Jeszcze we mnie buzują mega pozytywne emocje
po ostatnim starcie na WINGS FOR LIFE!
Cudowna, pozytywna i świetnie zorganizowana impreza.
A najważniejsze że biegniemy dla tych którzy nie mogą!!!
Po ubiegłorocznej edycji która mnie zaczarowała
wiedziałam że chcę być też w tym roku w Poznaniu!
Ruszyłyśmy o świcie z Wrocławia po tygodniowej majówce we Włoszech
i nieprzespanej nocy ale co tam :-)
Pakiety odebrane, pogoda sprawdzona, w głowie plan ułożony!
W tym roku to własnie pogoda dawała nadzieję - zachmurzenie i miłe 12 stopni.
Rok temu upał mnie dobił :-))))
W tej edyzji ponownie goniła nas Adam Małysz :-)
Bieg Wings for life to impreza charytatywna gdzie meta ( w postaci auta) goni biegaczy.
To świetna idea bo wystartować może każdy i przebiegnie tyle ile może!
Cały dochód z biegu przeznaczony jest na badania nad przerwanym rdzeniem kręgowym.
Co roku udział bierze wielu uczestników na wózkach!
Gotowe na starcie a na telebimie magiczna ilość uczestników na całym świecie
120 000 !!!! o tej samej godzinie na 7 kontynentach biegnie w Wings for life!
I ruszyła uśmiechnięta fioletowo-różowa fala!!!
Mnóstwo kibiców na trasie.
Przybiłam chyba milion piątek
a dzieciakom to już nie darowałam.
W tym roku plan był na 15 km
ale .... dogonił na 17 km !!!!
Udało się wybiec za Poznań aż na koniec Kobylnicy!
W tym roku organizatorzy wyciągnęli wnioski z poprzedniej edycji
(czekaliśmy na autobus 2 godziny)
i wszystko poszło sprawnie.
Były folie, woda i ratownicy w autobusach, batony na przesiadce w tramwaje
i medale dla każdego.
Ta radość na twarzy chyba najlepiej podsumowuje ten bieg :-)
Do zobaczenia za rok!!!!
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota