piątek, 28 września 2018

Jesiennie..

I nim się człowiek obejrzał nastała jesień.
Wrzesień jak co roku był bardzo pracowity 
i niewiele czasu zostało na wirtualny świat.
Nasz taras przybrał już jesienny look.
Część roślin po prostu padła w czasie urlopu
i szansę dostały wrzosy.
Do tego obowiązkowe ciasto śliwkowe.
Piekę już chyba czwarte
i mąż wciąż chce więcej.

Mam nadzieję, że jesień będzie ciepła
 i będziemy mogli korzystać z tarasu jak najdłużej

W tym roku pierwszy raz winobluszcz na tarasie
ciekawe kiedy opanuje całą ścianę.
Weekend zapowiada się słonecznie i ciepło.
To dobry czas na spacery, grzyby
lub po prostu wspólne szwędanie się.
Ja zablokuję znowu Warszawę biegnąc ostatni maraton w tym roku.
I ostatni do Korony Maratonów Polskich.
Trzymajcie kciuki ;-)
Miłego weekendu!!!!


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

poniedziałek, 24 września 2018

Po co ja biegam te maratony ?

No właśnie:-)
Po co ja biegam te maratony?
To pytanie pojawia się w mojej głowie za każdym razem
między 30 a 42 km :-)
Znika zawsze po przekroczeniu mety 
bo przecież:
Biegam dla tej atmosfery podniecenia gdy odbierasz pakiet.
Wśród tłumu podobnie zakręconych biegowych świrów.
Wiem, że jestem tam gdzie powinnam.
Biegam bo to tez jest metoda na zwiedzanie innych miast.
Ja na środku Mostu Grunwaldzkiego  - możliwe tylko w czasie maratonu :-)
Oczywiście biegam żeby się najeść,
napić
i umyć 
:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Dla wspaniałych kibiców,
którzy mnie wspierają:-)
Dziękuję Gosi, Marcelinie, Tomkowi, którym chciało się czekać na mnie :-)
I Tomkowi za te szałowe zdjęcia konsumpcyjne :-)
I Marcelinie za te metry przebiegnięte razem
Najlepszej grupie biegowej Pro-Run Wrocław
i niesamowitej ekipie dopingującej na 39 km.
Ta wygazowana cola to delicja:-) 
Biegam dla radości 
i uśmiechu 
który nie schodzi mi z ust prawe nigdy
a nigdy gdy widzę aparat :-)
Tegoroczny Maraton Wrocław był dla mnie szalenie trudny.
Biec nie musiałam - do Korony Maratonów mam zaliczony tez z poprzedniego roku
ale coś wewnętrznego mnie pchało.
Kontuzja nogi spowodowała, że mój start stanął pod znakiem zapytania.
Dzięki rehabilitacji było jako tako
więc na pewno nie biegłam dla wyniku :-) 
Jak trudny to był bieg dla mnie widać na zdjęciu.
Determinacja i praca głową gdy nogi nie mogą:-)

Jak to mówi mój trener -  jestem wolna ale zawzięta :-)
I kolejny raz pokonałam słabości i przebiegłam królewski dystans.
Meta, radość, łzy......

i mantra w głowie się zmienia z 
.... po co ja biegam te maratony
na
......nigdy więcej ....
w między czasie 
i ostatecznie na 
.....kiedy następny...
kilka dni po przekroczeniu mety :-)

Do zobaczenia w Warszawie :-)


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota