Zawsze marzył mi się kominek. Trzaskające drewno, migoczące płomienie, ciepło przenikające przez całe ciało... i nie straszne wówczas zawieje i zamiecie. W naszym domku spokój, muzyczka cicho gra, ciacho pachnie, książka otwarta, kubek z herbatą w ręku. Taką jesień to ja rozumiem :-)
Do tego wszystkiego brakowało kominka. Ale już jest!
Tak wyglądał w trakcie
A tak dzisiaj
Teraz w jesiennej osłonie bo dynie pakują się do wiatrołapu tutaj, salonu i kuchni.
Do tego dosypałam trochę jesiennych cudów - kasztany, kukurydza, fasola i orzechy laskowe.
Pojawił się też jeż :-) jak to jesienią bywa. DO tego kilka szyszek. Te malutkie i te duże przywiozłam z Chorwacji. Na szczęście Pan Mąż takie pomysły akceptuje i worek szyszek w drodze powrotnej nie stanowi żadnego problemu.
Ciepło milutko rozchodzi się po całym domu a co najważniejsze dociera do mojego kącika czytelnia - tutaj
T|ak więc Pani Jesień jest u nas mile widziana. Zapraszamy serdecznie. Herbata i kawałek ciasta zawsze się znajdzie :-)
Pozdrawiam Was gorąco!!!
P.S. Serdecznie dziękuje za wszystkie komentarze, witam ciepło nowych obserwatorów i zapraszam też na Facebooka - tutaj
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
Oj zazdroszczę kominka:) Kocham patrzeć na ogień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gosia zapraszam Wyjdzie przesympatyczna impreza :-)
UsuńTo ja na to ciacho i herbatkę chętnie wpadnę, a przy okazji ogrzeję się przy tym cudnym kominku, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam! :-) Nasze przedmieścia na Dolnym Śląsku są
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń