środa, 29 listopada 2017

Święta powoli w domu

Powoli zaczynam przygotowania do świąt.
Lubię ten nastrój w ciepłym domku
więc dlaczego nie zacząć już?
Świąteczne dekorowanie zaczęłam od wiatrołapu.
Zmieniam tu często wystrój zależny od pory roku 
i teraz nastał czas na świateczny klimat.
Centralne miejsce zajmuje odliczanka.
Tak będziemy odliczać dni do świąt.
Zaczniemy od początku adwentu 
aby nie zwariować.
Przygotowałam tablicę do odliczania.
Będziemy codziennie zmieniać kółeczko,
na którym widnieje magiczna liczba dni do świąt.
Nawet wychodząc w pośpiechu można zerknąć,
że to już tak niedługo.
No i może Pana Męża święta nie zaskoczą?
Eeee właściwie poniosło mnie
Nie ma co na to liczyć :-)
Pojawiły się też nastrojowe plakaty 
No i oczywiście łoś:-)
Bo kto to widział żeby nie było łosia na święta.
Szaleństwo bo ani to polskie zwierzę
ale wiecie trendy ;-)
Niezastąpione cotton balsy,
świąteczne poduszki i....
świąteczny klimat wyczarowany!
Ciekawe czy już się domyślacie jaki będzie kolor przewodni naszych świąt :-)
No to pierwsze zadanie na liście - zrobić do świąt odhaczone.
Zmykam działać dalej.


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota



piątek, 24 listopada 2017

Dużo słońca w listopadzie

Dzisiaj przesyłam Wam dużo słońca z cudownej Jordanii i kolorowego Izraela.
Aż sama jeszcze nie zarejestrowałam, 
że tyle widziałam.
Oglądając zdjęcia szykując posta sama poukładałam sobie w głowie :-)

Jordania
Kraj niezwykle przyjazny, ludzie uśmiechnięci, Petra zachwycająca wiecej tutaj 
i mnóstwo śmieci i plastików wzdłuż drogi
Aż serce się kraje że takie piękne, marsjańskie wręcz krajobrazy pustyni kamiennej,

zasypane są plastikami i foliówkami które miota jedynie wiatr.
Stolica kraju Amman to stosunkowo młode miasto,
bardzo rozległe i malowniczo położone na wzgórzach.
Nie zachwyca architektura :-)
Nad miastem góruje cytadela Dżabal Al-Qala’at.
Miejsce to było zamieszkane już w czasach prehistorycznych.
Z pewnościa jest z ta przepiękny widok na stolicę, 
wraz z teatrem rzymskiego jeszcze miasta o cudnej nazwie Filadelfia :-)
Warto też zwiedzić Meczet Króla Abd Allaha, 
zainspirowany Meczetem Kopuły z Jerozolimy.
I tyle jeśli chodzi o stolicę kraju.
Wiele osób kojarzy Jordanie z Petrą ale niewielu słysząło o Dżerasz.
A jest to jedno z najlepiej zachowanych rzymskich miast poza Włochami, 
z owalną kolumnadą okalającą forum.
To co można zobaczyć to zaledwie 1/10 miasta. 
Miasto miało swój kres w VII wieku pa najeździe muzułmanów, licznych trzęsieniach ziemi.
W końcu zasypał je piasek i tylko niewielka część jest odkopana. 
Do miasta wchodzimy prze imponującą bramę 
zbudowaną na cześć przyjazdu cesarza Hadriana.
Imponujące wrażenie robi też Cardo Maximus, czyli główna ulica miasta
przy której mieściły się główne rezydencje miasta.
Podobno było tu ponad 500 kolumn! 
Robi t wrażenie dzisiaj 
a to dopiero musiał być widok gdy fontanny działały,
kwiaty kwitły i wszytko stało na swoim miejscu:-)
W Dżerasz bardzo dobrze zachowały się dwa teatry.
Hmm nawet występowałam :-))))

To co warto wspomnieć to przepyszne jedzenie.
Wszystko mi smakowało:-)
To zdecydowanie moje smaki.
Zajadałam się hummusem i falafelami.

Hitem był chleb pieczony w piecu.

Wystarczy trochę hummusu, jakieś warzywko i jesteś w kulinarnym niebie 

Ciekawe spostrzeżenie dotyczy również pamiątek.
Nie ma tu chinszczyzny
a jest wiele rzemiosła i lokalnego rękodzieła.
Z odtworzoną sztuką tworzenia mozajek.
Niezwykle detalicznych i urzekających pięknem.
Cały pobyt było miło i sympatycznie
ale gdy płaciłam w sklepie to Pan wydając resztę dał ją mojemu mężowi
Takie smaczki z pokazaniem miejsca kobiecie:-)
Ostatnim naszym punktem w Jordanii
była góra Nebo,
To z niej Mojżesz po 40 latach wędrówki zobaczył cel,
czyli Ziemię Obiecaną.
Widać stąd dolinę Jordanu, Morze Martwe, Palestynę i Izrael.
Do Jerozolimy jest zaledwie 45 km w linii prostej.  
Przed nami Izrael
Wybuchowa mieszanka kultur, religii, historii i krajobrazów....
ale to chyba materiał na następny post :-)

Chcecie wiecej słońca?


środa, 22 listopada 2017

Śniadanie z patelni

Zapraszam Was dzisiaj na ciepłe śniadanie.
Takie najbardziej lubię.
W sezonie jesienno-zimowym warto wrzucić coś ciepłego o poranku.
 Dziś danie z patelni zapiekane w piekarniku!



Jajka na chlebie
Składniki:
- 6 kromek chleba tostowego
- 10 dag szynki
- 2 dymki
- 6 dużych jajek
- 4 łyżki gęstej i kwaśnej śmietany
- 5 dag pokruszonej fety
- 2 łyżki masła
- sól i czarny pieprz
Przygotowanie
Gdy juz otworzymy oczy warto nagrzać piekarnik do 180 stopni. Następnie kroimy dymkę razem ze szczypiorem i szynkę na drobną kostkę.Wbijamy jajka do miski, dodajemy śmietanę, sól i pieprz i dokładnie mieszamy.
Na patelni (którą można używać w piekarniku) rozgrzewamy łyżkę masła, dodajemy dymkę i szynkę, Smażymy na dużym ogniu przez minutę, cały czas mieszając. Przekładamy do miski.
Kromki smarujemy z dwóch stron masłem . Na tej samej patelni ( niech smak szynki i dymki na niej będzie) układamy kromki, tak by pokryły jej całą powierzchnię i brzegi.
Wstawiamy do gorącego piekarnika na 3-5 minut, aż ładnie się przyrumienią.
Na podpieczonych bułkach układamy warstwę boczku i dymki. Wlewamy masę jajeczną, posypujemy fetą.
Wstawiamy do gorącego piekarnika i piecz przez 5-7 minut, aż masa się zetnie.
Idealna z pomidorami lub sałatą.
Smacznego!
Ta wersja sprawdza się również na zimno.
Jeśli coś zostanie to potem jest gotowa jajecznica na chlebku 
na drugie śniadanie:-)

Zmykam już szykować się na święta:-)
Bo to już niedługo a ja jestem w proszku przez urlop :-)


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


piątek, 17 listopada 2017

Warto spełniać marzenia

Udało się !
Wyrwaliśmy się w ponurym listopadzie na urlop.
We dwoje:-)
Bo warto znaleźć tą chwile dla siebie nawzajem:-)
Miał być jeden post o naszej ostatniej podróży ale...
Petra mnie powaliła i zasługuje na oddzielną relację.
Zobaczenie tego cudu świata na własne oczy 
pojawiło się gdzieś w zakamarkach mego serca wiele lat temu.
Pierwszy był film dokumentalny BBC
no a potem Indiana Jones:-)
Zwiedziliśmy Petrę w cudownych okolicznościach
bo zaczęliśmy o świcie.
Było pusto, cicho, magicznie.
Cały obiekt to spory kawałek terenu.
Po wykupieniu biletów schodzi się szeroką drogą
 i pojawiają się pierwsze formy skalne.
Następnie wchodzi się do Siq-u.
To już właściwa ścieżka ku najbardziej znanemu zabytkowi Jordanii.
Największe wrażenie robi natura.
I potęga wody, która wyrzeźbiła w skale ten cudny kanion.
Można te kilka kilometrów pokonać bryczkami,
które pędzą z zawrotną prędkością
ale....
Nie ma wówczas kompletnie możliwości kontemplowania tego miejsca.
Nasłuchiwania kroków beduinów,
szumu piasku....
Po kilku kilometrach wędrówki ukazuje się tzw Skarbiec faraona
Zmienia kolor w zależności od pory dnia 
ale nieustannie zachwyca pięknem
i precyzją wykonania.
A pamiętajmy, że  jest to I-II w n.e.
No normalnie nie mogłam przestać cykać zdjęć:-)
Ale to nie wszystko.
Idąc dalej i mijając Skarbiec Faraona 
czeka na nas jeszcze wiele atrakcji w postaci grobowców. 
Skala tego jest olbrzymia.
Precyzja wykonania powala.
Nie mam pojęcia jak to wykonali ale kąty są zachowane co do milimetra.
Dzięki temu, że rozpoczęliśmy wcześnie rano
mieliśmy szansę kontemplować to piękno w samotności.
Wracając mijaliśmy tłumy.
Krupówki to mało ;-)))) 
Resztę dnia poświęciliśmy na zwiedzanie tzw. Małej Petry.
Bo pamiętajmy że rozpoznawalna Petra to dolina grobowców
a ludzie żyli obok. 
I tak częściowo żyją do dziś. 
W mniejszej skali ale też piękno zachwyca
Osobiście skaliste pustynie skradły moje serce. 
Najchętniej to machnęłabym jakieś zawody w takich warunkach :-)
No albo przynajmniej porządny treking.
Wbrew pozorom pustynia żyje :-) 

Na koniec zdjęcie z góry z Małej Petry na świat.
W głowie jeszcze wiele wspomnień, 
mnóstwo zdjęć  na karcie.
Mam nadzieję, że to szybko ogarnę
i powstanie jeszcze podsumowanie 
cudnej Jordanii i multikulturowego Izraela.
Chętni?
Zarywać noce ? 



Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota