I zakończył się 2016.
Właściwie pierwszy pełny rok mojego biegania.
Z jasno postawionymi celami i planami.
I rzutem na taśmę
tuż przed Sylwestrem listonosz dostarczył
ostatnią ale bardzo oczekiwaną przesyłkę.
Koronę półmaratonów polskich!!!!
Rok był ciekawy,
pełen radochy z biegania.
Szczególnie gdy po kontuzji
i przymusowej dwumiesięcznej przerwie wróciłam do biegania.
O tak wtedy dopiero radocha była i doceniłam każdy krok
Wybrane i przebiegnięte półmaratony były zróżnicowane.
Zaczęło się pod górkę na Półmaratonie Ślężańskim:-)
Świetna atmosfera, udana pogoda
no i cudownej urody kilkukilometrowy podbieg:-)
Zadowolona też z czasu byłam.
Potem wspaniały Poznań.
W deszczu z masą kibiców i wspaniałą organizacją.
Do złamania 2 godzin zabrakło niewiele.
Trzeci w kolejności to Nocny Półmaraton w Wrocławiu.
Spokojnie, blisko domu bez niespodzianek.
Wynik poprawiony, kolejna życiówka
ale 2 godziny wciąż nie złamane
A potem w lipcu spokojny trening i trach.
Kontuzja, zerwany przyczep mięśnia
Złość, bezsilność, codzienna rehabilitacja
i co chwila sprawdzanie w kalendarzu ile jeszcze
tygodni, dni do następnego razu.
I nadszedł półmaraton w Pile gdzie celem było dotrzeć do mety.
Czas nieważny byle przekroczyć linię.
Pierwszy raz szłam momentami i ciągle oglądałam się za siebie,
czy samochód techniczny zamykający bieg mnie nie dogonił :-)
Udało się.
A co najważniejsze nie pogłębiłam kontuzji.
Ostatni był półmaraton w Krakowie.
Znowu w deszczu,
spokojnym tempem do celu:-)
I... zrobione :-)
W ubiegłym już roku było jeszcze wiele
innych imprez biegowych.
Najdłuższy dystans czyli maraton.
Po raz drugi pokonany we Wrocławiu.
W trudnych tropikalnych warunkach,
po przerwie ze słabym przygotowaniem ale jest.
Radość na mecie była :-)
Był jeszcze pierwszy start w sztafecie w Biegu Firmowym
Piękny cykl biegów City Trail.
Lasem w różnych warunkach bo pogoda od -10 stopni w lutym
po rześki grudzień.
Trafiła się też wariacka impreza Biegu z wąsem:-)
Czy świąteczny bieg Mikołajkowy.
Rok zakończyłam oczywiście biegowo
po raz drugi uczestnicząc w Biegu Sylwestrowym w Trzebnicy
I tym biegiem na 10 km dobiłam do 800 km w 2016.
Może nie dużo ale blada i dumna jestem.
Plan był 1000 ale kontuzja pokrzyżowała plany.
Na szczęście nie całkowicie:-)
No i właściwie jest kolejny cel na 2017 machnąć ten tysiąc.
Kalendarz biegów już zapisany.
Kilka nawet już opłaconych.
Znowu będzie ambitnie.
Ale najważniejsze to nie zapomnieć,
że biegam dla siebie, dla zdrowia, dla radości.
Taki to był biegowy rok :-)
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota