYnuCCexIg__MgB5pI0Hp15RIJm_54RlSYzkZ_Jvm8t8klnZzYHPwexxfroy5WUQqq49fujdXgbn5sctprzXgPLP1Bx6_1v6zE5oky2qwE/w480-h640/ZPGS+3.jpg" width="480" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">Na punktach odżywczych wszystko pięknie przygotowane.
Atmosfera <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>radosna wśród biegaczy i
wolontariuszy. Tu ogromny ukłon dla wszystkich zaangażowanych w organizacje
biegu, zawsze uśmiechniętych pod maseczką, pomocnych i zaangażowanych.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ7IwZcGDWiXLUe6dDhULKecphmfOghSmodgMZTNSj4QmRinMgTnIecvc6Gi8VWhS0GK9PyqiySRpcMsEOS8M4_GrkcCRC3XxTT31fRTM9Xy9y6cYmS1iViilP1mCTTImfaonrnCAwRQc/s2048/ZPGS+5.jpg" style="background-color: white; font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ7IwZcGDWiXLUe6dDhULKecphmfOghSmodgMZTNSj4QmRinMgTnIecvc6Gi8VWhS0GK9PyqiySRpcMsEOS8M4_GrkcCRC3XxTT31fRTM9Xy9y6cYmS1iViilP1mCTTImfaonrnCAwRQc/w480-h640/ZPGS+5.jpg" width="480" /></a></div><p></p><p style="background: white; margin: 22.5pt 0cm 0cm;"><span style="font-family: times;">Ostatnie kilometry biegu to refleksja w głowie, że wszystko co dobre tak szybko się kończy :-) <br />Jest kolejny do kolekcji medal w ręku. Melduję 4 medal w #21x21w2021<br />Do zobaczenia na biegowych ścieżkach!</span></p><p style="background: white; margin: 22.5pt 0cm 0cm;"><strong style="font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span face=""trebuchet ms", sans-serif" style="color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong></p><p style="background: white; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt; margin: 22.5pt 0cm 0cm;"><span face=""trebuchet ms", sans-serif" style="color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><strong>Dorota</strong></span></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-58770250282492899902021-04-24T18:56:00.001+02:002021-04-24T18:56:31.998+02:00Rudawy na 5 z plusem<p> No dobra było nerwowo. Nikt nie wiedział czy bieg się
odbędzie. Organizatorzy jasno i na bieżąco komunikowali co się dzieje. Na
koniec padło zaproszenie – przyjeżdżajcie! No to pojechałam.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGf_t218B5sy9Fv09oRxAp4hy25YgZXBTzwzR2EZWl07bvCb6lVBN33bX8lmTUjpotb411izrbKqi440AuP5J6qjwsQF9PjG9AMnv7lJ374rV_AbVZif2Np6Yj2IEl9aIXm0J6V3xV2TA/s2048/Rudawy+5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGf_t218B5sy9Fv09oRxAp4hy25YgZXBTzwzR2EZWl07bvCb6lVBN33bX8lmTUjpotb411izrbKqi440AuP5J6qjwsQF9PjG9AMnv7lJ374rV_AbVZif2Np6Yj2IEl9aIXm0J6V3xV2TA/w480-h640/Rudawy+5.jpg" width="480" /></a></div><p></p><p></p>
<p class="MsoNormal">Od samego progu przywitała nas zima i łaskawa pogoda.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Uśmiech nie schodził nam z twarzy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie mogłam się napatrzeć na zimową aurę w
ostatni dzień zimy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po odebraniu
pakietów i oddaniu wszystkiego zbędnego do depozytu stanęłyśmy na starcie.
Zegarki włączone i do boju.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Nie znałam całej trasy mimo, iż w Rudawach nawet tej zimy
trochę pobiegałam. Miałam ze sobą mapę przygotowaną przez organizatorów, trasę
wgraną w zegarek i… na szczęście nic się nie przydało bo trasa była pięknie
oznaczona a na newralgicznych krzyżówkach zawsze stał wolontariusz.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpZgVTqldPChYndkf9fm3b3MnVMdQC7wDZ0AoFldtjRYqqPjoOP88Td_JX69oeCPdgD7fqwYJtghd0-eIIY0lEGdSVGOjhNo02IXSZZiSLLTfzJaW2jJ6HzZlt8v3ItGopvTmku_wEDQw/s960/Rudawy+1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="960" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpZgVTqldPChYndkf9fm3b3MnVMdQC7wDZ0AoFldtjRYqqPjoOP88Td_JX69oeCPdgD7fqwYJtghd0-eIIY0lEGdSVGOjhNo02IXSZZiSLLTfzJaW2jJ6HzZlt8v3ItGopvTmku_wEDQw/w640-h426/Rudawy+1.JPG" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Trasa była bardzo urozmaicona. Bo i ostre podejścia i
płaskie leśne ścieżki, i zamek po drodze. Do tego biegacze w super humorach,
zawsze z uśmiechem, dobrym słowem. Czuć było wspólną radość z biegania po
górach.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pogoda też dodawała energii. Co
chwila pojawiało się słońce wydobywając to co najpiękniejsze zimą w górach.
Widoki jak z pocztówek. Były też chwile gdy prószył śnieg, otaczała nas mgła a
za kilka kilometrów znów słonecznie. Wiadomo w marcu jak w garncu.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgEMl2RTT7qoPgKWb48JilYUlBiaTHfKwHeGK54kAGFf5SP7prnqMSHqAw-bIuZ2XWXTN9VaoA-nC9Hy8T1-dBJAUKFAwCTcvIuVuCUtwKNKkR6NWKuonHRKRJu7tVdlMThxpNxHrzE54/s2048/Rudawy+2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1218" data-original-width="2048" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgEMl2RTT7qoPgKWb48JilYUlBiaTHfKwHeGK54kAGFf5SP7prnqMSHqAw-bIuZ2XWXTN9VaoA-nC9Hy8T1-dBJAUKFAwCTcvIuVuCUtwKNKkR6NWKuonHRKRJu7tVdlMThxpNxHrzE54/w640-h380/Rudawy+2.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Serce moje skradły jednak Starościńskie Skały. Byłam tam
pierwszy raz w życiu i w pięknej zimowej aurze wyglądały magicznie. Taka
pętelka pomiędzy skałami gdy był moment by na chwilę się zatrzymać i chłonąc
piękno na trasie to cudo.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Serdecznie
polecam te rejony o każdej porze roku.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZS16UkLbD4dDoOwJlG7vbq86E9E8xkFK-3eX1KKBWeoEtNtWfuXC3bS12ojwF48VJkf3bqL5YLn6iPEIRSnyL6huM5nADpExgo9JOvmCrAD1W80CcO8JuMdN2VuN7c4Q2J8WRdw10Obw/s2048/Rudawy+4.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZS16UkLbD4dDoOwJlG7vbq86E9E8xkFK-3eX1KKBWeoEtNtWfuXC3bS12ojwF48VJkf3bqL5YLn6iPEIRSnyL6huM5nADpExgo9JOvmCrAD1W80CcO8JuMdN2VuN7c4Q2J8WRdw10Obw/w480-h640/Rudawy+4.JPG" width="480" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Oczywiście cały bieg to nie był spacerek. Warunki nie były
łatwe bo po świeżej dostawie śniegu na trasach był kopny śnieg i wąziutkie
ścieżynki udeptane przez zawodników którzy mierzyli się z dystansem 60, 43 czy
właśnie 21 kilometrów.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Moja trasa
półmaratonu wiodła przez kilka szczytów takich jak Sokolik, Krzyżna Góra,
Jańska góra czy najwyższy Wołek. Łącznie wyszło ponad 1100 m przewyższeń.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Na koniec,<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>przy schronisku Szwajcarka, na biegaczy czekały pierogi ruskie, które
można było zjeść przy ognisku. Organizatorzy spisali się na medal w jakże
trudnych dla nich czasach.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jeszcze raz
wielkie dzięki.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhparAHBGTCJpQ1BAL-3SVS4f1fVlD0xHSs7pcAqC1rPOye4nWr-tsZ_mm_pBrYNPmdT5U9YRT_FOHDXa9mDopZ4N3bXfvkiJG53XHyMXQZ9kel7PhgqxxsvsQ5FBt_O_9ShGLZBy0c9sw/s1080/Rudawy+3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="810" data-original-width="1080" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhparAHBGTCJpQ1BAL-3SVS4f1fVlD0xHSs7pcAqC1rPOye4nWr-tsZ_mm_pBrYNPmdT5U9YRT_FOHDXa9mDopZ4N3bXfvkiJG53XHyMXQZ9kel7PhgqxxsvsQ5FBt_O_9ShGLZBy0c9sw/w640-h480/Rudawy+3.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>W dobie kolejnego lockdownu zamykam pierwszy kwartał z 5
medalami w garści. Zostało jeszcze 16 co daje średnio pięć na kwartał. Jest
szansa a wiara w ukończenie 21 półmaratonów w 2021 wciąż wielka.</p><p class="MsoNormal"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-90344420052389075162021-03-26T17:22:00.001+01:002021-03-26T17:22:00.871+01:00Do 3 a nie do 21 razy sztuka 😊<p>Zapraszam na krótką relację ze świetnie zorganizowanego
przez Biegiwlkp.pl półmaratonu Łękno.</p><p class="MsoNormal">
Z przyjemnością i niezłą prędkością w niedzielę pokonałam tam dystans
półmaratonu. Ale po kolei.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHZV80detsqsFBZ7ugjjX4k4SSJTiqX4slTPwv_wMkjtM_vRacjL6n92xuwTpQ0NE0P46INW0rHR8PwnmMSHkNH_VTBlGUqr_zmYrfroTr8KdOmFpknTZda63nUBYQjvMRUdlffg4IM8o/s1200/%25C5%2581%25C4%2599kno+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHZV80detsqsFBZ7ugjjX4k4SSJTiqX4slTPwv_wMkjtM_vRacjL6n92xuwTpQ0NE0P46INW0rHR8PwnmMSHkNH_VTBlGUqr_zmYrfroTr8KdOmFpknTZda63nUBYQjvMRUdlffg4IM8o/w640-h426/%25C5%2581%25C4%2599kno+1.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Poszukując kolejnych biegów do wyzwania #21x21w2021
przeglądam aktywnie internet i szukam małych lokalnych biegów. W takich jest
większa szansa, że się realnie odbędą. I tak trafiłam na półmaraton Łękno. Po
zapisach jednak nie poszło gładko bo bieg został przeniesiony z powodu covid.
Termin pokrywał się z innym zaplanowanym biegiem. Uczestnictwo bez problemu
odwołałam i… okazało się, że jednak tamten bieg się nie odbędzie. No to
zapisałam się ponownie, namówiłam koleżankę na to wariactw i mocno zacisnęłam kciuki.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxHJqc4KGhoZhIwaGC5VhbXvJ3OP1EqkN7ZA-S2DSIxp32MLe-JojKPJZLymCQR_0lEwhLjBE0GjAzCiPPG3PdUxPcJTHuwmKrbo63WiA4mp-Q-ytBG0aYt2QALu0z7A2lHM35h_LQ22s/s1640/%25C5%2581%25C4%2599kno+6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="924" data-original-width="1640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxHJqc4KGhoZhIwaGC5VhbXvJ3OP1EqkN7ZA-S2DSIxp32MLe-JojKPJZLymCQR_0lEwhLjBE0GjAzCiPPG3PdUxPcJTHuwmKrbo63WiA4mp-Q-ytBG0aYt2QALu0z7A2lHM35h_LQ22s/s320/%25C5%2581%25C4%2599kno+6.jpg" width="320" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">I nadszedł dzień startu i ruszyłyśmy do Łękna. Tu przyznam
się bez bicia, że pojęcia nie miałam gdzie to jest a sprawdzałam tylko czas
dojazdu. Bez problemów dojechałyśmy, odebrałyśmy pakiet, pożartowałyśmy na
temat oznaczenia trasy i… bez kolejki do damskiego wc (w przeciwieństwie do
męskiego), po rozgrzewce byłyśmy gotowe. Start był otwarty przez 30min. Przodem
puściłyśmy szybkich biegaczy i zaczęła się zabawa.<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-pW96JSmxMBF9dihqMiIZZOJr9ta6FlEcD5g-TgYoy86CcA2poCXnqHCaS4dxEAQqVj5oP0oKfrqL99KFr1tdrt08dBck4-b_wOmSRmum6A50W5p7Wn8p4iAQlrAiOxUJWouxgXcQcls/s1157/%25C5%2582%25C4%2599kno+7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="717" data-original-width="1157" height="396" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-pW96JSmxMBF9dihqMiIZZOJr9ta6FlEcD5g-TgYoy86CcA2poCXnqHCaS4dxEAQqVj5oP0oKfrqL99KFr1tdrt08dBck4-b_wOmSRmum6A50W5p7Wn8p4iAQlrAiOxUJWouxgXcQcls/w640-h396/%25C5%2582%25C4%2599kno+7.jpg" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Trasa leśna, momentami piaszczysta, z niewielkimi
wzniesieniami i bardzo urokliwa. Świetnie oznaczona, z punktem odżywczym na
mniej więcej 5 i 10 i 15 km. Do 10 km, czyli pierwszą pętlę przebiegłyśmy
razem. Na 10 km złapałam tylko izo i leciałam dalej. Obejrzałam się za siebie i
było pusto. Koleżanka zniknęła. Spojrzałam na zegarek, patrzę a tam dobre
tempo. Na granicy mojej asfaltowej życiówki mimo trudniejszego podłoża. Coś tam
się w głowie zaczęło kluć.</p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR-3BsfjrQCvc4gCIsLLXLw48vv8diQNcPkXoACuCIl4Ff6Et6qWfPHNZYQHr9ifscUrpEhyphenhyphenNNkruqOaF0344JL_FFLmSMMlScWNbGMl-tnrw7dLq14FwFhqTp2V2AHvndYMJ9_po_DGU/s1200/%25C5%2581%25C4%2599kno+2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR-3BsfjrQCvc4gCIsLLXLw48vv8diQNcPkXoACuCIl4Ff6Et6qWfPHNZYQHr9ifscUrpEhyphenhyphenNNkruqOaF0344JL_FFLmSMMlScWNbGMl-tnrw7dLq14FwFhqTp2V2AHvndYMJ9_po_DGU/w640-h426/%25C5%2581%25C4%2599kno+2.jpg" width="640" /></a></div></div><p></p><p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Teraz już w głowie wizualizowałam kolejne kilometry, gdzie
ten piach, gdzie pomarańcza na 15km no i uśmiech dla fotografa na 17km. Co tam
życiówki uśmiech musi być i radość z biegania. Ostatnie kilometry trasy to górki pagórki i groble między dwoma
jeziorami. Cudne otoczenie. Na 20 km wiedziałam że trochę mi zabrakło. Ale co
tam ogień w nogi i … minęłam biegacza który był moim nieświadomym zającem przez
wszystkie km. Ostatni zakręt, meta!!!! 2
min gorzej niż życiówka. A ja mega zadowolona. Nie planowałam tak mocnego
startu ale widać zimowe treningi w kopnym śniegu pomogły na piaski. Medal w
garści. I to już trzeci! No dobra do końca drogi jeszcze brakuje 18 ale to
przecież ta droga jest najpiękniejsza.</p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtCbTBESbd5B385NMlzG22owv7ltEaiKafmp_I_2WWwI7Tl9Slp8dFIf6gkp_Tq7vrHWToPsXprNkADErdSbCReKfXLZB_0vzqdlL4ebwwD5nJhk9AiawEsKSrWO9Wqv30OB6V3p_CZqU/s2048/%25C5%2581%25C4%2599kno+4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtCbTBESbd5B385NMlzG22owv7ltEaiKafmp_I_2WWwI7Tl9Slp8dFIf6gkp_Tq7vrHWToPsXprNkADErdSbCReKfXLZB_0vzqdlL4ebwwD5nJhk9AiawEsKSrWO9Wqv30OB6V3p_CZqU/w480-h640/%25C5%2581%25C4%2599kno+4.JPG" width="480" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">Do mety dotarła też Gosia i po chwili oddechu
stwierdziłyśmy, że nalży nam się regeneracja a aż żal nie skorzystać z tak
pięknego jeziora. No to siup do wody. I znowu organizatorzy spisali się na
medal. Na biegaczy czekało ognisko, kiełbaski, ciasteczka i ciepła herbata.
Wykąpane, najedzone i szczęśliwe najchętniej udałybyśmy się na drzemkę no ale
czas było wracać do domu. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiidU7zu_36WFUZeZdF6x_ecJzzVpLYtw55vzr8ws4S9sKw_QQGq31z4MrHBwXXdRy8129pTN3LEfdXi7EwacFCzFp712xJgvoPHsCYMshFCdyX5QWBFjs75XTPIq_ZYSBSC6HJktKi6CE/s1640/%25C5%2581%25C4%2599kno+5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="924" data-original-width="1640" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiidU7zu_36WFUZeZdF6x_ecJzzVpLYtw55vzr8ws4S9sKw_QQGq31z4MrHBwXXdRy8129pTN3LEfdXi7EwacFCzFp712xJgvoPHsCYMshFCdyX5QWBFjs75XTPIq_ZYSBSC6HJktKi6CE/w640-h360/%25C5%2581%25C4%2599kno+5.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p><p class="MsoNormal"><br /></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-82051317562314825672021-03-19T16:59:00.002+01:002021-03-19T16:59:01.469+01:00Zimowe bieganie do mety<p> </p><p class="MsoNormal">Sezon startów w pierwszych dwóch miesiącach roku nie był
obfity w wydarzenia. Szukając alternatywy postanowiłam po raz pierwszy wziąć
udział w zawodach w biegach… narciarskich. Wybór padł na kultową imprezę z
wieloletnią tradycją – Bieg Piastów. </p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwMIAQr8lT4CiXXipUr9EJl5mWrvM1cXqoC1o-2dqt-O-LBEKMmA2ca9aqh6q6wYal56J-xtcSKOYK3AsETXjFQRcRQCqmz7nohMuwJFO7RJyG4JrjB9rBTZzqXDzR6VvWWgVGPddv31c/s2048/Zimowe+ski+5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1638" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwMIAQr8lT4CiXXipUr9EJl5mWrvM1cXqoC1o-2dqt-O-LBEKMmA2ca9aqh6q6wYal56J-xtcSKOYK3AsETXjFQRcRQCqmz7nohMuwJFO7RJyG4JrjB9rBTZzqXDzR6VvWWgVGPddv31c/w512-h640/Zimowe+ski+5.JPG" width="512" /></a></div><p></p><p class="MsoNormal">Z uwagi na sytuację pandemiczną również tegoroczny Bieg
Piastów odbył się w zmienionej formule. Bez startu wspólnego, przez trzy
kolejne weekendy ale z pomiarem czasu i medalem. Dla mnie to akurat był plus.
Jako świeżak miałam obawy przed startem w tłumie narciarzy. Tegoroczna edycja
była szansą na spróbowanie swoich sił w komfortowych warunkach.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf6fQBKMCvVRc1IbjQgp2YO8kp6mOZ31-jU9TnJwKsH-RF56VISVcN3qcvkETfEklxAvGVbnpJ6dm98Rpv3ABnZLDvzxOerz8__iP7c9ZKqVlpeu6q2DsvGzsV_vzGeoZWMABn_bvEF_c/s1700/Zimowe+ski+2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1700" data-original-width="1324" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf6fQBKMCvVRc1IbjQgp2YO8kp6mOZ31-jU9TnJwKsH-RF56VISVcN3qcvkETfEklxAvGVbnpJ6dm98Rpv3ABnZLDvzxOerz8__iP7c9ZKqVlpeu6q2DsvGzsV_vzGeoZWMABn_bvEF_c/w498-h640/Zimowe+ski+2.JPG" width="498" /></a></div>Zawody w biegach narciarskich swoją atmosferą bardzo przypominają
tą znaną z zawodów biegowych. Dzień startowy rozpoczęłam od pobudki o
nieludzkiej porze, 2 godziny drogi do Szklarskiej Poręby. Tam biuro zawodów w
reżimie, odebranie pakietów, ostatnie pytania o trasę i prosto do Jakuszyc.
Ostatni tydzień przez zawodami to był czas temperatur powyżej 10 stopni a we
Wrocławiu nawet 21, dlatego zaplanowałam start jak najszybciej można. I tu
brawa dla organizatorów, którzy w odpowiedzi na prośby zawodników ( w tym moją)
zmienili godziny otwarcia biura na wcześniejsze. Dzięki temu wystartowałam
przed 9.00<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z nadzieją na szybki śnieg. <p></p><p class="MsoNormal">Ostatnie przygotowania, założenie numeru startowego na
siebie, nart na nogi<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>i w drogę. I
zaczęła się magia. Wszystko co kocham w biegówkach – cisza, las, śnieg, słońce
i świetnie przygotowana trasa. <br />
To był mój pierwszy start w zawodach narciarskich i kompletnie nie umiałam
oszacować swojego czasu. Plan był prosty - mocno do przodu i zobaczymy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Profil trasy przewidywał szybki początek,
trochę zjazdów a potem dopiero wspinaczkę. Jak zawsze świadomość, że to zawody
zadziałała i na pierwszych kilometrach pognałam. Na zjazdach śmigałam w dół bez
nadziei na hamowanie a z nadzieją że trasa się wypłaszczy i jakoś zwolnię. No
taka strategia. Na szczęście obyło się bez ofiar. Pierwsze 10 km zrobiłam w
godzinę. Nie wiem czy to szybko ale w głowie pojawiła się myśl, że może
ostatnia nie będę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I jak tylko to pomyślałam
to poczułam rosnący pęcherz na nodze. Stopa pracuje inaczej niż w bucie
biegowy, mimo przewiązania, poprawienia skarpetki i prób odciążenia tego
miejsca ból już pozostał ze mną do końca. <o:p></o:p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMrPVIpelHcL58fMJ0RymIcORrU5lSWReA3gk1XBFg_zZULxqMO2SpiMmq6WWn4COcfo7qXqq3kbnBSm0dGJNDyBxUtpMRONWPqSbOuCEDFKgtMLz5RL93UVQiRNX0M8dt9ZDH4plaMNA/s2048/Zimowe+ski+3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1952" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMrPVIpelHcL58fMJ0RymIcORrU5lSWReA3gk1XBFg_zZULxqMO2SpiMmq6WWn4COcfo7qXqq3kbnBSm0dGJNDyBxUtpMRONWPqSbOuCEDFKgtMLz5RL93UVQiRNX0M8dt9ZDH4plaMNA/w610-h640/Zimowe+ski+3.jpg" width="610" /></a></div><p class="MsoNormal"><br />
Do Orlego na trasie puściutko. Minęło mnie kilku szybszych narciarzy z pozdrowieniami
i życzeniami powodzenia. Na punkcie odżywczym napiłam się herbatki, pożartowałam
z wolontariuszkami że upał i ruszyłam dalej. Słońce świeciło, temperatura
rosła, śnieg robił się coraz wolniejszy. Tu na trasie było już więcej turystów
ale na szczęście moja trasa przy Dziale Izerskim odbijała w bok od tej
najbardziej popularne ścieżki do schroniska. Zaczęły się zjazdy z zakrętami. Ja
wciąż w trybie gnam do przodu i…. nagle spektakularna wywrotka. Kolana obite,
stopy wykręcone, ręce zdarte. No ale na trasie puściutko. Nawet się nie ma komu
pożalić.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oszacowałam straty – na
szczęście kości i wszystko całe. Zebrałam się i .. oczywiście ruszyłam dalej.
Tu zaczęła się wspinaczka pod górę . Ale to akurat w biegówkach lubię. Równym
krokiem, metr za metrem do przodu. Gdy dotarłam na Rozdroże pod Cichą Równia to
skończyły się zawody a zaczęła walka o przetrwanie. Pęcherz pękł, na trasie
całe bandy turystów, lub początkujących biegaczy. Słońce wysoko grzało mocno a
śnieg… jak piasek. Narty nie chciały jechać. Te ostatnie kilometry zmęczyły
mnie bardziej niż pierwsze 20km. <o:p></o:p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9piyZ7VWFNsFRCakvH2U6yOvK7I9RtjJgLq_bHtA5jYPTmbgZuG2qrQfqW8797DAuxI00Fs28ohdx_LoFO6ewAwEjHYCNVO7UxWI9wRFONNKLA4nvbYv4-NC_4cttd_QFp-q8wo6Lax8/s1837/Zimowe+ski+4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1837" data-original-width="1225" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9piyZ7VWFNsFRCakvH2U6yOvK7I9RtjJgLq_bHtA5jYPTmbgZuG2qrQfqW8797DAuxI00Fs28ohdx_LoFO6ewAwEjHYCNVO7UxWI9wRFONNKLA4nvbYv4-NC_4cttd_QFp-q8wo6Lax8/w426-h640/Zimowe+ski+4.JPG" width="426" /></a></div><p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p><p class="MsoNormal"><span style="background: white; color: #4a4a4a; font-family: "Tahoma",sans-serif; font-size: 13.5pt; line-height: 107%;"></span>I nagle po 3
godzinach jak torpeda wpadłam na metę :-) Szczęśliwa, zadowolona i w miarę
cała.<br />
Serdecznie polecam start w Biegu Piastów. Super impreza, przygotowanie tras mistrzostwo
świata patrząc na temperatury istnie letnie a nie zimowe.<br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Po pamiątkowych fotkach, pierwsze co to ściągnęłam buty i
uwolniłam poharatane nogi. Trzeba się szybko wyleczyć bo już za chwilę kolejny
półmaraton. Tradycyjny biegowy .<br />
Stan na dziś 2/19 Jeszcze trochę pracy przede mną #21x21w2021.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><br /></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-53465662850905889322021-02-27T14:09:00.001+01:002021-02-27T14:09:35.558+01:00Tego się nie zapomina<p> </p><p class="MsoNormal">Zawody!!! Hmm a co to takiego? Już tak dawno nie brałam
udziału, że normalnie miałam pietra. Na szczęście to tak jak z jazdą rowerem –
tego się nie zapomina. Wystarczy biec od startu do mety.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNpQTafHoXgaw0HqS5MLmBIL-8e98o1OjhpaEtKCYSTmP0aw5JvqGEVRX4-_pYPNFyXu-xD1MkKaPfpucRY-y8wfZr62AT2Qd-9EI20wdcJ_pYpFEtyFds5znMbgaZF6uzVGUtpR24fSI/s2048/Tego+si%25C4%2599+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNpQTafHoXgaw0HqS5MLmBIL-8e98o1OjhpaEtKCYSTmP0aw5JvqGEVRX4-_pYPNFyXu-xD1MkKaPfpucRY-y8wfZr62AT2Qd-9EI20wdcJ_pYpFEtyFds5znMbgaZF6uzVGUtpR24fSI/w640-h426/Tego+si%25C4%2599+1.jpg" width="640" /></a></div><br /><p></p>
<p class="MsoNormal">Górski Zimowy Półmaraton Ślężański nie był pierwszy na mojej
tegorocznej liście w ramach wyzwania 21x21w2021 ale… wszystkie styczniowe
starty przesunięte i nagle okazało się że dopiero w lutym są szanse. Taki
prezent na imieniny to ja rozumiem. Oczywiście z wyprzedzeniem pojawiła się na
miejscu i zgodnie z odwiecznym rytuałem zaliczyłam wszystkie punkty – pakiet,
banan, toi-toi, start.<br />
Start był pojedynczy, wg numerów startowych. Organizatorzy przyznawali numery
wg rankingu RMT. To fajne rozwiązanie . Szybcy lecą jak po ogień, pozostali
mają szanse pocelebrować trasę nie przeszkadzając.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">To mój kolejny start w Ślężańskim biegu i magiczna góra
zawsze ma jakieś niespodzianki. Podobnie jak w latach poprzednich były ze trzy
strefy klimatyczne – trochę błota, dużo śniegu i na szczęście niewiele lodu. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Prawie 16 km przebiegłam w raczkach. Dzięki
temu na śnieżno lodowej trasie czułam się pewnie. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiPqzsPo1VaY-o3pMg_msudO_3Ij-ZNJYpfjfFyP1nWQ-R0EQy4jcdhKalTdB6XanDxP49AyI6m3dMYKF9htTWeP77XhoWK09DKkMLa6rVkLJof8Lv37HXTaZqXXpv1vbne9fFs8BiIZg/s1149/Tego+si%25C4%2599+2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="766" data-original-width="1149" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiPqzsPo1VaY-o3pMg_msudO_3Ij-ZNJYpfjfFyP1nWQ-R0EQy4jcdhKalTdB6XanDxP49AyI6m3dMYKF9htTWeP77XhoWK09DKkMLa6rVkLJof8Lv37HXTaZqXXpv1vbne9fFs8BiIZg/w640-h426/Tego+si%25C4%2599+2.png" width="640" /></a></div><p></p>
<p class="MsoNormal">Pamiętałam że wejście na Ślężę niebieskim szlakiem jest
mocne ale w tym roku wydawało mi się krótkie. Widać cała zima w górach
procentuje. Jak zawsze organizatorzy zadbali o bezpieczeństwo na Skalnej Perci i
zamontowali liny. Był fun. Na szczycie powitała nas mgła i trochę turystów
chyba zaskoczonych rozgrywającymi się zawodami. Szybki całus z misiem i dalej w
drogę. <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr9axp_7L7UHcZtmYWrLcb6LQv2oo7zuJuWlYrqPbSnfYbBLcTDZfwf1VfGOrb8DIbU5JugVU1CsLy8qDXnSbxU6-LU-hHFkT9Fhp-ApuZTA3QIr_MwWNMnHgIg1L6ggbJpm95-ThKvUs/s2048/Tego+si%25C4%2599+4.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr9axp_7L7UHcZtmYWrLcb6LQv2oo7zuJuWlYrqPbSnfYbBLcTDZfwf1VfGOrb8DIbU5JugVU1CsLy8qDXnSbxU6-LU-hHFkT9Fhp-ApuZTA3QIr_MwWNMnHgIg1L6ggbJpm95-ThKvUs/w480-h640/Tego+si%25C4%2599+4.JPG" width="480" /></a></div>Teraz już z górki w kierunku punktu odżywczego. Czekałam na
kubek ciepłej herbaty<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>bo woda w softflashku
prawie zamarzła i wypiłam niewiele. A tam jak zawsze pełny bufet z pomidorową
włącznie. Brawa dla organizatorów i uszanowanie dla wolontariuszy. Gościli
biegaczy na tym mrozie z uśmiechem. <o:p></o:p><p></p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4iWYsMdT9HjQDBzex1lzeCcxV_2e1w6MtjdP8vNoFNLxm-uxg6ACffTN2l98vb3kGVBDqAGHG-xbmPB-picx_Melzxl2y6j2k8l-tqDYnXURJcGGWPeeQ1zBAZj-5YJnDM6IC1GgeW2A/s2048/Tego+3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4iWYsMdT9HjQDBzex1lzeCcxV_2e1w6MtjdP8vNoFNLxm-uxg6ACffTN2l98vb3kGVBDqAGHG-xbmPB-picx_Melzxl2y6j2k8l-tqDYnXURJcGGWPeeQ1zBAZj-5YJnDM6IC1GgeW2A/w480-h640/Tego+3.jpg" width="480" /></a></div>Dalej trasa wiodła zboczem Ślęży – nie szlakiem a tak po
prostu wytyczoną ścieżką. Nie lubię tego odcinka bo wąsko, ślisko i tak dalej.
Dlatego starałam się przelecieć to jak<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>szybciej. Na koniec kilka kilometrów czarnym szlakiem – w miarę z dobrą
nawierzchnią choć błotka nie brakowało.<br />
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii…… jest meta, cudny medal i pierwszy półmaraton w tym
roku przebiegnięty.<o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinrsArgRPXiIrRCPSMC9gsrf9xUxN-y6XamZQNnSrnkQuZwfeTV9T1xEBm7AolXOuM9EW1zKy7TPLNetxtw_HLBpvePgf3-sZ55Q_bmpnqeHLH_zFPbYXqTyp5KY9o4fL6eiak2GPU7lQ/s2048/Tego+si%25C4%2599+5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinrsArgRPXiIrRCPSMC9gsrf9xUxN-y6XamZQNnSrnkQuZwfeTV9T1xEBm7AolXOuM9EW1zKy7TPLNetxtw_HLBpvePgf3-sZ55Q_bmpnqeHLH_zFPbYXqTyp5KY9o4fL6eiak2GPU7lQ/w480-h640/Tego+si%25C4%2599+5.JPG" width="480" /></a></div><o:p> </o:p><p></p>
<p class="MsoNormal">Wyzwanie 21x21w2021 wciąż aktualne. Co życie przyniesie
zobaczymy. Trzymajcie kciuki<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p> </o:p>Fot Golden Goat Production i Andrzej Szczot</p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><br /></p><p class="MsoNormal"><br /><br /></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-35843525884466927112021-01-08T14:20:00.000+01:002021-01-08T14:20:09.799+01:00Wyzwanie 21 x 21km w 2021<p> </p><p class="MsoNormal">Długo się zbierałam by powiedzieć to głośno. Myśl aby
zrealizować taki projekt zakiełkowała w mej głowie już jakiś czas temu. Ale rok
2020 nauczył nas, że często z planów nic nie wychodzi i nie jesteśmy w stanie
tego ogarnąć. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>No ale czas już chyba się
zadeklarować i wziąć się do roboty!<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b>Wyzwanie na rok 2021<o:p></o:p></b></p>
<p class="MsoNormal">Mój projekt na przyszły rok to <b>21 x 21km w 2021 <br />
</b>Będzie krótko, szybko i intensywnie. Oj będzie się działo! <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b>Co zawiera</b><br />
Plan przewiduje aby w ciągu 2021 roku<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>dokładnie 21 razy przebiec dystans półmaratonu. Brzmi niewinnie? Jeszcze
kilka lat temu gdy realizowałam Koronę Półmaratonów Polskich wydawało mi się to
mega przedsięwzięciem. Ale wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Po długich biegach ultra w 2020 obiecałam trenerowi że w
2021 będę biegać krótsze dystanse. I słowa dotrzymam. Trochę słabiej wyjdzie z
intensywnością.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2GYh2AEPJ713S_2lczwNHLiS6tqYfaRzNFIhxzs0ynVi53QpPpAAb-yTxnf6apnz_KLkJ23JJOp_T4ZuZAnF3lcRfRFhuqFvKixFdhpq2mGtFF0t4xyqbvrBfXNH88JTTURpaa-VfMZQ/s1747/Blue+and+Pink+Lights+New+Year+Card.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1240" data-original-width="1747" height="454" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2GYh2AEPJ713S_2lczwNHLiS6tqYfaRzNFIhxzs0ynVi53QpPpAAb-yTxnf6apnz_KLkJ23JJOp_T4ZuZAnF3lcRfRFhuqFvKixFdhpq2mGtFF0t4xyqbvrBfXNH88JTTURpaa-VfMZQ/w640-h454/Blue+and+Pink+Lights+New+Year+Card.png" width="640" /></a><br /><br /></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b>Główne wyzwania</b><br />
Wyzwań w tym projekcie jest kilka:<br />
1. Zorganizowane biegi. <br />
W założeniu chce aby te półmaratony były biegami zorganizowanymi. Wiadomo że
ostatnio z tym trudno. Dopuszczam oczywiście biegi wirtualne, które już
przetestowałam w 2020.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">2. Dystans<br />
Z uwagi na ograniczoną ilość organizowanych biegów i moja miłość do gór
dopuszczam biegi tyćkę dłuższe. Nie mogą mieć mniej niż dystans półmaratonu ale
z małym zapasem też ok. Nie ma co wybrzydzać i 24 km też akceptuję <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">3. Logistyka<br />
Super byłoby zaplanować biegi, wybrać te dogodne logistycznie i terminowo. Ale
wiem, że tak nie będzie. Statystyka daje 1,7 biegu miesięcznie. Idealnie będzie
dwa na miesiąc i to jeszcze z odstępem. Zobaczymy co kalendarz i corona
poukładają.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">4. Zdrowie<br />
Z pewnością zdrowie jest priorytetem i nie będę szaleć. Tyle startów to duży
dla mnie wysiłek. Najważniejsze to nie nabawić się kontuzji o co będę dbać
regularnym rozciąganiem i rolowaniem. Masaż też niezbędny. Dobre odżywianie i
odpowiednia dawka snu. Powinno być ok. Nie o końca tylko wiem jak to wpłynie na
zdrowie psychiczne męża, który tylko puka się w głowę.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">5. Zabawa<br />
Całe wyzwanie to ma być zabawa. Lubię mieć wyznaczone cele, zaplanowane starty
i czuć że jestem na ścieżce. Głodna startów po 2020 i tych emocji gdy biegnie
się wspólnie, przede wszystkim mam w planie cieszyć się chwilą. Najważniejsze
to pamiętać, że to ma być zabawa a nie walka. Uda się zrealizować to
super ale jak zabraknie kilku to przecież ważne aby pamiętać, że kilka się
udało.<br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br style="mso-special-character: line-break;" />
<!--[endif]--><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"><b>Monopol?</b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Zdecydowanie nie. Nie mam monopolu na ten pomysł ani na
takie wyzwanie. Każdy kto chce może dołączyć. Im więcej nas biegowych freaków
tym lepiej. Z pewnością hasztag #21x21w21 będzie krążył po sieci. I super.
Świetnie będzie oglądać zmagania innych, motywować się nawzajem, być może
spotkać na starcie czy mecie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">A jaka będzie nagroda?<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal">Oczywiście radość, satysfakcja, cała masa na tej drodze do
celu! A może jeszcze coś namacalnego? Każdy zdecydować może sam. Ja mam już
pomysł ale… wpierw trzeba to zrobić a potem się nagradzać. <br />
Trzymajcie kciuki za powodzenie i obym mogła skreślić 21 sylwetek na obrazku!<br />
To jak jest ktoś chętny by dołączyć?<o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtEWlk6ow2RLG6lwDc75lrzMtAaFuzsNguYCuC5FByc2qvf4nUvnDg5XXqtZoFO9HVBmWWRtzJmjzDH_dlmrBgY9aoni-k6r4P_ZMkejSthaUx2wkO4uAm-6PFjico1DtvsooUpGxisXg/s1416/Sylwetki+xs.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="685" data-original-width="1416" height="310" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtEWlk6ow2RLG6lwDc75lrzMtAaFuzsNguYCuC5FByc2qvf4nUvnDg5XXqtZoFO9HVBmWWRtzJmjzDH_dlmrBgY9aoni-k6r4P_ZMkejSthaUx2wkO4uAm-6PFjico1DtvsooUpGxisXg/w640-h310/Sylwetki+xs.png" width="640" /></a></div><br /><p class="MsoNormal"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-58219509838285964602020-09-25T17:00:00.006+02:002020-09-25T17:00:05.194+02:00Garmin Ultra Radków – jak głowa wygrywa z nogami<p style="text-align: center;"> </p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Tegoroczna edycja Garmin Ultra Race Radków była wyjątkowa.
Wiadomo wirus pokrzyżował wiele planów i wymusił szereg zmian również w
organizacji biegów. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dla mnie jednak był
to bieg wyjątkowy bo pierwszy raz stanęłam na starcie biegu 56 km z
przewyższeniami 2000m. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Namówił mnie kolega,
który obiecywał, że będzie pięknie, łatwo i mnie po prowadzi <span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji"; mso-fareast-font-family: "Segoe UI Emoji";">😊 No co</span><span style="mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-fareast-font-family: "Segoe UI Emoji"; mso-hansi-font-family: Calibri;">ś poszło nie tak!</span><span style="mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJH3FOBLoa7k1z-jHldSVyTqdltzSeXocCuVVpV0EcXJzAzKg8z5_gEcf3T8AAEuTutEwKuv56yscwKWmuMWKtl9iPF_R53_v1Zni8g-1Ay9goaCeTME2TQhFkb2EYbpxqjEx-BQk_pw/s2048/IMG_4124.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJH3FOBLoa7k1z-jHldSVyTqdltzSeXocCuVVpV0EcXJzAzKg8z5_gEcf3T8AAEuTutEwKuv56yscwKWmuMWKtl9iPF_R53_v1Zni8g-1Ay9goaCeTME2TQhFkb2EYbpxqjEx-BQk_pw/w480-h640/IMG_4124.JPG" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Przygoda, jak zawsze przy długich biegach, rozpoczęła się dzień przed startem, gdy
dojechałam do Radkowa. Odbiór pakietów bardzo sprawny i nietypowy. Wszystkie czekały
na nas w porządku na trawie. Wszelkie reżimy sanitarne zachowane. Zachód słońca
nad zalewem. Magia gór!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYqZzzeUl1Ve2UZ2VJmmarC2NbdbT_qp8v6wO4zu7YQ9bE2KCUGpjTllnAkfAxxnVe2qVToDkXg35Q-oPLenQbSkH0HyKm31t52E-Qt6JHB-jwZZU6tRIIqz1vE-JYweRjJaXIWjY6lyk/s1024/GUR+2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYqZzzeUl1Ve2UZ2VJmmarC2NbdbT_qp8v6wO4zu7YQ9bE2KCUGpjTllnAkfAxxnVe2qVToDkXg35Q-oPLenQbSkH0HyKm31t52E-Qt6JHB-jwZZU6tRIIqz1vE-JYweRjJaXIWjY6lyk/w480-h640/GUR+2.JPG" width="480" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">W sobotę wstałam wcześnie, po raz enty sprawdziłam sprzęt,
zjadłam nieśmiertelną owsiankę z bananem i gotowa ruszyłam. Na start dotarłam
na piechotę aby uniknąć korków i zablokowanych przez triathlon dróg. Była to
tez mała rozgrzewka w chłodny i mglisty górski poranek. Spotkałam się z kolegą,
który mnie namówił i pełna energii i uśmiechu stanęłam na starcie. Linię startu
przekroczyliśmy jako prawie ostatni, tych szybkich puściliśmy przodem.<br />Wiedziałam, że będę się delektować każdym kilometrem.</div><p></p><p class="MsoNormal"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7I30I0ywNlfqvGBO4YqpAnHmxc_p07sAb6LT7oOJ7l2H48fKFw9_7-1Bbg3GQzXwVgY8l2EGTdXsFy6vUMT0To0z5dcvMyd2cDSD_gzQHybb54jKUTrfJzJFV4cVJTgYXJXXiwPsHQOc/s1024/GUR+3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7I30I0ywNlfqvGBO4YqpAnHmxc_p07sAb6LT7oOJ7l2H48fKFw9_7-1Bbg3GQzXwVgY8l2EGTdXsFy6vUMT0To0z5dcvMyd2cDSD_gzQHybb54jKUTrfJzJFV4cVJTgYXJXXiwPsHQOc/w480-h640/GUR+3.JPG" width="480" /></a></div><br /><div style="text-align: center;">Początek był dobry, równym tempem pokonywaliśmy kolejne kilometry. Pierwszy punkt na 7km właściwie przebiegliśmy, bo nie było potrzeby
stawać. Następne kilometry kolega trochę osłabł, zaczęłam czekać na niego. Po
punkcie odżywczym na 21km gdzie byliśmy pół godziny przed limitem ustaliliśmy,
że mam biec sama. To nie był dzień mojego przewodnika… i tak tu wierzyć <span style="font-family: "Segoe UI Emoji", sans-serif;">😊</span>
Chwila walki myśli bo przecież miało być razem, bezpiecznie z przewodnikiem ….
Tu wygrały nogi bo bardzo chciały biec dalej.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYV_QbrsRmOmp2st7QSkEaJTOa8n5OD-aiT7zLGh5LUjNwVl7NL6o8lYHlME48NL6skJUuSiCCeoLQ9LBSfNVM1aohwEVwOikvV3d2MhfnJoF4ZtktwiJvtKTQyzO8yaOAoJaDZFlmDjc/s1152/GUR+4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1152" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYV_QbrsRmOmp2st7QSkEaJTOa8n5OD-aiT7zLGh5LUjNwVl7NL6o8lYHlME48NL6skJUuSiCCeoLQ9LBSfNVM1aohwEVwOikvV3d2MhfnJoF4ZtktwiJvtKTQyzO8yaOAoJaDZFlmDjc/w640-h426/GUR+4.jpg" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Czułam się dobrze, jednak temperatura dawała się we znaki.
Nie omijałam żadnego strumyczka i chłodziłam się.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Podziwiałam piękno otoczenia i przez moment
się przestraszyłam, ze coś ze mną nie tak. Chyba mam zwidy ze zmęczenia –
krokusy we wrześniu? Całe cudowne polany kwitnących zimowitów. Nie mogłam
odmówić sobie zdjęcia.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHLRCcxKj-FyVjEdY1nLW78eqDfW_6wKXRQ9_y8OZZUtjEPaOgGVPm2EjRZAwMiiD_k3DpidRnhu3AkzZL9NY5BEbFxqFT7kCUk9G-g2I_AnZXf5WEc4DfsWwu0nz0UDad0PdFCSrY_EA/w480-h640/GUR+5.JPG" style="text-align: left;" width="480" /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Powoli kilometr za kilometrem zaczęłam czuć głód, czekałam
na punkt na 33 km. Chciałam się rzucić na ciastka. A tu niespodzianka bo do
jedzenia nie było nic. Zagryzłam własnym batonem i żelem popiłam wodą i
ruszyłam dalej.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div style="text-align: center;">Potem mały stresik bo gdy dobiegałam do błędnych skał
zobaczyłam że inni zawodnicy nadbiegają z prawej strony. Myślę sobie pętla
jakaś? Nie pamiętam nic takiego na trasie.
Zgubiłam się? No chyba nie. I olśnienie przecież to triathlon łączy się
z naszą trasą. Zejście w dół z Błędnych skał bolało <span style="font-family: "Segoe UI Emoji", sans-serif;">😊</span>
Wiedziałam, że najgorsze przede mną bo najwyższy punkt trasy – Pasterka będzie
na 42 kilometrze. Znałam ten odcinek bo biegałam tam kilka razy treningowo bądź
na innych imprezach. Wcześniej jednak organizator zrobił pętelkę po czeskiej
stronie. Trasa wiodła terenami świeżo po wyrębie lasu. Same gałęzie, liście
zero ścieżki. Średnio miałam siłę podnosić z uwagą nogi ale humor poprawił mi
zawodnik biegnący ten odcinek za mną klnący jak szewc <span style="font-family: "Segoe UI Emoji", sans-serif;">😊</span>
Przecież my to robimy za własne pieniądze we własnym wolnym czasie …. Podobno
dla funu.</div><div style="text-align: center;">Nogi powoli mówiły po co Ci to a głowa dalej dalej do przodu.</div><div style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1022" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNc-prmGt1xZP7thhxqZ3qThPYqRDimx0IoQK_a9KWNkF6xfBAp5Jv8QCWATgcuzj4rmHzswPBi83Gqi-EN-ifMF5oHRTTQXgRlujcnPeKRUzHhJRym2-4sjWa25vFVl3UEHGYYjQMEGU/w482-h640/GUR+6.JPG" style="text-align: left;" width="482" /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">No i potem stało się. U mnie niestety fun się skończył.
Pusty żołądek się zbuntował. Podchodziłam pod Pasterkę i dziękowałam sama sobie
za spakowanie woreczka orzeszków słonych. To one mnie uratowały. Zgodnie z
zasadą lepiej nosić niż się prosić. Następnym razem biorę kanapki<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale zaraz zaraz jakie następnym razem? To
tutaj zaczęłam sobie obiecywać że nigdy więcej….<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nogi krok za krokiem a w głowie walka. Że to
bez sensu, że pewno nie zdążę, że po co mi to , co ja chce udowodnić… mogłam
zostać w domu i leżeć i milion takich myśli. Pot zalewa oczy, nogi mówią dość.
Wiedziałam, że tylko siłą woli dotrę na metę. I odwróciłam myśli - że przecież to już niedaleko, większość mam już za sobą, tylko Pasterka a
potem to już z górki i tak dalej i tak dalej aby nogom się chciało. To
niesamowite jak nastawienie głowy zmienia wszystko.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1qRma6I7xuf1Hlu235aYgONk6AShTQJIBvWXPqN2v0f31Z4lO4MfQPEEEZv-LhUFz9CJHa-ut_PQq2-g9O6kLlbvk401fTZ-EqjIXxm7YcOUwLk3Tys71Y_ubQm1tT0cGRq-o-ZsVwBA/w480-h640/GUR+7.JPG" width="480" /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Dotarłam na Pasterkę – w limicie z walką w głowie co dalej.
Żołądek trochę się uspokoił, głowa walczyła z opcją rzucam to wszystko schodzę
z trasy. No ale to bez sensu na 8km w dół do mety!<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zaczęło się liczenie czy dam radę zmieścić
się w limicie. Uwierzcie mi mnożenie w pamięci mi nie szło. Ale co tam lecę, o
ile to można tak nazwać. W dół w dół, potem asfalt , nagle skręcamy w prawo.
Zegarek pokazuje że jeszcze 4km. I niespodzianka 2 wolontariuszki z wodą na
nieplanowanym punkcie. Prawie Je wycałowałam. Pytam jak klasyk – Daleko
jeszcze? Dziewczyny twierdzą ze 2 km, ze to już Radków. Serce się cieszy. Głowa
mówi nie podpalaj się. Pewno jeszcze 4 km ale i tak dasz radę. Mijam się z
dziewczyną. Trochę rozmawiamy aby te kilometry minęły szybciej. Do uszu
dochodzą odgłosy mety , pojawia się za drzewami zalew. Jeszcze tylko trochę
wokół zalewu, drewniana grobla, ostatnie metry pod górę.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b> META!!!! Radość, niedowierzanie, łzy. Patrzę na zegar
30 min do limitu. <br />Jestem Królową GUR!!!</b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1022" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRsvc1PwQ5Q4LVI7As8r-coyYa4nPYevZW6KNexwkW5SsuAMiLmkQ9_sMDlB2f7iRzDgh1UD8JFMxWZ5ca7AZJ_fLhyqwQfihQJLl6ms74Dz2DY2nFJIFt4qYk7TErY9jUf368ZEjyyC0/w482-h640/GUR+8.JPG" style="text-align: left;" width="482" /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Potem już tylko dojść do zalewu. Schłodzić nogi, oddychać. I znowu zaczęłam nerwowo spoglądać na zegar, wypatrywać kolegi. Dobiegają kolejni zawodnicy. Radość, uśmiechy, gratulacje a Jego nie ma. Minuta do limitu.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">JEST! Wydzieram się jak opętana – biegnij, szybciej, dajesz. W końcu jest, dobiega, meta, 7 sekund po limicie. Kurtyna...</p><div style="text-align: center;"><br /></div><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Oj dał mi ten bieg w kość. Ale na szczęście bez większych strat. Na mecie bez kontuzji, bez obtarć czy pęcherzy w ukochanych Fujitrabuco Lyte. <br />Oczywiście z ogromnym postanowieniem, że nigdy więcej :-) ale wiem, że to mija. Teraz odpoczynek. Pewno krótsze dystanse ale zasmakowałam już w ultra i głód na te kilkadziesiąt kilometrów powróci. Zobaczymy kiedy :-) bo drugie miejsce wśród blogerów cieszy 😊</p><p class="MsoNormal" style="text-align: left;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: left;"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b><br /></b></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><br /></p><p></p><p></p>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-48634077124631916622020-09-11T16:46:00.007+02:002020-09-11T16:46:00.524+02:00Jestem Grażyną traithlonu<p style="text-align: center;">Triathlon kusił mnie już od dawna. Ale zawsze było dużo ale.
Że nie mam dobrego roweru, a o co chodzi
z tymi piankami do pływania, nie kumam co i jak tam się dzieje… i wiele innych.
Paradoksalnie nie bałam się wysiłku, przygotowań czy pływania w otwartej wodzie
ale właśnie wymagań sprzętowych. No i co jak zainwestuję, przygotuję się,
wystartuję i mi się nie spodoba? </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4Use2S9cB0sIx3gQHcy0nlfyAc_UHORLFs9wyBskr0lT5k0MyFdNhnX4B0ovFMtYIy9p85qiY9C8DA2anW7r4aN4dT-SeHSJYzR2I9JuSBe4OMdm1Wg4xqjq3Ke9AGG7gKFTPt5YiExY/s1440/5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4Use2S9cB0sIx3gQHcy0nlfyAc_UHORLFs9wyBskr0lT5k0MyFdNhnX4B0ovFMtYIy9p85qiY9C8DA2anW7r4aN4dT-SeHSJYzR2I9JuSBe4OMdm1Wg4xqjq3Ke9AGG7gKFTPt5YiExY/w400-h400/5.JPG" width="400" /></a></div><p style="text-align: center;">Krążyłam wokół tematu aż trafiłam na super imprezę „Triathlon dla Januszy i
Grażyn” !!! <br />Od razu obudziła się we mnie
Grażyna i wiedziałam że to jest to. </p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1830" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiBzqnWHRSd3pz99BSYubLozS5SEd0i_dWyVoSLQ7_d5d6hOXktNihqheqga8So6LsuumWb8b08hxxFld9o8chpagmk8eXZicDiOFXsntslgjTgQtO8ny4G-nbJQak57lzv6sAbevKzbs/w358-h400/1.JPG" style="text-align: left;" width="358" /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Charytatywny cel</div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal"></p><div style="text-align: center;">Impreza jest charytatywna i ma na celu propagowanie sportu
wśród amatorów oraz osób niepełnosprawnych.
W regulaminie jasno jest nazwane, ze impreza dla nowicjuszy i amatorów,
którzy nigdy nie brali udziału w zawodach na dystansach: IRONMAN, 1/2 IRONMAN,
1/4 IRONMAN, OLIMPIJSKIM. Mój profil zawodnika pasował idealnie.</div><div style="text-align: center;">Co więcej na pływaniu nie wolno używać pianek a na trasie roweru jest zakaz
startu na rowerach czasowych, triathlonowych lub z kierownica tzw. Lemondką.</div><o:p></o:p><p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Czyli to czego szukałam – bez inwestycji, bez stresu, bez
mega sprzętu i na pewno bez obciachu <span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😊</span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> </o:p> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnJZEsOfGEZZPGgEdGugj_No85vI7UEBtx58wwWiC7bBzCfnGar4UXfeiUCOO7aHVDrJzdCiNrJj2IBDE-3Iu1YRZ2vZ3ft8BYElalBkkNoxFYWCKFUArVmlrId0YSKbspKteLSIDJBB4/s2048/18.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnJZEsOfGEZZPGgEdGugj_No85vI7UEBtx58wwWiC7bBzCfnGar4UXfeiUCOO7aHVDrJzdCiNrJj2IBDE-3Iu1YRZ2vZ3ft8BYElalBkkNoxFYWCKFUArVmlrId0YSKbspKteLSIDJBB4/w300-h400/18.JPG" width="300" /></a><br /><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Przygotowania<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Przygotowując się do mojego debiutu w triathlonie treningi
biegowe realizowałam w planie pod inne starty. Trochę więcej czasu poświęciłam
na rower. W planie tygodnia pojawiły się godziny gdy mocno kręciłam kilometry
na rowerze. Zawsze w świetnym
towarzystwie, nie zawsze na czas. Gorzej sytuacja miała się z pływaniem. Do marca basen był obowiązkowo raz w tygodniu. A potem wiadomo. </p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Wszystkie baseny pozamykali i nie było opcji pływania. Open water też na wiosnę
odpadał bo przecież nie kupowałam pianki. Właściwie to dopiero na urlopie była
okazja popływać w jeziorze i tam zrobiłam sobie małe testy. Wiedziałam że
stawiam na żabkę. Dzięki temu ogarnę nawigację i nie będę się stresować
kraulem.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Co mogłam potrenować to
potrenowałam reszta to ma być już zabawa i czysta przyjemność <span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😊</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Triathlon</p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">I nadszedł długo oczekiwany start. Dzień wcześniej
pojechałam odebrać pakiet i zorientować się w topografii trasy a szczególnie
pływania. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Co dziwne pływanie najmniej
mnie przerażało. Pływam od lat, byłam ratownikiem no i nurkuję. Więcej obaw miałam
co do roweru bo po kilku kraksach jeżdżę zachowawczo i nie na maksa.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">W sobotę przyjechałam na miejsce, rozstawiłam sprzęt w
strefie zmian i stawiłam się na odprawie. Motyle w brzuchu były. Wielka
niewiadoma już tuż tuż.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p> </o:p><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="768" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmAT90GpEwgUbTBhRcS2TvNhun995uMn1MVgeQkFSfl8Mopx5J54PZ7cAa2X9cSJXO82_lsikpZIcY8hCiX0Hk6vjUXc861hN83ppgBKyK8pqkxr4tac4bidn3Gxm1Xk6gSYe77FZGQOI/w300-h400/2.JPG" width="300" /></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: center;">No i start. Ruszyłam do wody. Od początku wiedziałam, że
zrobię to równo, bez szarpania się. Po początkowej blokadzie na początku
pływania, udało mi się ominąć kilka osób. Po nawrotce widziałam już brzeg i
parłam do przodu. Z radością mijałam płynących kraulem moją żabką. Nie
wiedziałam że pływanie jest moim atutem <span style="font-family: "Segoe UI Emoji",sans-serif; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol-ext; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: "Segoe UI Emoji";">😊</span> <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="608" data-original-width="911" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF6I1uPAmINe-_nvQzK1g37o1vD4Zx8btR0YMBqMSbi4IPbn7rn0W8QSTzVfMb2N-ndY_X1kb8cjqG4f8k1TsXitUFJMRO2pbJSi_HIc5HtnDXnBPUV-xMCH5fmjRiwlfEzHwBbWmiJH8/w400-h268/3.JPG" width="400" /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Potem przyszła pora na rower. Po początkowo płaskim przejeździe tamą
pojawił się zakręt i podjazd pod górę. Czemu to zawsze inaczej wgląda z auta a
inaczej na rowerze? Trasa była wymagająca z kilkoma wyczerpującymi podjazdami.
Wiedziałam, że mój lęk przed prędkością nie pomaga ale jak się powiedziała a….
I tak cztery pętle ogień w nogach! Ostatni podjazd pod strefę zmian dał już w
kość. Na drżących nogach zeszłam z roweru i dzida na przód. Zostawiłam kask i w
drogę.</p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpb5SsjL5kP_J9wJ7mxjQVmLBF1N8rzQOGVqoOxxtMhz4pHXxjjjhVc3bnjyYlwBKihbCwgumNKhcVJOccE_AgGed1U2XvptmA_P6ibS2wq5v1sfJtX_gQ5O9kATrEq_mIYYeg8e2Rguc/s2048/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1367" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpb5SsjL5kP_J9wJ7mxjQVmLBF1N8rzQOGVqoOxxtMhz4pHXxjjjhVc3bnjyYlwBKihbCwgumNKhcVJOccE_AgGed1U2XvptmA_P6ibS2wq5v1sfJtX_gQ5O9kATrEq_mIYYeg8e2Rguc/w268-h400/4.jpg" width="268" /></a></p><div style="text-align: center;">Trasa biegowa to 2 pętle głównie ścieżek trailowych.
Oczywiście od początku było pod górkę <span style="font-family: "Segoe UI Emoji", sans-serif;">😊</span> A ja na tych drżących nogach krok za
krokiem. W głowie pojawiła się myśl, że teraz to już luz. Przecież bieganie
znam. Wszelkie niewiadome czyli pływanie i rower już za mną. Po pierwszej pętli
zaczęłam się rozkręcać, nogi zaczęły nieść i zaczęłam mieć apetyt na więcej. To
ile tych pętli? Zapytałam wolontariusza. Krzyknął że dwie. Dwie? Tylko dwie? No
to teraz już tylko meta !!!</div><p class="MsoNormal" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="1440" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPy5uqMq1RGBkdduo7e0DJW3pValanvBtpfS2UngV9fRYgiaKXYL5enTSdy8p6_NLGSmn4tGK3q1-K9tA2lYaiFJW7h-cyZHx_JBYaW7KIau2Z0mmz7xO92R8DfrQvgTj12XtNVTC2ohE/w400-h400/6.JPG" width="400" /></p><p class="MsoNormal" style="text-align: center;">Zwycięzcy</p>
<p class="MsoNormal"></p><div style="text-align: center;">Tego dnia zwycięzcą był każdy kto spróbował! </div><div style="text-align: center;">Ale szczególne brawa dla drużyn z osobami niepełnosprawnymi. Patrząc na ich
zmagania, zaangażowanie i radość na mecie jestem szczęśliwa , że mogłam być
częścią takiego wydarzenia.</div><o:p></o:p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhJsXcnHrquAsvhutf_IwOEfDZQfMY7Eo5VxY1BIGtaEWO72W8mh-mhyphenhyphen5cLSQcjehagDsFBM0xXt4GtKwuHAVhGBCzUIHkHu6riIczCSC6c-3JsBl4SBgXajgmmgxxqFk7I5m1h8XM2A/s743/7.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="743" data-original-width="736" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhJsXcnHrquAsvhutf_IwOEfDZQfMY7Eo5VxY1BIGtaEWO72W8mh-mhyphenhyphen5cLSQcjehagDsFBM0xXt4GtKwuHAVhGBCzUIHkHu6riIczCSC6c-3JsBl4SBgXajgmmgxxqFk7I5m1h8XM2A/w396-h400/7.JPG" width="396" /></a></div><div style="text-align: center;"><span style="color: #4a4a4a; font-family: Tahoma, sans-serif; font-size: 13.5pt;"></span>Triathlon
okazał się dla mnie łaskawy. 5 miejsce w kategorii to dla mnie wow! Pływanie
wyszło świetnie, rower na pewno do poprawy (głowa nie nogi ) i bieganie
przecież ćwiczę cały czas. Może nie od razu IronMan ale kolejny triathlon na
pewno pojawi się w kalendarzu. Jako Grażyna triathlonu to właściwie już muszę
:-)</div><div style="text-align: center;"><o:p> </o:p><img border="0" data-original-height="608" data-original-width="911" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFJahUSdI6-IDg5ilhYuzYk1T-p6UqwRvQpwbDXz3IgTJEtyYV6D-76BOa5KtoKkI-uCs3efk89iABtq0xlxAqB0uNt5Syuu5pez7W1-PfhoPYCu8GqYIzzc52IWjul-jnXV2Pv7jMltk/w400-h268/8.JPG" width="400" /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-46353082902404087702020-09-04T17:00:00.002+02:002020-09-08T14:08:44.509+02:00Jestem ultraską!!<p style="text-align: center;"> </p><div style="text-align: center;">Wspominając moje początki biegania i sukces pierwszych 3 kilometrów, </div><div style="text-align: center;">nawet nie śniłam o bieganiu w górach. </div><div style="text-align: center;">A co dopiero o dystansie ultra 😊 </div><div style="text-align: center;">Gdy dotarło do mnie że są tacy ludzie, którzy biegają długie dystanse po górach patrzyłam na nich trochę jak na kosmitów 😊 </div><div style="text-align: center;">I od niedawna sama jestem kosmitką</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUt6-jxxM1Q4KD68aXSzOOMBu50lNxcTEO9z5QEB0Cq4TjAc9rIMIKGiZPz48ghbOjOyWEJyOLL9UaNFAzybozsMaCLm6LiZn10tFgycfohvBOqQFb4hloDWCzDJJ4aKcZSaD-FJLYADM/s2048/109686004_3227445713987155_2962550895460181398_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1366" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUt6-jxxM1Q4KD68aXSzOOMBu50lNxcTEO9z5QEB0Cq4TjAc9rIMIKGiZPz48ghbOjOyWEJyOLL9UaNFAzybozsMaCLm6LiZn10tFgycfohvBOqQFb4hloDWCzDJJ4aKcZSaD-FJLYADM/s640/109686004_3227445713987155_2962550895460181398_o.jpg" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: center;">Moja droga do ultra trwała 5 lat od momentu, gdy pierwszy raz założyłam buty do biegania. </div><div style="text-align: center;">Może to długo a może krótko ale podchodziłam do tego wyzwania z pokorą. </div><div style="text-align: center;">Po drodze była oczywiście pierwsza dyszka, potem Korona Półmaratonów.</div><div style="text-align: center;"> W następnym roku wzrósł apetyt i zdobyłam Koronę Maratonów.</div><div style="text-align: center;"> Coraz bardziej rozsmakowywałam się w długich dystansach i coraz mniej lubiłam się z asfaltem. Potem już tylko kroczek do pierwszego półmaratonu górskiego.</div><div style="text-align: center;"> No i przepadłam 😊 </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhotmOth6_E3SfpIFy2EdIf3g1I5X8Ku6Gn7PtRsxqTcbb3cmHNnTKc2kgErNDc57zUtCMujRqZ1CXeA-SU-PsSJPUGRPj4T9FGLqF6CYaDwWQ73EGyRPXpiSfZyYaDQDPpYecqIrMxg7U/s2048/110044492_3223693897695670_1403036263121588454_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhotmOth6_E3SfpIFy2EdIf3g1I5X8Ku6Gn7PtRsxqTcbb3cmHNnTKc2kgErNDc57zUtCMujRqZ1CXeA-SU-PsSJPUGRPj4T9FGLqF6CYaDwWQ73EGyRPXpiSfZyYaDQDPpYecqIrMxg7U/s640/110044492_3223693897695670_1403036263121588454_o.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: center;">Bieganie w górach to kompletnie inna bajka.</div><div><div style="text-align: center;"> Mnie urzekły widoki, niesamowici ludzie ale i brak presji czasu.</div><div style="text-align: center;"> Gdy biegłam kolejny półmaraton asfaltowy i byłam zła o 24s to gdzieś zniknęła radość z biegania.</div><div style="text-align: center;"> W górach wróciła ze wzmożoną siłą. </div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFwbQKyOKNJlE78T5w7OeJCUlB2CQqe55Xe5k796Wa5mgcMJLEGKkYr6kRMxdcYy7O0_OglVyq3TLppSsqK9x8YokmCpHzP0nIN5yWi2ImyG-Pc44fXPMD8yahvnJXLuTn17vg88CKqLI/s2048/IMG_8990.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFwbQKyOKNJlE78T5w7OeJCUlB2CQqe55Xe5k796Wa5mgcMJLEGKkYr6kRMxdcYy7O0_OglVyq3TLppSsqK9x8YokmCpHzP0nIN5yWi2ImyG-Pc44fXPMD8yahvnJXLuTn17vg88CKqLI/s640/IMG_8990.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na swój ultra debiut wybrałam sprawdzona i świetnie zorganizowaną imprezę,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">czyli Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Tu debiutowałam w górach i tu też postanowiłam zmierzyć się z dystansem ultra.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Długo czekaliśmy czy impreza sie odbędzie i w jakiej ewentualnie formule. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na szczęście dzięki wysiłkom organizatorów data została potwierdzona.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Edycja covid 2020 była oczywiście inna ale ani start co 10s ani maseczki i dezynfekcja na strefach żywieniowych nie stanowiły przeszkody by znów pobiegać po górach.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wybrałam dystans Złotego Maratonu czyli 45 km z przewyższeniami ok 2000 m.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnQzUFg3_-CCQyI8afuH8AoZdTOTjC34o60BTQYGLi-Z4MuCutifNgGbr1ojLPbuHkEXBxAWAh3Ou-EdRQW-dm3vaO0wt2WT21UcU1wXe-uiK_E-E7D64Q5nTrZjLNImpFH4zPiKzODkM/s2048/109557389_3214205118644548_456107047570680623_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnQzUFg3_-CCQyI8afuH8AoZdTOTjC34o60BTQYGLi-Z4MuCutifNgGbr1ojLPbuHkEXBxAWAh3Ou-EdRQW-dm3vaO0wt2WT21UcU1wXe-uiK_E-E7D64Q5nTrZjLNImpFH4zPiKzODkM/s640/109557389_3214205118644548_456107047570680623_o.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wyruszyłam na trasę w sobotę kilka minut po 7:00 rano w padającym deszczu, </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">który towarzyszył mi następne dwie godziny.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Było magicznie - zamglone lasy, niskie chmury</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> a ja krok za krokiem znaną z wcześniejszych półmaratonów trasą posuwałam się do przodu.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwqVz_oVDcUuWZjUq1kQKZUfLfldRnc-uPV5bFJZOASpm2kWhziG1DKP5WSip1rxOMNyJ_iJWtymAd5r0_QwqWDGeucWsa8OYOTWvW2Y_phpEORLXEpbxBMqw45Ou41BS_o3B4v5K3aUM/s2048/116905610_419570012287893_6521416604038600335_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwqVz_oVDcUuWZjUq1kQKZUfLfldRnc-uPV5bFJZOASpm2kWhziG1DKP5WSip1rxOMNyJ_iJWtymAd5r0_QwqWDGeucWsa8OYOTWvW2Y_phpEORLXEpbxBMqw45Ou41BS_o3B4v5K3aUM/s640/116905610_419570012287893_6521416604038600335_n.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na szczęście było ciepło wiec biegło mi się bardzo dobrze. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Po pierwszym punkcie żywienia na Przełęczy Lądeckiej wiedziałam już, że diabeł nie taki straszny.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na borówkowej Górze spojrzałam wspominkowo na trasę półmaratnonu </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i nie skręcając pobiegłam dalej. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Przestało padać i zrobiło się parno i duszno.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wiedziałam, że najwyższy punkt trasy już za mną ale zostały jeszcze 3 w tym Jawornik.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibV_Zkq7y2K7JqQW9DeuEFHow8lwHJu-m2Jd4RmiEfXlcL5kt8wpIURaJprnwtkcxEX-39AgLPpY0XM-YDQ4CUuXavGYziengbLoher8P5-gkDTcqmLPVH1TsTSMLhQmKm_WYV3P8XkPY/s2048/IMG_9038.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibV_Zkq7y2K7JqQW9DeuEFHow8lwHJu-m2Jd4RmiEfXlcL5kt8wpIURaJprnwtkcxEX-39AgLPpY0XM-YDQ4CUuXavGYziengbLoher8P5-gkDTcqmLPVH1TsTSMLhQmKm_WYV3P8XkPY/s640/IMG_9038.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na kolejnym punkcie mega wzruszenie bo tam czekała na mnie mama </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> z butelką upragnionej coca coli:-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Chwilę porozmawiałyśmy gdy stałam w kolejce do dezynfekcji złapałam wafelki </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i w górę.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Podejście było długie i jednostajne a mnie dopadł mini kryzys. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Popracowałam głową aby nogom się zachciało i jakoś poszło.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE81mA4l5KIvOKAkRU4CNGDVXtfJ50YPx0PRkASb4-PyuSrugwMbPuU6_fgDpGU3Nks740sVQ-8HwpUVm7v1PI04-OlmPZKlr_WLmGE7qHYrcTvPKS7gL_2qJ-Fy04kIGwj-sIKpQxe94/s2048/IMG_9040.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE81mA4l5KIvOKAkRU4CNGDVXtfJ50YPx0PRkASb4-PyuSrugwMbPuU6_fgDpGU3Nks740sVQ-8HwpUVm7v1PI04-OlmPZKlr_WLmGE7qHYrcTvPKS7gL_2qJ-Fy04kIGwj-sIKpQxe94/s640/IMG_9040.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Na ostatnim punkcie żywieniowym Orłowiec czekała koleżanka Renia,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">która z radością i energią dodawała mocy wszystkim biegnącym :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Takie wsparcie bezcenne!!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Potem trasa maratonu znów połaczyła się ze znaną mi z półmaratonu i wiedziałam</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> że to już będzie z górki aż do Lądka Zdrój.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Z dala było słychać doping na mecie :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Ostatnie metry, krzyk dziewczyn z Pro-Run które ostro kibicowały </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i z wrażenia fotki nie zrobiły ;-) </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> i......</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">META!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!</div></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1080" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmIVO6nEPzx_KMWhqDElh3BQljRVLzRdGd4aFMWRlAvn-8P-a5ol_Cw-lMcMRrufPimWY69iSRQLsSzAH5FzWY4xEyM86qdEWVBLQy4-10b2Mfkvg75GVTUSVc74qMBf8HUZsN4Id2Eg0/s640/116239396_3239386376126422_1805160999014974604_o.jpg" style="text-align: left;" width="640" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">A tam już tylko czysta radość,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">niedowierzanie,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">wzruszenie,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">medal, </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">arbuz,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i fota</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie8jv7EOwDkSmgDgX_9Tug4pESQOyEPKC5YTkoIhhW1VWwQXKKkgKHc56r-lSIwmQ-uWWUE-1qFSq2DTyndIx__La5s4ZoXGMAZ6zCYU0uucYUEijKj_MhqSP5S1uxkz5Yh-AYVpx71QI/s2048/IMG_9062.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie8jv7EOwDkSmgDgX_9Tug4pESQOyEPKC5YTkoIhhW1VWwQXKKkgKHc56r-lSIwmQ-uWWUE-1qFSq2DTyndIx__La5s4ZoXGMAZ6zCYU0uucYUEijKj_MhqSP5S1uxkz5Yh-AYVpx71QI/s640/IMG_9062.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Mam to ! Jestem ultrasem :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Wszystko poszło dobrze:-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Buty po raz kolejny się sprawdziły.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Żadnych obtarć, odcisków nic mimo deszczu przez tyle czasu.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Prysznic jesdnak wymagany :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz7ThROIiqT7fgGZZUlUVJJu4KF8fQBPaSfJmpgbY1Nsc6rkFG1Vs-Z4GqW26SRCVI8Uxsyd_PoxXBBjdvQfIWdrTDUKG_py7rIoKaNqH_gmD1L_d419WhpBIPBnoI2ujd1TBb8bEN8dY/s2048/IMG_9063.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz7ThROIiqT7fgGZZUlUVJJu4KF8fQBPaSfJmpgbY1Nsc6rkFG1Vs-Z4GqW26SRCVI8Uxsyd_PoxXBBjdvQfIWdrTDUKG_py7rIoKaNqH_gmD1L_d419WhpBIPBnoI2ujd1TBb8bEN8dY/s640/IMG_9063.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;">Co najważniejsze cały bieg było zadowolenie i radość że jestem tam.</div><div class="separator" style="clear: both;">Że biegnę... no dobra czasem podchodzę pod górę:-)</div><div class="separator" style="clear: both;">Że wraz z innymi szaleńcami robimy to co kochamy.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;">No i super ważne, że na metę dotarłam bez kontuzji</div><div class="separator" style="clear: both;">Wszystkie części ciała zdrowe...</div><div class="separator" style="clear: both;">no może z wyjątkiem głowy -)</div><div class="separator" style="clear: both;">bo chcę jeszcze!!!</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><strong style="background-color: white; font-family: "trebuchet ms", trebuchet, verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span face="" style="color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span face="" style="background-color: white; color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span face="" style="background-color: white; color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><strong><br /></strong></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><span face="" style="background-color: white; color: #548dd4; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><strong><br /></strong></span></div></div><br /><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-48947444394245374712020-08-21T17:35:00.001+02:002020-08-21T17:35:00.135+02:00Pierwsze zawody w pandemii<p style="text-align: center;"> Tegoroczna edycja Biegu Rzeźnika z pewnością była wyjątkowa.</p><p style="text-align: center;">Ze względów epidemiologicznych bardzo długo nie było wiadomo czy impreza w góle się odbędzie.</p><p style="text-align: center;">Wielu biegaczy zaprzestało treningów nie czując celu. </p><p style="text-align: center;">Ja regularnie biegałam i trzymałam kciuki.</p><p style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIP4Z6zsXjrzLHIX1Re6XmY_hbYCI6akRGY9TmcBNPYbwtpp9914nlicQnFZ71cA3Mum_UeYZjqKUBBJY4R94QfI95v0C06Jfv7glVK69QJZb_YcvVA6JdRmqHo1C7enNeUFku8yWwjQw/s2048/47C0BB58-7452-4459-9F0B-83DA681CB814.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1883" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIP4Z6zsXjrzLHIX1Re6XmY_hbYCI6akRGY9TmcBNPYbwtpp9914nlicQnFZ71cA3Mum_UeYZjqKUBBJY4R94QfI95v0C06Jfv7glVK69QJZb_YcvVA6JdRmqHo1C7enNeUFku8yWwjQw/s640/47C0BB58-7452-4459-9F0B-83DA681CB814.JPG" /></a></p><p style="text-align: center;">W końcu nadeszła upragniona wiadomość, że bieg się odbęzie.</p><p style="text-align: center;">czywiście w mocno zmienionej formule , z reżimem sanitarnym.</p><p style="text-align: center;">Po pierwsze start i meta były otwarte przez 10 dni. </p><p style="text-align: center;">Każdy z uczestników mógł wybrać swój czas startu.</p><p style="text-align: center;">Dzięki temu organizatorzy uniknęli ewentualnych zbiorowisk , tłumów na trasie czy na starcie.</p><p style="text-align: center;">Drugą znaczącą zmianą było brak punktów odżywczych.</p><p style="text-align: center;">I o ile w przypadku biegów krótszych jesteś w stanie wziąć ze sobą jedzenie i picie to przy dystansach 54 km czy ponad 80 to było duże utrudnienie.</p><p style="text-align: center;">Część z biegaczy również z tego powodu przeniosła swój start na następny rok .</p><p style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCjVoKh08rWDe77T5Ub4OBySJNAJWMFm6aPJ3Z7Y_5k_9KvA-0NF0e4X2h_U44g7tkV22t_ltrObeV5bfgHbtAWqTKtzFRD3F_Efh_KfNhOjM0EA2-VfEaUMIVFk3nUYYxUKL4uMIKxbg/s2048/IMG_E6122.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCjVoKh08rWDe77T5Ub4OBySJNAJWMFm6aPJ3Z7Y_5k_9KvA-0NF0e4X2h_U44g7tkV22t_ltrObeV5bfgHbtAWqTKtzFRD3F_Efh_KfNhOjM0EA2-VfEaUMIVFk3nUYYxUKL4uMIKxbg/s640/IMG_E6122.JPG" /></a></p><p style="text-align: center;">Ja zdecydowałam się pojechać :-) </p><p style="text-align: center;">Mój dystans Rzeźniczka to 26 km czyli bez wsparcia punktów odżywczych do ogarnięcia.</p><p style="text-align: center;">I tak pojawiłąm się w Cisnej szczęsliwa, że po tylu tygodniach izolacji mogę podziwiać Bieszczady.</p><p style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhautWEDUt3nPYA1_uS9e_4kKx1h3fXiGp1uO-dUn5xOSCuTwhuXtc9fNcr9rXRFcqyJnqK1udM7iAMTC0h-ns_q6Jp534DMCSaZXamRmNGBLSRNGY9SYyDKlY9jl3p8FQ97NMeZOm9Gbo/s640/IMG_6145.JPG" style="text-align: left;" /></p><p style="text-align: center;">I tu czas wspomnieć o trzecim powodzie wyjątkowości tegorocznej edycji.</p><p style="text-align: center;">Jeszcze przed startem obserwowałam biegaczy którzy już pokonywali trasy.</p><p style="text-align: center;">Wszędzie w relacjach i uwagach pojawiała się jedno słowo BŁOTO.</p><p style="text-align: center;">Pomyślałam sobie co tam, rok temu też było błotniście ( <a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2019/07/botna-masakra-na-rzezniczku.html" target="_blank">Rzeźniczek 2019</a>).</p><p style="text-align: center;">A potem cały tydzień lało w Bieszczadach. </p><p style="text-align: center;">Dzień przed startem rozmawiałam z bardzo doświadczonym kolegą, który przebiegł już nie jedno.</p><p style="text-align: center;">Jego podsumowanie trasy - błoto, dużo błota, wszędzie błoto:-)</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKCYJ5KMjZU5b7U1Z6yDy9vOfUnQGRwa-JyLtArXODg_e6U8lab4olXWw4u3vhy7vo7I5S_gRASkEQ38r8MZ4zGzo-LHX4oUk23RKvP-Qq39e6i09vt58fQVfL0rkd5aOThT-oU6B2erA/s2048/IMG_6138.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKCYJ5KMjZU5b7U1Z6yDy9vOfUnQGRwa-JyLtArXODg_e6U8lab4olXWw4u3vhy7vo7I5S_gRASkEQ38r8MZ4zGzo-LHX4oUk23RKvP-Qq39e6i09vt58fQVfL0rkd5aOThT-oU6B2erA/s640/IMG_6138.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">I to były prorocze słowa.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">W dniu kiedy ja startowałam na trasie pokazało się słońce.Jednak błoto nie zdążyło już wyschnąć :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Trasa była zmieniona w tym roku z uwagi na pandemię.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Właściwie non stop było błoto.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Ja się nawet nie podejrzewałam, że potrafię biec a szczególnie zbiegać w takich warunkach.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Zabawa była przednia.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Zaliczyłam ze dwie wywrotki ale tak jak zaraz na starcie tak i tuz przed metą organizator zadbał o przeprawę przez rzekę :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTjJFEO_ZwVwiCVA2UVb0qj6JYzHSc-jPM4TQvi-32EZiD73AgSq3Ne16DXVNDNlhhElhUlEnInsoHx3Vlr1lnsZjkvsZQUZMYPpzDNBBFdo_YAxCkjoiIrOg7JG4gwKHe5Qq-HEQIy5M/s1024/unnamed.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="730" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTjJFEO_ZwVwiCVA2UVb0qj6JYzHSc-jPM4TQvi-32EZiD73AgSq3Ne16DXVNDNlhhElhUlEnInsoHx3Vlr1lnsZjkvsZQUZMYPpzDNBBFdo_YAxCkjoiIrOg7JG4gwKHe5Qq-HEQIy5M/s640/unnamed.jpg" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i jest w końcu meta :-) </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDjUew3FI9pjMka3Qe6_CtbhsWP9dcKuH3tZmIMDpcYhBKLj21fObxSt_fu0bFywhYRwcfw8nfbyv3b1cC0-JGoMo3RDfe0bJxziWj-JVyZSAszIfTQQCmNYU1kdlYgPzpAN8AE1IGXjw/s1025/IMG-6222_XS.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1025" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDjUew3FI9pjMka3Qe6_CtbhsWP9dcKuH3tZmIMDpcYhBKLj21fObxSt_fu0bFywhYRwcfw8nfbyv3b1cC0-JGoMo3RDfe0bJxziWj-JVyZSAszIfTQQCmNYU1kdlYgPzpAN8AE1IGXjw/s640/IMG-6222_XS.jpg" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Tak wyglądałam na mecie po umyciu :-) w rzece ...</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">no comments.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Tegoroczna edycja była inna, wyjątkowa, covidowa</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">ale cudownie że się odbyła. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Brawo dla organizatorów za determinację, super organizację </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">i wciąż niesamowitą atmosferę.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJdRMCD-vkfBSWhQYRBnzic_zHjEx3MqWbOTe3irUZLtZt97gAUmso5es5X0PEKDNiEmPjFI780AJh-ikS7HXMSxBHBNF6DXJ-bautIFic_A1JOan4fZsAYlHG-MTr8OLfJJhbMBlOi_4/s640/IMG_E5565.JPG" style="text-align: left;" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">W tym roku w Bieszczadach wędrowałam ponad tydzień,</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">a i tak mam niedosyt.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Było kilka szczytów, bieganie...</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJvBduffA8JhyDda9OIF3k4uuRCG7jAAweOCYknW_KSYEe-WTANlHCCC89qwkS7YV0WORhZNzPnaiL2xP8TCBibOm7kX5Pbz9linC-Uaa5d_hF_PbIgJUIXZecSwqnHqwGU2LvBWrgW1M/s640/IMG_E5578.JPG" style="text-align: left;" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> no i regeneracyjne moczenie nóg w strumieniach :-)</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuHI9YCaYZh4I0MXsuIzolnywEJT959gVDaobRtOq-p2gE4RrkdlpGJwVJ5ayk244zNcv_bg1MO3CATsX45XmJULn9Wpuikvl6IMI2fQkAh0GAHuglG-dhwzZUBb9diSyu1aGg-0HlJ4/s2048/IMG_6046.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1539" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuHI9YCaYZh4I0MXsuIzolnywEJT959gVDaobRtOq-p2gE4RrkdlpGJwVJ5ayk244zNcv_bg1MO3CATsX45XmJULn9Wpuikvl6IMI2fQkAh0GAHuglG-dhwzZUBb9diSyu1aGg-0HlJ4/s640/IMG_6046.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Do zobaczenia za rok !!!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div style="text-align: center;"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px; text-align: left;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong></div><div style="text-align: center;"><strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px; text-align: left;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">`</span></strong></div><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px; text-align: left;"><div style="text-align: left;"><strong style="font-size: 13pt;"> Dorota</strong></div></span></div>Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-90047778067250477162020-04-10T16:48:00.000+02:002020-04-10T16:48:00.693+02:00Wielkanoc w dziwnych czasach<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Dziwny czas nastał i dziwna będzie ta Wielkanoc.</div>
<div style="text-align: center;">
W gronie domowników.</div>
<div style="text-align: center;">
Bez wizyt i spotykania się w szerszym gronie.</div>
<div style="text-align: center;">
Taki czas!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFqr79hQFcKKoPPkFS72zUa22jyXzV-_mS5NsmiC6e39EAR1mNpw5nHnQUEc8n59cjvedx003Yk-pWxuhHhEd97VqDLHAA7nRwVVFelR7fXxascVvW4D7nwTuhbUD8-JdkO4es2y2urYU/s1600/C44C2C83-28D1-41EA-8C2E-2CBB21C61C9D.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFqr79hQFcKKoPPkFS72zUa22jyXzV-_mS5NsmiC6e39EAR1mNpw5nHnQUEc8n59cjvedx003Yk-pWxuhHhEd97VqDLHAA7nRwVVFelR7fXxascVvW4D7nwTuhbUD8-JdkO4es2y2urYU/s640/C44C2C83-28D1-41EA-8C2E-2CBB21C61C9D.jpeg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ale to nie znaczy, że nie może być piękna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Że nie warto zadbać o uroczystą oprawę tego dnia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiL3GNYaBH2IiNNhgQ0ZlVxOIWsTjc_s0UdcPExZVBl_xGdFaWQeImiLW1V7KegLqEbgigzXc093w8zW6Z53RS5fuOZBWS-jaY19dY-k3fhaGSLnIvoAix4BFv41-z02G0RXOSX_b0LoM/s1600/CA2747DB-C2FF-4BA7-8FFF-5D693D03A6AB.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1256" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiL3GNYaBH2IiNNhgQ0ZlVxOIWsTjc_s0UdcPExZVBl_xGdFaWQeImiLW1V7KegLqEbgigzXc093w8zW6Z53RS5fuOZBWS-jaY19dY-k3fhaGSLnIvoAix4BFv41-z02G0RXOSX_b0LoM/s640/CA2747DB-C2FF-4BA7-8FFF-5D693D03A6AB.jpeg" width="502" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
U nas bez dodatkowych zakupów, korzystając z tego co już w domu było.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Bez kwiatów kupionych a jedynie z tymi które na ogrodzie kwitną.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisKHV1I0iWlhgxbS48RMseVbhxkttrvpJDTlCNgtWqKwY8dzvNWUkgy_u83W84bUTwvjF7WqJdgEUm0KT5G3vlQ7l2YwXTRXFWJQhsZOvDvOWiJsq6_W8hYl8rwdbJqBLSIvvRpE0QJBg/s1600/254B1505-3F63-42D9-A39D-059624D4CDAD.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1336" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisKHV1I0iWlhgxbS48RMseVbhxkttrvpJDTlCNgtWqKwY8dzvNWUkgy_u83W84bUTwvjF7WqJdgEUm0KT5G3vlQ7l2YwXTRXFWJQhsZOvDvOWiJsq6_W8hYl8rwdbJqBLSIvvRpE0QJBg/s640/254B1505-3F63-42D9-A39D-059624D4CDAD.jpeg" width="534" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Do tego klasyka czyli rzeżucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Zawsze mam jej zapas bo sieję ją regularnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Po prostu lubimy do kanapki :-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyXyh8snk47Y0oPwFTuaaJOEvsKebCLFmuTboT7MXi7X0KHNFfyfEE8OdYuKUl05ukiBT1StE5by8WWxDS69nKt7KSGDu-pXGlhyphenhyphen1ZlG5ycwLssG0OGXtKyF43ojZqo4-Hkri3HA9u4iM/s1600/6220CCE3-7D91-4067-ADFD-7B954270459E.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyXyh8snk47Y0oPwFTuaaJOEvsKebCLFmuTboT7MXi7X0KHNFfyfEE8OdYuKUl05ukiBT1StE5by8WWxDS69nKt7KSGDu-pXGlhyphenhyphen1ZlG5ycwLssG0OGXtKyF43ojZqo4-Hkri3HA9u4iM/s640/6220CCE3-7D91-4067-ADFD-7B954270459E.jpeg" width="422" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Kilka detali i stół gotowy na święta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFqxtKr_IMrxy9WHIvQIe6UN0quzTcAY89XxBwuLPspVmUHigOwQu2wxUdtFIGWcaS4qHmKr_gE3zc8Yr3NYQxHZ50DPWo-TmU1yDegRJjPnsU2iorM95q00GeWWo2hcLDpiMIHma-uHw/s1600/A21DA8DA-996B-4A23-8354-26D4EC38621F.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1383" data-original-width="1600" height="552" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFqxtKr_IMrxy9WHIvQIe6UN0quzTcAY89XxBwuLPspVmUHigOwQu2wxUdtFIGWcaS4qHmKr_gE3zc8Yr3NYQxHZ50DPWo-TmU1yDegRJjPnsU2iorM95q00GeWWo2hcLDpiMIHma-uHw/s640/A21DA8DA-996B-4A23-8354-26D4EC38621F.jpeg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Życzę Wam aby święta, mimo wszystko, były radosne, szczęśliwe i rodzinne.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>I to co teraz najważniejsze aby były zdrowe!!!!</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>I obyśmy wszyscy zdrowi na ciele i umyśle przetrwali ten czas pandemii.</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXkpyQLC65FegAd-9DwUggvgYq8WyDGgO8_OtR3xaTcQb7Q52LOwM8O9dF-lHbfF5NcJqgfP0RdiDYe3uGGqk2WaOuntde6GywV4m1dDrOFW_prvvGYdvGmW8YAdSGEUvFCg9Y4yh32-w/s1600/C829AFE1-6B21-4207-9938-DC9C828F5F44.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1060" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXkpyQLC65FegAd-9DwUggvgYq8WyDGgO8_OtR3xaTcQb7Q52LOwM8O9dF-lHbfF5NcJqgfP0RdiDYe3uGGqk2WaOuntde6GywV4m1dDrOFW_prvvGYdvGmW8YAdSGEUvFCg9Y4yh32-w/s640/C829AFE1-6B21-4207-9938-DC9C828F5F44.jpeg" width="422" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms", sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></div>
Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-59797920997510766472020-04-06T17:00:00.000+02:002020-04-06T21:15:37.559+02:00Śniadanie na odporność<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Każdy z nas inaczej reaguje na izolację
i stres związany z istniejącą pandemią.</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;"> I tu w grę wchodzą dwa scenariusze -
albo ten stres zajadamy albo odwrotnie właściwie nic nie jemy. Szczególnie dziś
zdrowe odżywianie jest ważne z uwagi na naszą odporność i samopoczucie.
Niezależnie, który scenariusz jest Wam bliższy, warto zwrócić uwagę aby posiłki
były zdrowe, a że mamy więcej czasu w przypadku pracujących w domu można się
pokusić o więcej kreatywności i odwagi w kuchni.<o:p></o:p></span></b></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6N6tOCSQcoj1g6bPuw-vVAu1NpVyBxFByU3nIkyv8kbceLoMwaAs7b3Bl6UWS_YuPZoS-eG6t8WrDmh3-d1CeTpUPlKPF0aTIw6mfsGHu040spspew9uloHo0l8eNiUWQlejC-ssy-9c/s1600/09A932D2-C991-43A7-9E65-0CE2784FC604.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6N6tOCSQcoj1g6bPuw-vVAu1NpVyBxFByU3nIkyv8kbceLoMwaAs7b3Bl6UWS_YuPZoS-eG6t8WrDmh3-d1CeTpUPlKPF0aTIw6mfsGHu040spspew9uloHo0l8eNiUWQlejC-ssy-9c/s640/09A932D2-C991-43A7-9E65-0CE2784FC604.jpeg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Zamknięcie w domu
wielu nas wybiło z rytmu i często wiąże się to z rozluźnieniem diety.
Jeśli nie robiliście tego wcześniej, w dzisiejszej sytuacji planowanie posiłków
jest szczególnie ważne. Dzięki temu racjonalnie możecie wykorzystać zapasy i
ograniczyć marnotrawstwo. Zaplanujcie 5 posiłków dzienne - 3 główne i 2
przekąski.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_pwl7bFgZNrYGLx-lO9-noQzjEVaA-4XNGRaRKaAxLRXdmOxT_dlIY0JBWQlJQNonmBSXrNz0619uiytwEYF6C9ejWxXtPGWw8ZukKWxuDpa8SVNqX23lNFqx0_rdVeqVSvLtk4lZTqY/s1600/D8AC9E08-13E6-488B-830E-C47141CAF4BD.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="639" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_pwl7bFgZNrYGLx-lO9-noQzjEVaA-4XNGRaRKaAxLRXdmOxT_dlIY0JBWQlJQNonmBSXrNz0619uiytwEYF6C9ejWxXtPGWw8ZukKWxuDpa8SVNqX23lNFqx0_rdVeqVSvLtk4lZTqY/s640/D8AC9E08-13E6-488B-830E-C47141CAF4BD.jpeg" width="510" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Dobry dzień warto
zacząć od porządnego<b> śniadania</b>. Jest to jeden z
najważniejszych posiłków dający nam energię na wiele godzin. Ponadto po
treściwym i odżywczym śniadaniu będzie siła na pracę i bez głodu doczekacie
obiadu.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Brakuje Wam pomysłów
na śniadanie a kanapka z żółtym serem już się znudziła? Czas poszukać
inspiracji :-) Może warto zajrzeć do książek kucharskich, które leżą nietknięte
a może po prostu poszukać w Internecie. Zacznijcie od przejrzenia
produktów jakimi dysponujecie.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-LSJwo54pY6Mnmdj8L35_Nbqt_0kzjavAkx2qO6mxSzezgX9fhHHHtvEqVgd_jjrvTADJ6kBhw9xSQPkpfh0BPgyMxZhnXu0u8B_yGn5EalJTaOIyrxZLtwTwAKRUlLG9gAFTnTqYRQA/s1600/B90EB1AB-2DA3-41C7-923F-2CA67B22B55B.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-LSJwo54pY6Mnmdj8L35_Nbqt_0kzjavAkx2qO6mxSzezgX9fhHHHtvEqVgd_jjrvTADJ6kBhw9xSQPkpfh0BPgyMxZhnXu0u8B_yGn5EalJTaOIyrxZLtwTwAKRUlLG9gAFTnTqYRQA/s640/B90EB1AB-2DA3-41C7-923F-2CA67B22B55B.jpeg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Jajka </span></b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">- i tu możliwości są
nieograniczone! Jajka na twardo, miękko sadzone czy w koszulce o klasycznej
jajecznicy nie wspominając. A może<a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2017/09/na-wspolne-sniadanie.html" target="_blank"> jajeczne mufiny</a>? Omlety na słodko lub
słono a nawet kokosowe i w wersji <a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2018/01/puszysty-omlet-z-piekarnika.html" target="_blank">dutch baby</a> z piekarnika. A gdy
znajdziecie puszkę pomidorów to polecam przepyszną szakszukę. W tej opcji są
jeszcze wszelkiego rodzaju naleśniki, <a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2015/04/sniadanie-jest-wazne.html" target="_blank">pancaces </a>czy <a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2016/03/placuszki-bananowe.html" target="_blank">racuchy</a>. No
i oczywiście gofry na słono lub słodko - poczujecie się jak na wakacjach
;-) Polecam też wersję wegańską z kaszy gryczanej. Dajcie się zaskoczyć!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZQhGS1r8zO_uB8JN3BqoHyP9F3a0vIajG0YteymEtYO_YV0whlhNujGTipCuEcjyroEh13ySVsTp3qlhuXPiVEY47GWxJEpEX1X6LuzSbRY9e6lUHyrxmA2jldKaGWP88v_-i6IqdLUw/s1600/8A0CB985-B367-4FBF-87ED-0E4BE0A2BC7A.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="768" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZQhGS1r8zO_uB8JN3BqoHyP9F3a0vIajG0YteymEtYO_YV0whlhNujGTipCuEcjyroEh13ySVsTp3qlhuXPiVEY47GWxJEpEX1X6LuzSbRY9e6lUHyrxmA2jldKaGWP88v_-i6IqdLUw/s640/8A0CB985-B367-4FBF-87ED-0E4BE0A2BC7A.jpeg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Wypieki</span></b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;"> - tu oczywiście
jest mnóstwo możliwości. Szereg przepisów na bułeczki śniadaniowe, chałki itd
zawiera drożdże. Jeśli ich nie macie to polecam angielskie babeczki <a href="http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2015/03/sniadaniowe-pysznosci.html" target="_blank">scones</a>idealne z dżemem i szklanką mleka. Super propozycją jest też chlebek
bananowy szczególnie gdy banany są już mocno przejrzałe i domownicy niechętnie
na nie patrzą. Są też opcje wykorzystania średnio świeżego pieczywa i
wyczarowania przepysznych posiłków - tu serdecznie polecam puddingi z chleba,
tosty francuskie czy madame croque. Szperajcie w internecie :-)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimvqWdwdqbzYsTUNKMjUcSvInCtBpwcYYOFDOwIjQmjk3nFJ3Dcj59NmUVyN_fBfXtQ3gmH8TztEUnLpsUyu4nV4s7EkGZYRg3nkRKawjyT6bozRaRKTWRexAjcHXqaRtLMJ8CFcLiFLI/s1600/54540E7F-7F2E-4FD9-9EC8-E274C1F6373C.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimvqWdwdqbzYsTUNKMjUcSvInCtBpwcYYOFDOwIjQmjk3nFJ3Dcj59NmUVyN_fBfXtQ3gmH8TztEUnLpsUyu4nV4s7EkGZYRg3nkRKawjyT6bozRaRKTWRexAjcHXqaRtLMJ8CFcLiFLI/s640/54540E7F-7F2E-4FD9-9EC8-E274C1F6373C.jpeg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="text-align: center;"><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Owsianki i inne ziarna</span></b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt; text-align: center;"> - Tak wiem wiele
osób na hasło owsianka źle reaguje ale może to czas by odczarować to danie.
Można ją przygotować z mlekiem, jogurtem lub wodą. Super dodatkiem są owoce -
mrożone też się sprawdzą, bakalie, rodzynki., dżemy. Przeszukajcie szafki
kuchenne i zamrażarkę. Oprócz tradycyjnej polecam tzw owsiankę nocna, również
tą w wersji zapiekanej - super rozgrzewa i syci. Oprócz płatków owsianych nieocenione
jest domowe musli - często wystarczy wymieszać ulubione płatki, otręby, bakalie
to co lubicie. W wersji de luxe poleca się granola :-) Nie zapominajmy tu też o
kaszach. Na śniadanie świetnie spisuje się na przykład kasza jaglana.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9t5R1EP99xUZYRk7OAjsOSk8tBdvO3jupC-ukxdG0l3fcSDE22OCKA5URAEfNRN0g5ijYrrUw-5876DLXllTambV08DCHgfMV1mme77sTz7e2DAaJ_XDpErx6J8YEKJvaBviPVTxAyx0/s1600/EF83D572-EB84-4986-BB3A-7AB50A12A5F3.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9t5R1EP99xUZYRk7OAjsOSk8tBdvO3jupC-ukxdG0l3fcSDE22OCKA5URAEfNRN0g5ijYrrUw-5876DLXllTambV08DCHgfMV1mme77sTz7e2DAaJ_XDpErx6J8YEKJvaBviPVTxAyx0/s640/EF83D572-EB84-4986-BB3A-7AB50A12A5F3.jpeg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Jak widzicie
inspiracji tylko na same śniadania jest mnóstwo. I mam nadzieję, że nie
zdążycie wykorzystać wszystkich a wrócimy do "normalności".<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 22.5pt;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;">Wykorzystajcie ten
czas na poznanie nowych smaków, wspólne gotowanie z dziećmi i uwolnijcie
wyobraźnię :-)</span></b><span style="color: #4a4a4a; font-family: "times new roman" , serif; font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1116952646786143137.post-75860131352796589812020-03-24T17:00:00.000+01:002020-03-24T17:00:03.221+01:00Asics Frontrunner to teraz mój team<div style="text-align: center;">
Och jak ja czekałam na to aby podzielić się z Wami moją radością:-)</div>
<div style="text-align: center;">
A potem świat oszalał i się zatrzymał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXoZIEdvvDE8AEANKyiet4ksqSLy5a2vi4tB_2XdU5iXkvfuXc5LYJzY6cO4JXq3Shfwd4vr7zpG8gRRzfHGi2Jp6ShkFPaWfrCCgi0BkYN3g1vkOmg-tlfCZQ9EEq2yK0ZHEWhgnj5YM/s1600/200308PYK057.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXoZIEdvvDE8AEANKyiet4ksqSLy5a2vi4tB_2XdU5iXkvfuXc5LYJzY6cO4JXq3Shfwd4vr7zpG8gRRzfHGi2Jp6ShkFPaWfrCCgi0BkYN3g1vkOmg-tlfCZQ9EEq2yK0ZHEWhgnj5YM/s640/200308PYK057.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Ale to nie zmienia mojej radości, </div>
<div style="text-align: center;">
że spośród 35000 aplikacji moja została wybrana:-)</div>
<div style="text-align: center;">
Oficjalnie jestem członkiem zespołu <a href="https://www.asics.com/pl/pl-pl/frontrunner/team" target="_blank">Asics Frontrunner Poland</a></div>
<div style="text-align: center;">
Jestem przeszczęśliwa i zaszczycona 👍</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcHGMbQy16EHZJ2cY69TEMQlI2RGwshDjwUhSzidZEscAqxa4W-KXiVQAbYoE7heW7Vni7jknTK5ZNtMtlCwfBVPp_tmssgan1V_la50-kAym98-QTKMXdyilEhtcGcoUoB4v8YAsmFMo/s1600/_IDE1104.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcHGMbQy16EHZJ2cY69TEMQlI2RGwshDjwUhSzidZEscAqxa4W-KXiVQAbYoE7heW7Vni7jknTK5ZNtMtlCwfBVPp_tmssgan1V_la50-kAym98-QTKMXdyilEhtcGcoUoB4v8YAsmFMo/s640/_IDE1104.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Warto marzyć 🔥🔥🔥</div>
<div style="text-align: center;">
Wyznaczać cel, dążyć do niego co dnia krok po kroku 💪💪💪</div>
<div style="text-align: center;">
bo marzenia się spełnia 🤗🤗🤗</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW-i-xi6wUeOnykIAWhCJzfR1DzU4vSLJw3rykbFKya4488Ljtxlgp68m2yssP9u1WBvb8iqOxRqlZcUMC9aryF7BPylJ3WOHtqQVs8lT90aoH16O4IVA1u-ETMsXO2EV9OPRth7z8Nu8/s1600/_IDE1011.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW-i-xi6wUeOnykIAWhCJzfR1DzU4vSLJw3rykbFKya4488Ljtxlgp68m2yssP9u1WBvb8iqOxRqlZcUMC9aryF7BPylJ3WOHtqQVs8lT90aoH16O4IVA1u-ETMsXO2EV9OPRth7z8Nu8/s640/_IDE1011.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Jestem przykładem, że bieganie nie jest tylko dla młodych i szybkich. </div>
<div style="text-align: center;">
Każdy jest zwycięzcą jeśli tylko założy buty i pójdzie pobiegać. </div>
<div style="text-align: center;">
Pokazuję jak to zrobić, w codziennym nawale obowiązków, będąc mamą, żoną i korpo ludkiem :-)</div>
<div style="text-align: center;">
Bo w bieganiu nie ma limitu wieku, wagi, koloru oczu :-) </div>
<div style="text-align: center;">
Po prostu wystarczy ubrać buty i ruszyć ku przygodzie !</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhh9boUVtoXOrGnsNmnQaKDNVVAlj-Izkj3I_4M7beEGkXYThFF4lzNTr3nrI3TdXsjVFvs2mc8ePQp2BJQdMI3alAWzVDIiWtHuF3VVoK8Q_qdjbp2nQgszi5nL9FXGpAyzvFcodDn8rI/s1600/_IDE1115.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhh9boUVtoXOrGnsNmnQaKDNVVAlj-Izkj3I_4M7beEGkXYThFF4lzNTr3nrI3TdXsjVFvs2mc8ePQp2BJQdMI3alAWzVDIiWtHuF3VVoK8Q_qdjbp2nQgszi5nL9FXGpAyzvFcodDn8rI/s640/_IDE1115.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
I mimo, że nastał trudny czas ja się nie zatrzymuję - biegam dalej.</div>
<div style="text-align: center;">
Sama, po polnych ścieżkach z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.</div>
<div style="text-align: center;">
Nie forsuję się, biegam dla odporności, relaksu i chwili spokoju od natłoku złych wiadomości.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dodatkowo uzupełniam treningi ćwiczeniami w domu, </div>
<div style="text-align: center;">
treningami online, systematycznym rozciąganiem i rolowaniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiANDkKTr-v1v_brqlFYdS3NI75fsMU3BtNu06GE62xzzfxETveylOxAJYDMVUkyn1J1egDLK4el93LD8Pk8nxmYUwfUmpQ58xfI5Hr5GZaaLA6pU3bWHT5yeh83BaqRB3Z7Q5ZX6iC4LY/s1600/DC366029-2393-441E-99F7-E05059F8C9CC.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiANDkKTr-v1v_brqlFYdS3NI75fsMU3BtNu06GE62xzzfxETveylOxAJYDMVUkyn1J1egDLK4el93LD8Pk8nxmYUwfUmpQ58xfI5Hr5GZaaLA6pU3bWHT5yeh83BaqRB3Z7Q5ZX6iC4LY/s640/DC366029-2393-441E-99F7-E05059F8C9CC.jpeg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że dzięki dyscyplinie i stosowaniu się do zaleceń </div>
<div style="text-align: center;">
zdrowi i mądrzejsi, </div>
<div style="text-align: center;">
może pełni refleksji wrócimy do codzienności. </div>
<div style="text-align: center;">
Będzie inna to pewne.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
I gdy trzeba zostać w domu to zostańmy w domu!</div>
<div style="text-align: center;">
Dla zdrowia naszego i innych.</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi12fhdCIp8fRIxXkIb-snVcE2iswI_fS-u4tSpXqZgvetQo-vi-qN3sK_Jol36IiDFbF7hq7opjkXfM6nSqM_PdAqwRAHYdLPFaphGl5AXvARiolfqq3Fm6OD6xnKN2HZVNOBVCXC24H0/s1600/89971241_3107057365971819_7763094713971769344_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="960" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi12fhdCIp8fRIxXkIb-snVcE2iswI_fS-u4tSpXqZgvetQo-vi-qN3sK_Jol36IiDFbF7hq7opjkXfM6nSqM_PdAqwRAHYdLPFaphGl5AXvARiolfqq3Fm6OD6xnKN2HZVNOBVCXC24H0/s640/89971241_3107057365971819_7763094713971769344_n.jpg" width="640" /></a></div>
<h4>
<b>#UntiedYetUnited</b></h4>
<h4>
Jeszcze to wszystko wybiegamy!!!!</h4>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Fot FotoPyk</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<strong style="background-color: white; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, Verdana, sans-serif; font-size: 17.6px;"><span style="color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;">Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach</span></strong><span style="background-color: white; color: #548dd4; font-family: "trebuchet ms" , sans-serif; font-size: 13pt; line-height: 19.9333px;"><br /><strong>Dorota</strong></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Dorota na przedmieściachhttp://www.blogger.com/profile/18149307711556814832noreply@blogger.com4