środa, 28 czerwca 2017

Nocny półmaraton Wrocław czyli jak głowa jest ważna w bieganiu

Zapraszam Was na słów kilka o moim ostatnim 
Nocnym Półmaratonie Wrocław :-)
Ten bieg uświadomił mi jak ważna w bieganiu jest głowa 
Ale po kolei :-)

Miałam apetyt na złamanie dwóch godzin podczas tego biegu.
Ostatni czas był bardzo intensywny - Co za pęd
i z trudem udawało mi się wygospodarować czas na treningi
Biegałam rano, w nocy, w delegacji,
 w Łodzi, Poznaniu,
 Warszawie 
a nawet w Wiedniu.
No jak sie kobita uprze to nie ma rady :-)

 I  nadszedł ten dzień.
Pakiet odebrałam wcześniej aby w kolejkach nie stać.
Organizm nawadniałam, makaron wcinałam
i cały dzień się snułam.
Bo start dopiero o 22.00 
Trzy razy zmieniałam koncepcje w co się ubiorę bo padało,
rano zimno, wieczorem coraz duszniej.....
Ostatecznie pogoda dobra na życiówki bo jakieś 18-20 stopni lekka mżawka 
no i ciemno wiec słońce nie dobije
Dotarłam na stadion - wszystko szło dobrze.
Depozyt oddany,
znajomi odnalezieni 
obowiązkowa fota jest 
czas na rozgrzewkę :-)
Ustawiłyśmy się w naszej strefie 1:50 do 2:0
Emocje rosną
ja ukradkiem ziewam bo pora trochę nieludzka :-)))))
Odliczanie, wystrzał dla elity
i puszczanie stref czasowych.
I tu kompletny chaos!!!!!!
Puścili dwie pierwsze strefy a potem zamiast nas to grupę na 2:10
a potem na 2:20
Ludzie zaczęli się wnerwiać,
przeciskać i pchać.
Mi dosłownie ręce opadły.
No ale co tam ruszyłam.
Pierwsze kilometry to masakra.
Tłok ścisk i wąsko.
Do tego biegacze z tempem na 2:20
nie było jak mijać ani jak przyspieszyć.
Właściwie się poddałam, byłam zła na cały świat.
Ale potem pojawiła się myśl
przecież robię to dla siebie, dla radochy i przyjemności
po prostu biegnij!!!!!!
I biegłam walcząc w głowie,
szukając motywacji by przyspieszyć,
minąć kolejną osobę,
nie kalkulować za dużo.
W głowie milion myśli,
że tyle treningów, godzin i ćwiczeń a wszystko przepadło
i to bez sensu i w ogóle
ale.....
nogi niosły.
Po 15 km poczułam, że siły są i może warto 
przyspieszyć, zawalczyć, spróbować.
Na 20 kilometrze wiedziałam że niewiele brakuje.
Cisnęłam tempo ale w głowie się nie nakręcałam.
Co ma być to będzie :-)
I w końcu Stadion Olimpijski Wrocław,
wbiegam na tor, widzę metę 
Biegnę i jest - zrobione. 
Na zegarze 2:15
pytanie czy się udało.
Marzenie życiówka poniżej 2:00 

Medal od górala spod samiuśkich Tatr :-)
Jak zawsze radość i .... niepewność

Banan, woda, walka w depozycie :-)
i jest sms
Życiówka zrobiona a do 2:00 zabrakło mi 1 minuty czyli jakieś 200m
Przy zrobionych 21 km to tak mało:)

Jednak najważniejsze, że zawalczyłam i mimo początkowych trudności 
i nerwa w głowie po prostu biegłam.

Brawa dla wszystkich biegaczy i całusy dla kibiców.
Wrocław pięknie oświetlony, z muzyką filmową w tle.
Super!

Dla organizatorów kilka kwestii do przemyślenia
jak chociażby puszczanie stref, organizacja depozytu
i brawa za kładkę i strefę dla biegacza.

Teraz czas pakować walizkę na wakacje a w niej buty biegowe.
Następny start też Wrocław- tym razem maraton i oby padało :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


piątek, 23 czerwca 2017

Co za pęd... ale ja to lubię

Kochani przepadłam na chwilę 
ale ostatnie 1,5 miesiąca to było istne szaleństwo.
Jak policzyłam to w domu spałam 6 nocy.
Pozostały czas to delegacje i wyjazdy.
A naprawdę się działo :-)
Zaczęło się od weekendu majowego
i Maratonu w Krakowie - relacja

Potem było jeszcze bardziej odjazdowo bo mój pierwszy Runmageddon Classic - relacja

Co by odetchnąć od biegania to spędziłam cudowny weekend z przyjaciółką 
i obejrzałyśmy Jezioro Łabędzie w Teatrze Narodowym.



Świętowaliśmy też dzień mamy :-) 
Było słodko i sielsko - relacja

Potem słoneczny weekend w Poznaniu na Blog Conference Poznań - relacja


W tak zwanym międzyczasie pracowity weekend też sie zdażył.
Pokażę więcej jak już będzie można :-)

Do Warszawy kursowałam często bo zawodowo jeszcze miałam dwie konferencje :-)
W tym jedna organizowałam
więc pracy było multum

Ubrałam najwyższe szpilki :-)))))))

W szale pracy i służbowych obowiązków wyrwałam się na weekend z mężem
na Orange Warsaw Festiwal

nie zapominając o bieganiu :-)
wzdłuż muru na Służewcu :-)

Potem udało się połączyć wyjazd służbowy z weekendem z córką w Wiedniu:-)
Było cudnie, pogoda i humory dopisywały.

Wróciłyśmy prosto na coroczne kajaki :-)
Pilica wspaniale nas przyjęła.


Dzień po zrobieniu 23 kilometrów na kajakach 
stanęłam na starcie Nocnego Półmaratonu Wrocław
Relacja wkrótce.

A no koniec deser
czyli cudowny koncert Coldplay w Warszawie.

Jeśli widzieliście na parkingu przy autostradzie
śpiącą w aucie w środku dnia kobietę to byłam ja:-)
Bezpieczeństwo najważniejsze i żadna kawa już mnie nie mogła uratować.

I od razu zdementuję wszelkie plotki - nie jestem cyborgiem
tylko matką dwójki dzieci na pełnym etacie :-)
Pies, dzieci i mąż :-) wciąż mnie poznają :-)

Dzisiaj już moi gimnazjaliści odbierają świadectwa
i szykujemy się na zasłużone wakacje.
Pewno będę na Instagramie obecna - zapraszam na Instagram
gdzie to moje szalone życie można obserwować na bieżąco.

Udanych wakacji wszystkim życzę :-)
Odpoczywajcie, cieszcie się towarzystwem, miejscem i chwilą.


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota














piątek, 9 czerwca 2017

Wśród blogerów

Witajcie 
dzisiaj kilka słów i więcej zdjęć z mojej pierwszej konferencji bloggerów :-)
Nie będzie to klasyczna relacja
ani poradnik jak taki temat ugryźć
jedynie kilka spostrzeżeń
Na konferencję dostałam sie po raz pierwszy a próbowałam chyba 3 raz :-)
No cóż teraz mogę mówić że jestem blogerką :-)))))))
Wybrałam się w podróż z Anią z bloga osobiedlamnie.blogspot.com
To najlepsze towarzystwo jakie mogłam sobie wymarzyć 
Ania jest moim pierwszym fanem bloga :-)
i stałym czytelnikiem.
Spotkałyśmy się już kilka razy w realu i teraz też nie mogłyśmy odpuścić.
Do całego wydarzenia podeszłam na luzie
i postanowiłam wykorzystać miło wolny czas.
Zaczęłyśmy od zwiedzania Poznania,
który na prawdę zasługuje na wizytę.
Super miasto!
Jak się dwie pracujące matki wybrały na weekend 
to przecież nie będą grzecznie spać :-)


W sobotę byłyśmy gotowe na konferencję.
Pełne oczekiwań i ciepła w sercach. 

   


 I tutaj obiecane spostrzeżenia :
1. Nie jedź na konferencje samotnie. 
Warto umówić się z kimś  bo integracja jest słaba.
Ani before ani after party nie rozwinęło 
się poza towarzystwa wzajemnej adoracji
2. Określ po co tam jedziesz.
 Zrobić interes? Poznać ludzi? Dowiedzieć się co i jak?
Pod tym kątem warto wybrać prelegentów czy warsztaty.
Człowiek się wtedy nie szarpie i wie co jest ważne.
3. Nie dostałeś się na warsztaty na których Ci zależało?
 Nie przejmuj się tu nikt tego nie sprawdzał i były wolne miejsca!
4. Nie bierz wizytówek :-))))) 
to chyba staromodne jest.
Mnie nikt nie zapytał .... teraz wykleję nimi spiżarkę :-)
Sorry Aniu :-)
5. Zaplanuj wolny czas, poznaj miasto skorzystaj, że wyrwałaś się z domu.
6. Weź kanapki :-) Żart ale organizatorom chyba troszkę zabrakło wyobraźni 


Najważniejsze, że miło spędziłam czas!
Poznałam świetne dziewczyny z
Zajrzyjcie koniecznie!!!!
Spotkałam dziewczyny z moich okolic :-)
ale musiałyśmy ruszyć na Poznań by wypić kawę

i.............
Wiem już jakim blogerem nie chcę być!!! 
a to już bardzo dużo.
Wiem, że robię to dla radochy 
Wiem, że to będzie praca dodatkowa czyli po nocach
Wiem, że każdy nowy czytelnik i komentarz 
wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Wiem, że mimo mnóstwa spraw dalej spróbuję być też tutaj obecną ;-)

i nie wiem czy jeszcze się na takie spotkanie wybiorę:-) 

Ale do Poznania na pewno wrócę!

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

P.S w poście wykorzystano również zdjęcia organizatora konferencji