piątek, 22 lutego 2019

Aktywna zima - nie przestaję biec :-)

Dziś zapraszam na kilka słów o bieganiu zimą.
Wielu osobom wydaje się że zima nie sprzyja bieganiu.
Ja jednak tą porę roku bardzo lubię.
Zdecydowanie wolę mróz niż upał.
To własnie zimą buduję formę i osiągam najlepsze wyniki.
Jako zimno lubny biegacz nie mogłam opuścić wspaniałego biegu 
czyli Zimowego Górskiego Maratony Ślężańskiego.
Stawiliśmy się w Sobótce o poranku. 
Bieg rozgrywany jest na dwóch dystansach - maraton - 42,6 km
i półmaraton - 23,9 km.
Razem z Anią wybrałyśmy krótszy dystans :-) 
Ruszyłyśmy razem ze startem maratonu.
To było super rozwiązanie organizatorów. 
Wolniejsi biegacze półmaratońscy mogli wyruszyć wcześniej,
dzięki temu nie blokowałyśmy trasy a i stres był mniejszy czy zmieścimy się w limicie. 

Często jeździmy treningowo na bieganie po Ślęży dlatego wiedziałyśmy,
że trasa, góra i warunki mogą być wymagające. 
I tak też było :-)
Zima dopisała. Było przecudownie.
magicznie jak w Narnii.
Biegłyśmy raczej same bo czołówka poleciała przodem
 a półmaraton startował godzinę za nami.
Dlatego mimo wąskich ścieżynek na trasie,
często prowadzonych poza szlakami biegło nam się dobrze.
Trasa oznakowana bez zarzutu. 
Cały czas kontrolowałyśmy bieg i trasę. 
Punkty żywieniowe mega, łącznie z pomidorówką.
Brawa dla organizatorów.
świetnie zorganizowany bieg! 
Przez cała trasę uśmiechy nie schodziły nam z twarzy.
Nie mogłyśmy tak tylko biec.
Chłonęłyśmy ten las, przyrodę, zimę.
Ale niech Was ta piękna zima nie zwiedzie.
Zimno i zimowo to było w wyższych partiach.
Wszędzie niżej było błoto.
Dużo błota !!!
I takie też błoto z kałużą czekało na nas na mecie.
Radość duża bo trochę nas ta trasa sponiewierała :-)
Złapałyśmy się za ręce i dalej w te kałuże :-0
Radość, szczęście, trochę niedowierzanie, że to już:-)
Dzięki Ania za kolejny cudowny wspólny bieg <3
A na końcu cudowny, niepowtarzalny medal.
Zrobiony z butelek zebranych na trasie a zostawionych tam przez pseudo turystów.
Ciężki jak ten bieg, 
masywny jak Ślęża,
cudowny jak przyroda
i niepowtarzalny jak każda minuta na tej trasie.

Do zobaczenia za rok,
bo niemożliwe nie istnieje !!!!!!!

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


piątek, 15 lutego 2019

Śniadaniowe muffinki na słono

Dziś kolejna propozycja śniadaniowa.
Tym razem muffinki ale na słono :-)

Idealne na śniadanie w domu bądź drugie śniadanie w pracy czy szkole.
Upiec można wieczorem i liczyć na to że do rana nie znikną :-)


Słone muffiny śniadaniowe

Składniki:
- 200 g sera feta
- 1 mały słoiczek suszonych pomidorów w zalewie
- 1 czerwona papryka
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 125 g masła
- 2 jajka
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- sól,pieprz, papryka ostra, gałka muszkatołowa, wędzona papryka słodka

Wykonanie:
Ser feta oraz paprykę pokrój w drobną kostkę, pomidorki odcedź z zalewy i pokrój w paski. Masło rozpuść w niedużym rondelku, następnie zdejmij z ognia i pozostaw do ostygnięcia
Mąkę wraz z sodą przesiej do miski, w osobnym naczyniu wymieszaj jajko, mleko oraz ostygnięte masło. Suche składniki wymieszaj z mokrymi na jednolitą, gładką masę, dodaj ser, paprykę i pomidorki. Całość dopraw do smaku
Formę na muffinki posmaruj masłem, otwory napełnij do około 3/4 wysokości. Piekarnik nagrzej do temperatury 190 stopni, piecz muffiny około 20-25 minut, następnie uchyl drzwiczki piekarnika i pozostaw do ostygnięcia. 


Dajcie znać czy przypadły Wam do gustu:-)
A może ktoś upiecze i podzieli się wrażeniami.


Miłego weekendu i do zobaczenia wkrótce !


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota




piątek, 1 lutego 2019

Gdy znów zimno nadchodzi

To się nadaje na jakąś głęboką analizę psychologiczną.
Ale corocznie gdy nadchodzi zima i wieczory coraz dłuższe,
mnie ręce świerzbią.
I palą się do roboty.
Tak też było i tym razem.
Tylko nadeszły chłody to ja złapałam druty i wełnę.
Trzeba się było wspomagać czasem kawą, czasem ciastem
ale im dalej tym było cieplej :-)
Tegoroczny kocyk klasycznie najbardziej podoba sie Roxi.
Tym razem użyłam wełny Alize Superlana Maxi 75% Akryl 25% wełna
i ostatecznie kocyk ma wymiary 120 cm x 180.
Taki był w zamyśle co by się porządnie pozawijać i nie ruszać z kanapy :-)
Tym razem robiłam prostym ściegiem - prawe/lewe oczko
Dzięki temu kocyk jest ciepły ale zeszło też dużo wełny.
Koc jest ze ściegiem ściągaczowym dookoła ( 3 lewe/3 prawe).
W poprzednich latach powstały nawet większe :-)
Ulubiony to kocyczek 220cm x 160cm ! opisany w poście Ciepły kocyk 
Była też wersja mniejsza robiona rękami a nie na drutach.
To najmniejszy choć o nazwie kocyk XXL

Wersja szybka acz efektowna z ręcznie robionymi chwostami/frędzlami
Wersja szara oczywiście koc za niewiele
Była też wersja syreni ogon!
Koc z dużą wadą - jak wejdziesz to nie chce Ci się wygramolić z niego :-)
Instrukcja jak zrobić kocyk syreni ogon


No to zmykam na się zawinąć się w kocyk :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota