piątek, 27 lutego 2015

Segregacja ujarzmiona

Śmieci segregujemy od dawna.
Po rozpoczęciu całej akcji w garażu stanęły odpowiednie pojemniki
i myślałam, że sprawa załatwiona.
Nic bardziej mylnego.
Szczególnie gdy garaż  jest najbardziej odległym
 pomieszczeniem względem naszej kuchni.
No i jak to tak z jednym papierkiem,
 czy pojemniczkiem po jogurcie biegać?
Na początku biegałam ale teraz mam dość.
Postanowiłam zorganizować to inaczej


Wyzwaniem okazała się szafka pod zlewem,
gdzie rury , syfony, zawory królują.
Nic nie chciało tu wejść.
Pogimnastykowałam się z metrówką i wymyśliłam.
Następnie przystąpiłam do realizacji :-)

Pojemniki zakupione,
naklejeczki zrobione i wydrukowane.
 
 
Dostało się też drzwiczkom na których zawisł kosz,
zawsze przydatna zmiotka z szufelką
i kupiona w budowlanym półeczka
na przybory do mycia naczyń.
 

 W efekcie końcowym udało się zmieścić też kosz na płyny do mycia zlewu,
płyty ceramicznej i takie tam.

Do tego jeszcze pojemnik na tabletki do zmywarki
bo bez tego ani rusz.



Udało się wcisnąć to co zaplanowałam
i utrzymać jakiś porządek wizualny mimo rur/ syfonów.
Ha nawet pojemnik na ziemniaki się zmieścił.
Ja zawsze trzymałam je pod zlewem i tak już zostanie.
 
 
 
Teraz nie będę co chwilę biegać do garażu :-)
A i nie będzie wstyd otworzyć szafki.

A jakie Wy macie patenty na segregacje?
 
Pozdrawiam gorąco :-)
 

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


środa, 25 lutego 2015

Gdzie jesteś wiosno?

Jak ja już ciągnę na rezerwie...
Dobrze , że kilka ostatnich dni było bardziej słonecznych
bo skończyłabym chyba w wariatkowie.
 
Nie czekając na wiosnęzrobiłam jąsobie sama.
Przygotowałam
szklane naczynie
ziemie do kwiatków
3 kwiatki - całe 15 zł
I mam wiosnę!!!
 
 
Kilka dni podlewania I zawitała do nas w kolorze żółtym.
Jak widać kwiatki mocno się przekręcają w stronę okna czytaj słońca :-)
 
 
Aż chce się rano wstawać !
 
 
I tak trzymać aż nie nadejdzie ta prawdziwa,
wszędzie,
 ukwiecona,
 rozśpiewana
 i słoneczna.
 
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

poniedziałek, 23 lutego 2015

Niespodziewanie dobrze

Uległam,  no uległam mojej córce.
Od miesiaca było : Mamo mogą przyjechać , mamo ale tylko na jedną noc, mamo...
Ciagle wypadało co innego i nie miałam juz serca zwodzić dziecka.
Poodwoływałam wszystko.
Spakowałam po szkole wszystkie dziewczyny w auto ( sztuk 4 )
 i otworzyłam dom.

I tu stał się cud.
Zjadły co podałam, grzecznie bawiły się na dworze, nie słyszałam co 5 minut mamo a....,
miałam czas na ksiażkę i relaks,
wymyte i w piżamkach wieczorkiem cichutko gadały sobie u Agaty w pokoju,.
W sobotę ładnie wstały i wymyśliły, że chcą upiec babeczki.
Juz widziałam ten gruz w kuchni i pobrudzone wszystko.
A tu znowu nie!!!
Babeczki upiekły same  ( własciwie Agata robiła to ze 100 razy ze mną :-)),
Podały ładnie do stołu wraz z herbatką.
No raj na ziemi.


Następnym razem gdy będe chciała odpocząć poprosze Agatę
aby zaprosiła koleżanki na weekend.

Polecam wszystkim mamom, które nie mają na nic 5 minut.
Im wiecej dzieci upsss przepraszam młodzieży w domu tym mniej pracy dla nas.


Odpuściłam im odkurzanie ale kto wie co następnym razem zrobią :-)

Miłego tygodnia wszystim życzę
a szczególnie nowym obserwatorom i Facebookowym Fanom

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

piątek, 20 lutego 2015

Mamo mogę pożyczyć?

Witam serdecznie
Dzisiaj słów kilka o życiu z nastolatką
i próbach ogarnięcia chaosu, który powoduje.
 
Córa moja mała jest od urodzenia i gigantem nie będzie :-)
Zatem etap pożyczania ciuchów czy butów szybko nie nadejdzie,
ale nie dotyczy to biżuterii.
 
Podkrada od czasu do czasu jakieś kolczyki
i oczywiście matka potem chodzi i szuka.
Bo albo jest jeden bez pary, albo bez zapięcia,
albo na śmierć zapomniałam że takie mam :-)

 
Aby ogarnać to zakupiłam sklepowe ekspozytory na biżuterię.
Inwestycja nieduża a porządek wymusza.
Córa dostała jeden swój
i wszelkie kolczyki LOVE czy różowe tam mają swoje miejsce.
 

 Do tego dołożyłam stand na kolczyki długie.
Ich kolekcja niespodziewanie sie rozrasta dzięki mojej wspaniałej przyjaciółce :-)
Bo gdy zrzucam korporacyjny mundurek to wiatr we włosach hula i kolczyki w uszach :-)



Do tego malutki stojak na pierścionki :-)
Tych mam najmniej bo rozmiar 9 jest raczej dziecięcy
 i znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem.

Wszystko ustawione na małej tacy aby nie latało po całej garderobie.
Bo tam nasza biżuteria ma swój dom.
Niezbedny jest oczywiscie stojak na bransoletki.
Ostatnio chodzę w tych z gumek bo córa produkcję ma ogromną
a odmówić nie wypada :-)
 
I tak ład i porządek zapanował.
A komentarz córki bezcenny - to ja tyle tego mam?
Prawdziwa kobieta ?
 
Pozdrawiam gorąco:-)
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota




 

środa, 18 lutego 2015

Ach te kule :-)

 
Witajcie
Od dłuższego czasu chodziły za mną kule.
Miałam wrażenie, że w blogowym śiwecie tylko u mnie nie świecą.
Polowałam na różne Candy ale bez sukcesu :-)
 
 
I tak pewnego dnia, w dniu moich imienin patrzę są w promocji.
To przecież prezent wymarzony :-)
I tak kule swiecą u nas od kilku dni
Tak naprawdę szukają swojego miejsca.
Pewno wylądują w pokoju Agaty bo ostrzy sobie na nie zęby.



 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota


poniedziałek, 16 lutego 2015

Ze sportów zimowych... tylko lody

Ze sportów zimowych to tylko lody nam zostały :-)
A jak lody to koniecznie czekoladowe
Przynajmniej ja tak mam.
 

Najlepsze wiadomo domowe :-)
No to to dzieła

Domowe lody czekoladowe

Składniki
150 ml mleka
150 ml śmetany kremówki
80 g cukru pudru ( ja daję czasem mniej )
3 zółtka
100 g połamanej gorzkiej czekolady

Mleko i śmietanę wlewamy do garnuszka i dodajemy 2/3 cukru. Podgrzewamy cały czas mieszając aż doprowadzimy do wrzenia. Odstawiamy.
W misce ucieramy żółtka wraz z pozostałą częścią cukru, aż do otrzymania puszystej masy
Gotującą się masę z garnuszka wlewamy do zółtek cały czas miksując. Następnie ponownie przelewamy  do garnuszka i podgrzewamy. Cały czas mieszamy aż masa zgęstnieje i będzie zostawać na łyżce. Zazwyczaj zajmuję to około 3 minut.
Garnuszek ścągamy z ognia i dodajemy połamaną czekoladę. Mieszamy aż masa będzie jednolita.
Gotową masę odkładamy do ostygnięcia.

I teraz jeśli mamy maszynkę do lodów to przelewamy do schłodzonego pojemnika i nastawiamy maszynę na 30 minut.

Jeśli nie mamy maszynki to masę przelewamy do pojemnika i wkładamy do zamrażalnika. Co 30 minut wyciągamy i miksujemy mikserem aż osiągniemy kremową konsystencję.



 Jakby pogoda dzisiaj wiedziała,
że mamy ochotę na lody i słonko swieciło cały dzień.
 
 
 
Pozdrawiamy gorąco znad kart, planszówek, szachów, warcabów...


Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota




 

sobota, 14 lutego 2015

Walentyny

Tak tak to nie pomyłka my obchodzimy dzisiaj Walentyny
Tak się skłąda że w piękny dzień 14 lutego urodziła się moja mama.
W rodzinie żywa była tradycja, że dziecko przynosi sobie imię.
No i jak byk wypadło Walentyny.
Dziadek mój uznał jednak że skraca się to imię słabo ( np Wala) i została Anna Walentyna.
 
Sto lat kochana mamo :-)
 
Wiele lat później dotarło do nas święto zakochanych
 i teraz Walentynki obchodzimy podwójnie.
 
 
Bez szału i napęcia.
Mówią że przez żołądek do serca więc zaczęłam od śniadania.
 
 
Upiekłam pyszne bułeczki
drożdżowo-kukurydziane z Lawendowego domu
 
 
Do tego domowy dżem z dyni, krem z kasztanów, jajko na miękko, kawa i duuużo miłości.
 
Miłęgo dnia zakochanych




 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota








środa, 11 lutego 2015

Czekolada musi być

Wstałam rano i już świat był lekko przypruszony.
Potem zaczął się pękny taniec śniegu.
Wielkie płaty leciały z nieba.
My uwięzieni w domu ( sport to zdrowie - Mati po operacji kolana -tutaj)
 
Nie może tak być!
Radość ze śniegu musi być!




Przygotowałam więc dla mojego rekonwalescenta
gorącą czekoladę z bitą śmietaną i piankami.
Pełna rozpusta

 
Pojawił się uśmiech na twarzy dziecka :-)
I tak sobie leżeliśmy na kanapie,
patrzyliśmy przez wielkie okno jak ten śnieg pruszy i pruszy.
 

 
Udało nam się złapać chwilę gdy na przedmieścia zawitała zima.
Długo nie pobyła - po 2 godzinach wszytko spłynęło.
Ale co tam my mieliśmy zimową czekoladę.

 
Pierwszy tydzień prawie za nami. Zostało jeszcze 5 tygodni bez chodzenia!!
Jak ktoś ma patent na 13 latka w domu to chętnie wysłucham wszelkich rad.
Na razie jesteśmy na etapie -
"Mamo przeczytałem już cały Internet i obejrzałem youtuba!!!!
Mam teraz czytać książki???!!!"
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
 


poniedziałek, 9 lutego 2015

Pięknie na wiosnę

Witam gorąco w ten mroźny dzień.
 
Od pewnego czasu chodził mi po głowie
pomysł usprawnienia szafki w łazience.
Początkowe głebokie szuflady nie do końca sie sprawdzały
 w przypadku wszystkich kosmetyków kolorowych.
Cienie ukrywały się głęboko 
i nie były dostępne na pierwszy rzut oka.
Wszystkie wiemy jakie to ważne o poranku.
Wymyśliłam sobie płytką szufladkę gdzie wszystko poukładam.
Aby nie zmieniać frontów szufladka jest ukryta.
Pan Mąż zdał egzamin :-)
 



Teraz mając jedną szufladę mam tak na prawdę dwie.
Wszystkie kosmetyki widoczne od razu.
Jest szansa że nie bedę straszyć ludzkości.
 

 
Robiąc porządek okazało się oczywiście,
 że tego wszystkiego jest wiecej niż było widać:-)
Dzięki temu, że poukładane w jednym miejscu jest szansa,
że nie będę wyglądać codziennie tak samo!
 
 
Z cieniami do oczu mogę teraz poszaleć.
 
 
U mnie patent ten sprawdza się świetnie.
Wysuwajac szufladę czuję sie prawie jak w drogerii.
Wielka zmiana użytkowa dzięki jednej małej szufladce :-)
 

Pozdrawiam Was gorąco
 I dziękuję, że do mnie zaglądacie
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
 


piątek, 6 lutego 2015

Pysznie...

 
Dzisiaj piątek i 6 lutego
Dzień, który lubię.
Znajomi dzwonią z życzeniami ale człowiek nie czuje się starszy :-)
 
 
Przyjaciele wpdadaja na kawę...
a do kawy tradycyjnie faworki.
 



Co roku w dniu imienin piekę  chrusty, nawet jak się pali I wali :-)
Ten dzień kojarzy mi się wręcz z tym zapachem
W tym roku z podwójnej porcji
 bo ludzi wokół mnie więcej :-)
 
 
I przy okazji wszystkiego dobrego dla blogowych Dorot,
których wizyty i komentarze sprawiają mi zawsze wiele radości
 
Uppps sprostowanie
Wszystkie wizyty i komentarze to dla mnie ogromna radość
Zmykam bo zaczynam sie pogrążać
 
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
 
 

środa, 4 lutego 2015

Łoś roku to ja :-)

A było to tak...



Na jesieni w pewnym sklepie zakupiłam kalendarz uniwersalny.
Myślałam o nim często
 a tu masz stoi przede mną
I to w korzystnej cenie.
Obejrzałam dokładnie
czy nie obity,
czy ładnie wymalowany,
czy literki i cyferki czytelne...

Włożyłam do koszyka i zakupiłam.
Potem był szał świąteczny i miejsca on swego w domu nie znalazł.
Teraz po sprzątnięciu świąt a nastaniu wiosny pomyślałam sobie że kalendarz będzi idealny.
Bo to właściwie początek roku iczas można tak odmierzać.

Pozmieniałam troche parapetowe aranżacje w jadalni.
Ustawiłam kalendarz i ... zaraz zaraz ale jak tu zrobić 4 luty?
Lutego przecież nie ma!
Jak to nie ma?
Ale spokojnie mam dwa wrześnie, październiki, listopady i grudnie!
I kto tu jest łoś roku?

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota