piątek, 27 stycznia 2017

I jeszcze w pralni

Dzisiaj zajrzymy jeszcze raz do mojej pralni:-)
To wariactwo, że takie miejsce człowiek dopieszcza
ale trochę tam czasu spędzam,
to kto mi zabroni :-)
A najczęściej pojawiam się tam rano i rozwieszam pranie
albo tuż przed spaniem gdy puszczam kolejną pralkę.
Bo przecież to się nigdy nie kończy :-)
I tak sobie idę rozespana
i..... marzłam w nogi.
Zrobiłam sobie zatem dywanik.
Kilka wieczorów, dwa kolory spaghetti i gotowe.
Wielki nie jest ale wpasował się w sam raz.
Teraz ręce wolne wieczorem to pewno znowu coś wymyślę
.Czaję się na szydełko, druty na chwilę odstawię.

Kto nie widział całej pralni i jej metamorfozy to zapraszam 
Udanego weekendu wszystkim życzę :-)
U nas sportowo
Młody turniej a matka zawody :-)
Świat się kończy :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

środa, 25 stycznia 2017

Pierwszy chleb z garnka

Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem na domowy chleb.
To pierwszy jaki odważyłam się upiec;-)
I uwaga wyszedł rewelacyjny!
Wspaniała chrupiąca skórka,
obłędny zapach
i ...
Mało zdjęć bo zjedli.
To chyba najlepsza rekomendacja.

Chleb z garnka
Składniki
- 2 łyżeczki cukru
- 360 g wody
- 25 g świeżych drożdży
- 400 g mąki pszennej
- 200 g mąki żytniej
- 2 łyżeczki soli
Wykonanie
Do naczynia Thermomix wlewamy wodę, dodajemy drożdże i cukier. Mieszamy 2min/37 st.C./obr 2. Następnie dodajemy mąkę pszenną i żytnią oraz sól. Wyrabiamy 3 min/wyrabianie.  Ciasto przekładamy do miski i pozostawiamy do wyrośnięcia na około 1 godzinę.Po upływie czasu wbijamy pięść w ciasto w celu odgazowania ciasta i krótko wyrabiamy ręką. Z ciasta formujemy bochenek chleba, przykrywamy ściereczka i pozostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.
I teraz przygotowanie garnka :-) Ja użyłam okrągłego naczynia żaroodpornego. Następnym razem zrobię owalny. Można oczywiście w garnku żeliwnym ale takiego nie mam.
Nagrzewamy piekarnik i garnek/naczynie żaroodporne wraz z pokrywką (ważne!), w którym będziemy piec chleb. Temperatura w piekarniku powinna być maksymalna.
Wyciągamy gorący garnek/naczynie żaroodporne z piekarnika i delikatnie przekładamy do niego chleb. Robimy nacięcia, przykrywamy pokrywą i wkładamy do piekarnika.
Zmniejszamy temperaturę do 200 st. C z termoobiegiem i pieczemy 30 minut. Po tym czasie zdejmujemy pokrywę i pieczemy jeszcze 15 minut.
Po upieczeniu wyjmujemy i chłodzimy na kratce i ... odganiamy rodzinę aby chleb miał szansę wystygnąć przed pożarciem.

Idealny na sobotnie śniadanie z domowym dżemem.
U nas malinowy ale polecam też
czy

Życzę smacznego!!!


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

piątek, 20 stycznia 2017

Breloczki puzzle dla dziadków DIY

Kochani 
już za chwilę i momencik dzień babci i dziadka.
Najważniejsze dla seniorów to oczywiście zdrowie.
Tego nie możemy dać
ale możemy dać kawałek serducha
przygotowując coś specjalnie dla nich.
 I choć rodziny się nie wybiera 
to cała ta nasza familia to taka układanka z wielu różnych puzzli.
Kawałeczki naszego świata, 
które przez lata się do siebie dopasowały.
Teraz tworzą całość.
I gdy jednego puzzla zabraknie to cała
układanka się zmienia.
Po nocy ale dałyśmy radę przygotować prezencik.
Foty słabe bo ciemno było ;-)))))
Ale zdążyłyśmy!!!
Przygotowałyśmy breloczki dla dziadków.
Mamy nadzieję, że używając ich codziennie
uśmiechną się od czasu do czasu.
Chcemy aby pamiętali i czuli jak ważną są częścią naszego rodzinnego obrazka.
Potrzebujemy:
-  modeliny, 
- kółeczek metalowych w dwóch rozmiarach 
- literek do wyciskania
- chwila czasu :-)

Pozdrawiam serdecznie 
i nie zapomnijcie co w życiu najważniejsze :-)

A dla przypomnienia nasza zeszłoroczna propozycja tutaj

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota



piątek, 13 stycznia 2017

Nowy w salonie

Dzisiaj zapraszam do mojego salonu od strony,
której nigdy nie pokazywałam.
Bo nie było co :-)
Kawałek niezagospodarowanej przestrzeni to był.
Aż przerosła mnie kolekcja serwisów kawowych mojego męża!!!
i ilość kieliszków i szkła wszelakiego.
Zapragnęłam mieć barek.
W sieci nie znalazłam nic 
co by wpadło w oko ....
ale
wypatrzyłam na aukcji pewne cudo.
Stwierdziłam, że ma potencjał bo część alkoholi i kieliszków 
się zmieści a i styl odpowiada.
Wylicytowałam,
sprowadziłam do domu
i się zachwyciłam ;-)
Jest to radiola duńskiej firmy Bang & Olufsen.
Działają od 1925 roku i produkują sprzęt audiowizualny.
Nasz model to Grand Prix 44RG.
Najprawdopodobniej z 1944 roku.
I cały plan padł :-)
Serca nie mam wyrzucać radia, głośników i gramofonu 
aby wstawić flaszki:-)
To się po prostu nie godzi!


Teraz szukam magika, który by to odpalił,
tak aby radyjko grało:-)
Może ktoś coś wie, zna pasjonata,
 który umie bez szkody uruchomić taki model
No może z gramofonu zrezygnuję :-)
albo i nie.
Nowy nabytek wpasował się idealnie do salonu.
Teraz kombinuję jak do końca zagospodarować tą przestrzeń.

A co Wy myślicie?
To nie grzech takie cudo niszczyć
i wykorzystać tylko obudowę jako mebel
No już sama nie wiem :-)
Jeśli znacie kogoś, kto umie to uruchomić to będę wdzięczna za informacje :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

środa, 11 stycznia 2017

Na mrozy idealne

Witam Was gorąco!
Zimno ostatnio :-)
Prawdziwa zima,  jedynie śniegu u nas mało.
Od kilku lat na święta robiłam likier jajeczny
zwany też ajerkoniakiem.
Były lata, że znikał błyskawicznie 
ale też stał czasem do wiosny.
Odkryłam prawidłowość - znika jak są mrozy.
Wtedy od razu spożycie rośnie :-)
Zatem na te mrozy polecam likier domowej roboty
Likier jajeczny
Składniki na 1 litr:
6 żółtek
200g cukru
1 cukier waniliowy
250 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
250 ml czystej wódki
Wykonanie thermomix:
Założyć motylek. Do naczynia wlać: żółtka, cukier i cukier waniliowy. Podgrzewać 5 min/70stopni/obr.3 Dodać wódkę i mleko. Podgrzewać 5 min/70stopni/obr3. Przelać do butelki wystudzić.
Likier jest kremowy, rozgrzewający i nie za słodki.
Najlepszy wychodzi nie z wódką żytnią a ziemniaczaną.
Nie wiem na czym to polega ale nam lepiej smakuje.
Jakiś czas temu na targu staroci Pan Mąż wypatrzył komplet 6 keliszków.
Idealne do likieru.
Można bezwstydnie wylizać kieliszek :-) 
Taka buteleczka pozwoli nam spędzić kilka mroźnych wieczorów
przed kominkiem :-)
Będziemy się rozgrzewać.
Trzymajcie się ciepło :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Zimowy wieniec

Witam serdecznie
zawsze po świętach panuje niż dekoracyjny.
Bo już nie świątecznie a jeszcze nie walentynkowo
a właściwie to już wiosennie człowiek by chciał.
Ściągnęłam z drzwi wejściowych 
świąteczny wieniec i pusto się zrobiło.
Mrozy i śnieg mnie natchnęły
i zrobiłam szybki wieniec zimowy.
Jakby nie było widać to taki śnieżny puchaty miał wyjść :-)
Potrzebna oponka styropianowa, płatki kosmetyczne i szpilki.
I tak wbijamy szpileczkę w środek płatka kosmetycznego 
a następnie w styropian.
Jeden koło drugiego aż do końca :-)
Posprzątałam już po świętach 
ale przed drzwiami mała aranżacja się pojawiła,
Anioły będą czekać na kolędę :-)
Dekorujecie coś w styczniu czy czekacie na wiosnę?
A może przedłużacie święta? 

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


środa, 4 stycznia 2017

Jaglany snickers

Pierwszy tydzień nowego roku 
i pewno kilku osobom udało się 
jeszcze wytrwać w postanowieniu noworocznym.
Często dotyczą one diety, zbędnych kilogramów,
zdrowego odżywania.
Nie jestem zwolenniczką diet.
Często dają jedynie krótkotrwały efekt.
Staram się myśleć co jem :-)
i mądrze zmieniać nawyki żywieniowe.

A że lubię desery
to szukam też tych zdrowych :-)
Dzisiaj polecam deser jaglany z orzeszkami i daktylami ;-)

Jaglany snickers
Składniki
- 100 g daktyli plus 100 g wody
- 200 g kaszy jaglanej
- 600 g mleka (krowie lub roślinne)
- 20 g cukru trzcinowego
- 100 g orzeszków ziemnych solonych
- 50 g czekolady gorzkiej lub mlecznej
Sposób wykonania:
Wieczorem zalewam daktyle gorącą wodą (100 g wody). Na drugi dzień miksuję daktyle razem z wodą  czas 1 min/obr.10. Przekładam do innego naczynia. 
Kaszę jaglaną przelewamy wrzątkiem i płucze zimną wodą aż bedze lecieć przeźroczysta a nie biała. Do naczynia Thermomix wlewam mleko i wsypujemy kaszę jaglaną. Gotuję czas 20 min/90 stopni/obr.1. Pod koniec gotowania wsypuję cukier. Nastepnie mksuje kaszę czas 1 min/obr.10. Orzeszki kroję nie za drobno.
Do słoiczków lub pucharków nakładamy warstwę kaszy jaglanej, daktyli, orzeszków ziemnych i znowu warstwę kaszy jaglanej. Na wierzch czekoladę rozpuszczoną w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce. Posypuję jeszcze orzeszkami dla dekoracji. Smacznego
Wykorzystałam naczynka po jogurtach. 
Deser prawie w wersji mini a do tego zdrowy ;-) 
Idealny deserek do kawy
gdy napada człowieka ochota 
na coś słodkiego.
A napada prawda? zupełnie niespodziewanie ;-)
Udanego tygodnia życzę 
i niech ten wiatr nikomu głowy nie urwie :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


poniedziałek, 2 stycznia 2017

Biegowy rok

I zakończył się 2016.
Właściwie pierwszy pełny rok mojego biegania.
Z jasno postawionymi celami i planami.
I rzutem na taśmę 
tuż przed Sylwestrem listonosz dostarczył
ostatnią ale bardzo oczekiwaną przesyłkę.
Koronę półmaratonów polskich!!!!
Rok był ciekawy,
pełen radochy z biegania.
Szczególnie gdy po kontuzji
i przymusowej dwumiesięcznej przerwie wróciłam do biegania.
O tak wtedy dopiero radocha była i doceniłam każdy krok 
Wybrane i przebiegnięte półmaratony były zróżnicowane.
Zaczęło się pod górkę na Półmaratonie Ślężańskim:-)
Świetna atmosfera, udana pogoda
no i cudownej urody kilkukilometrowy podbieg:-)
Zadowolona też z czasu byłam. 
Potem wspaniały Poznań.
W deszczu z masą kibiców i wspaniałą organizacją.
Do złamania 2 godzin zabrakło niewiele. 
Trzeci w kolejności to Nocny Półmaraton w Wrocławiu.
Spokojnie, blisko domu bez niespodzianek.
Wynik poprawiony, kolejna życiówka 
ale 2 godziny wciąż nie złamane 
A potem w lipcu spokojny trening i trach.
Kontuzja, zerwany przyczep mięśnia
Złość, bezsilność, codzienna rehabilitacja
i co chwila sprawdzanie w kalendarzu ile jeszcze 
tygodni, dni do następnego razu. 
I nadszedł półmaraton w Pile gdzie celem było dotrzeć do mety.
Czas nieważny byle przekroczyć linię.
Pierwszy raz szłam momentami i ciągle oglądałam się za siebie,
czy samochód techniczny zamykający bieg mnie nie dogonił :-)
Udało się.
A co najważniejsze nie pogłębiłam kontuzji.

Ostatni był półmaraton w Krakowie.
Znowu w deszczu,
spokojnym tempem do celu:-)
I... zrobione :-)

W ubiegłym już roku było jeszcze wiele 
innych imprez biegowych.
Najdłuższy dystans czyli maraton.
Po raz drugi pokonany we Wrocławiu.
W trudnych tropikalnych warunkach, 
po przerwie ze słabym przygotowaniem ale jest.

Radość na mecie była :-) 
Był jeszcze pierwszy start w sztafecie w Biegu Firmowym
Piękny cykl biegów City Trail.
Lasem w różnych warunkach bo pogoda od -10 stopni w lutym
po rześki grudzień. 
Trafiła się też wariacka impreza Biegu z wąsem:-)
Czy świąteczny bieg Mikołajkowy. 
Rok zakończyłam oczywiście biegowo
po raz drugi uczestnicząc w Biegu Sylwestrowym w Trzebnicy
I tym biegiem na 10 km dobiłam do 800 km w 2016.
Może nie dużo ale blada i dumna jestem.
Plan był 1000 ale kontuzja pokrzyżowała plany.
Na szczęście nie całkowicie:-)
No i właściwie jest kolejny cel na 2017 machnąć ten tysiąc.
Kalendarz biegów już zapisany.
Kilka nawet już opłaconych.
Znowu będzie ambitnie.
Ale najważniejsze to nie zapomnieć,
że biegam dla siebie, dla zdrowia, dla radości.
Taki to był biegowy rok :-)

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota