sobota, 31 maja 2014

Czarny bez - jest co jeść i ...poranne wstawanie

Dzisiaj sobota więc zgodnie z postanowieniem z piątku miałam się wyspać. Nie mówię tu o jakimś szaleństwie - 7 rano to luksus. Cały tydzień wstaję o 5 od 7 w pracy, więc na prawdę nie chciałam wiele. Organizm jednak wie swoje i o 5 otworzyłam oko. Do szóstej, sama przed sobą, udawałam że śpię i w końcu powiedziałam dość. Wstałam wzięłam psa i poszłam w łąki.
A na łąkach bez marzenie w pełnym rozkwicie.

Czarny bez u na w domu

 Natargałam więc bzu do domu. W wazon wstawiłam i od razu szczęśliwa byłam że tak wcześnie wstałam.
Czarny bez i młynek


 
Kwiaty pięknie pachniały i cudnie wyglądały a ja przecież bez śniadania byłam więc prędziutko zamieszałam i zrobiłam cudo... czyli kwiaty bzu w cieście naleśnikowym.
 
 
 Zawsze odcinam łodygi dopiero po usmażeniu na jednej stronie. Dzięki temu łatwiej jest maczać kwiaty w cieście :-)
 
 


Ach nie ma to jak wcześnie wstać :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota





4 komentarze:

  1. Witaj Dorotko
    takiego specjału to ja jeszcze nie widziałam, a tym bardziej nie jadłam. Zaciekawiłaś mnie.
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do spróbowania bo bez się kończy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W przyszłym roku koniecznie muszę to wypróbować, ale zapach czarnego bzu mnie odstręcza, niestety... bo baldachy kwiatowe są piękne :))

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny.
Z przyjemnością poznam Twoją opinie, uwagi, komentarze
Pozdrawiam