poniedziałek, 18 września 2017

Co to był za maraton :-)

Zrobiłam to :-)
przebiegłam mój 5 maraton w życiu
a 3 we Wrocławiu.
Jak zawsze było inaczej niż zwykle :-)
Nie mam szczęścia do Maratonu Wrocław ;-)
Zawsze coś w przygotowaniach szwankuje.
W tym roku cały sierpień leczyłam kontuzję 
i cała zbudowana forma poszła :-)
Ale co tam wynik nie jest najważniejszy :-)
Jak się człowiek zapisał to człowiek biegnie aż dobiegnie :-)
Pakiet odebrany, makarony pożarte
i pogoda wymarzona na życiówki.
Po ubiegłorocznym piekielnym Maratonie Wrocław
wiedziałam, że pogoda potrafi pokrzyżować wiele.
W tym roku na prawdę było idealnie.
16 stopni, lekki deszczyk momentami i minimalny wiatr.
Jak zawsze nie ominęłam rozgrzewki wraz z Wrocław Marathon Team,
i udałam się do swojej strefy startu.
Gdzieś tam w głowie kołatała się myśl, 
że jest szansa na wynik więc stanęłam w okolicach 4:15. 
I ruszyliśmy!!!!
Krok za krokiem kolejne kilometry i pomiary czasu.
Organizacja na punktach żywienia dobra, wolontariusze uśmiechnięci,
kibiców na trasie nie brakowało.
No to cisnęłam :-) z głową oczywiście ;-)
Wsparcie na trasie było :-)
Wrocław to moje rodzinne miasto 
i wypatrzyłam wielu znajomych na trasie :-)
Tradycyjnie na 26 km stała Jola:-)
W tym roku byłam za szybka nawet dla wsparcia
ale wodę złapałam
Czułam wiatr w żaglach, humor i kibice dopisywali
a tempo pokazywało, ze jest szansa na życiówkę.
Dalej pełna koncentracja i krok za krokiem. 
Aż do 34 km gdzie dopadł mnie skurcz gigant w prawym udzie.
Aż musiałam przystanąć, rozmasować i porozciągać.
No i tempo padło.
Zebrałam się w sobie i biegłam dalej :-)
Gdy minęli mnie peacemakerzy na 4:30 
wiedziałam, ze moich 4:21 nie złamię.
Biegłam dalej dziękując kibicom 
i ciesząc się atmosferą. 
Gdy dobiegłam na teren stadionu nogi niosły już same.
Nie przepadam za tym odcinkiem bo niby już już a biec jeszcze trzeba :-)
Wbiegłam na stadion i nie mogłam przestać się uśmiechać. 

Wiedziałam, że mam to :-)
Po raz kolejny zrobiłam maraton
i miałam z tego frajdę! 
Doping ludzi zgromadzonych na trybunach, muzyka 
i cała atmosfera unosiła nad ziemią! 

I w końcu jest!!!!
META 
Ostatecznie 4:37:18 
To mój najlepszy czas we Wrocławiu!
I nie jest to moje ostatnie słowo!
Mam 3 medal do Korony Maratonów Polskich
Został jeszcze Poznań 15 października
i Warszawa za rok ;-)
Po zdobyciu w ubiegłym roku
pojawiła się nawet myśl aby też maratony zrobić w rok.
Ale zdrowie najważniejsze
i przyjemności trzeba sobie dozować :-) 
A na deser specjalny wieszak dla zawodników,
 którzy przebiegli Półmaraton Nocny Wrocław w 2016 i 2017 oraz
Maraton Wrocław 2016 i 2017
No jak nic należy mi się :-)

Pozdrawiam serdecznie i szykuję się do Maratonu Poznań :-)
Kto będzie trzymał kciuki?

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota




15 komentarzy:

  1. Zmęczyłam się razem z Tobą :-) .... zupełnie nie rozumiem dlaczego Warszawa ostatnia, chyba ze to wisienka na torcie :-) czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to czemu ? Bo tam najwierniejszy kibic :-) Ktoś ta koronę prze meta podać musi !

      Usuń
  2. Byłam, stałam przy Hali Tęcza, szukałam Cię wzrokiem, ale cóż w takim tłumie...
    Dorota kolejna wygrana ze swoimi słabościami, skurczami, czasem.
    Jesteś wielka - podziwiam i gratuluję!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leciałam prawa strona pod drzewami Dzieki za doping Do zobaczenia następnym razem !

      Usuń
  3. Brawo Brawo Brawo!!! Jesteś WIELKA!!! Super i gratulacje! jestem pełna podziwu!!! Biec kilka godzin WOW:-))))))))) CUDO!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! Cudownie czyta się takie relacje, aż się łezka w oku kręci! Gratuluję determinacji i wytrwałości! Nie mogę się napatrzeć na Twoje zdjęcia z trasy. Widać w nich radość i taka niesamowita energia z nich bije. Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Ja tez prawie płacze po każdej mecie Emocje ogromne
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Trzymam kciuki. Wielkie gratulacje. Jesteś niesamowita. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię Twoje relacje z maratonów i półmaratonów:) Tak, jak piszą wyżej, biegnie się razem z Tobą, niemal czując pot tu i tam, haha:) Gratulacje jak zwykle ogromne i podziw wielki! Jednym słowem CZAD!!!!:)
    A korona należy Ci się już:)
    Może bezowa?:) (nie mylić z beżową....)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj połknę sama wielki tort bezowy od Sowy jak ta koronę zdobędę :-(

      Usuń
  7. Szacun!!! Bo ja czytając się zmęczyłam. Brawo!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje!!!
    To nie mały wyczyn.
    Uściski serdeczne.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za odwiedziny.
Z przyjemnością poznam Twoją opinie, uwagi, komentarze
Pozdrawiam