No dobra było nerwowo. Nikt nie wiedział czy bieg się
odbędzie. Organizatorzy jasno i na bieżąco komunikowali co się dzieje. Na
koniec padło zaproszenie – przyjeżdżajcie! No to pojechałam.
Od samego progu przywitała nas zima i łaskawa pogoda. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Nie mogłam się napatrzeć na zimową aurę w
ostatni dzień zimy. Po odebraniu
pakietów i oddaniu wszystkiego zbędnego do depozytu stanęłyśmy na starcie.
Zegarki włączone i do boju.
Nie znałam całej trasy mimo, iż w Rudawach nawet tej zimy
trochę pobiegałam. Miałam ze sobą mapę przygotowaną przez organizatorów, trasę
wgraną w zegarek i… na szczęście nic się nie przydało bo trasa była pięknie
oznaczona a na newralgicznych krzyżówkach zawsze stał wolontariusz.
Trasa była bardzo urozmaicona. Bo i ostre podejścia i
płaskie leśne ścieżki, i zamek po drodze. Do tego biegacze w super humorach,
zawsze z uśmiechem, dobrym słowem. Czuć było wspólną radość z biegania po
górach. Pogoda też dodawała energii. Co
chwila pojawiało się słońce wydobywając to co najpiękniejsze zimą w górach.
Widoki jak z pocztówek. Były też chwile gdy prószył śnieg, otaczała nas mgła a
za kilka kilometrów znów słonecznie. Wiadomo w marcu jak w garncu.
Serce moje skradły jednak Starościńskie Skały. Byłam tam
pierwszy raz w życiu i w pięknej zimowej aurze wyglądały magicznie. Taka
pętelka pomiędzy skałami gdy był moment by na chwilę się zatrzymać i chłonąc
piękno na trasie to cudo. Serdecznie
polecam te rejony o każdej porze roku.
Oczywiście cały bieg to nie był spacerek. Warunki nie były
łatwe bo po świeżej dostawie śniegu na trasach był kopny śnieg i wąziutkie
ścieżynki udeptane przez zawodników którzy mierzyli się z dystansem 60, 43 czy
właśnie 21 kilometrów. Moja trasa
półmaratonu wiodła przez kilka szczytów takich jak Sokolik, Krzyżna Góra,
Jańska góra czy najwyższy Wołek. Łącznie wyszło ponad 1100 m przewyższeń. Na koniec,
przy schronisku Szwajcarka, na biegaczy czekały pierogi ruskie, które
można było zjeść przy ognisku. Organizatorzy spisali się na medal w jakże
trudnych dla nich czasach. Jeszcze raz
wielkie dzięki.
W dobie kolejnego lockdownu zamykam pierwszy kwartał z 5
medalami w garści. Zostało jeszcze 16 co daje średnio pięć na kwartał. Jest
szansa a wiara w ukończenie 21 półmaratonów w 2021 wciąż wielka.
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota