Witam serdecznie.
Dzisiaj znowu porządkowo.
W życiu nie podejrzewałam, ze takie coś będzie mnie wnerwiać
i że będę szukać na to rozwiązania.
A co mnie denerwuje?
Bieganie góra o dół i z powrotem.
Wyznaję zasadę, że rzeczy trzeba odkładać na miejsce.
Pomaga to utrzymać porządek i człowiek wiecznie czegoś nie szuka.
Hmm ale czy z każdym drobiazgiem już natychmiast musze lecieć na górę
bo właśnie ogarniam dół, bo coś wpadło w ręce, wyciągnęłam z zakupów itp.
Aby ograniczyć to latanie to wpadło nam w nawyk kładzenie tych rzeczy na schodach.
Że niby przy okazji idąc na górę się weźmie.
Postanowiłam nie walczyć ze zjawiskiem tylko go ujarzmić.
Zakupiłam w Netto dwa gazetowniki (tak były opisane),
które idealnie wymiarami spasowały się z naszymi schodami.
Do tego czarny karton, biały flamaster i kawałek wstążki.
W ten sposób powstały koszyki w których przechowywane są
wszelkie drobiazgi nie z tego piętra.
I tak raz dziennie łapię taki koszyk
i roznoszę to wszystko na miejsce.
Dzięki temu chaos opanowany.
Już dawno stwierdziłam, że walka z wiatrakami nie dla mnie.
W życiu nie podejrzewałam, ze takie coś będzie mnie wnerwiać
i że będę szukać na to rozwiązania.
A co mnie denerwuje?
Bieganie góra o dół i z powrotem.
Wyznaję zasadę, że rzeczy trzeba odkładać na miejsce.
Pomaga to utrzymać porządek i człowiek wiecznie czegoś nie szuka.
Hmm ale czy z każdym drobiazgiem już natychmiast musze lecieć na górę
bo właśnie ogarniam dół, bo coś wpadło w ręce, wyciągnęłam z zakupów itp.
Aby ograniczyć to latanie to wpadło nam w nawyk kładzenie tych rzeczy na schodach.
Że niby przy okazji idąc na górę się weźmie.
Nic bardziej mylnego. Wszyscy łażą, nikt nie bierze
a ja dostaję nerwa gdy na schodach leży sterta
Bo w praktyce tak to wygląda.
Postanowiłam nie walczyć ze zjawiskiem tylko go ujarzmić.
Zakupiłam w Netto dwa gazetowniki (tak były opisane),
które idealnie wymiarami spasowały się z naszymi schodami.
Do tego czarny karton, biały flamaster i kawałek wstążki.
W ten sposób powstały koszyki w których przechowywane są
wszelkie drobiazgi nie z tego piętra.
i roznoszę to wszystko na miejsce.
Dzięki temu chaos opanowany.
Już dawno stwierdziłam, że walka z wiatrakami nie dla mnie.
Jeden koszyk stoi na dole, drugi na górze i tak sobie działamy.
Hmm czy tylko ja mam takiego bzika?
Pozdrawiam gorąco!
Szczególnie nowych odwiedzających i fanów na Facebook-u
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
Doroto fajne rozwiązanie, schodów nie mam póki co, ale u mnie zazwyczaj w salonie na krześle lądują te wszystkie drobiazgi "do odłożenia później", póki co też nie mam siły z tym walczyć :)
OdpowiedzUsuńBo to walka z wiatrakami :-)
UsuńA ja schody mam i potwierdzam - tak jest! Głównie z zabawkami dzieci :-) Musze też zarządzić takie "coś" co będzie walizką w podróż na górę i pakunkiem w podroży na dół :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pozdrawiam gorąco Doroto :-)
Usuń"walka z wiatrakami nie dla mnie" - jakie to..codzienne:) schodów nie mamy, ale i tak mam wrażenie, że kilka kilometrów każdego dnia pokonuję po samym parterze:) ja też staram się otoczyć koszykami, pojemnikami, bo to naprawdę działa! podobnie jak kosze piękne wiklinowe na rzeczy do prania, białe, kolorowe i dziecięce, działa! a te Twoje pięknie ozdobiłaś, bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu
UsuńSuper rozwiązanie - Twoje pomysły są rewelacyjne. Zapisuję do wykorzystania
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hehe....dobry pomysł ;)) jak praktycznie :))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Dorotko
Miłego dnia
UsuńGrunt to praktyczne rozwiązania. Dla mnie meblem idealnym jest komoda,mamy ich 3 i nie zamieniłabym na żadne inne schowki. Piękne schody!
OdpowiedzUsuńKomody obowiązkowe i na górze i na dole. A w między czasie....
UsuńVery clever!
OdpowiedzUsuńThank you
UsuńMuszę wypróbować:) to może być dobry patent!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Marta
Dużo bieganiny, ale za to sylwetka zgrabna :)
OdpowiedzUsuńPomysł i wykonanie świetne.
Ściskam!