Szkoła ruszyła, deszcz leje a plan lekcji ciężki.
Mati ma dwa razy w tygodniu na 7.15. Na razie wstaje na automacie ale aż się boję listopada. Budzić muszę go o nieprzyzwoitej porze a przecież i tak myśleć zacznie na 2 lekcji.
No ale przecież się nie poddamy i nie zaczniemy narzekać bo to do nas niepodobne :-)
Powoli żegnamy się z letnią pogodą ale w ogrodzie jeszcze trochę skarbów zostało.
Ukochane przez dzieciaki maliny wciąż owocują.
Na poprawę humorów zaserwowałam sprawdzony deser, który łączy nasze ulubione smaki.
Maliny, bita śmietana i czekolada. Szczegóły tutaj
Deser się dobrze przechowuje, wiec można zrobić wcześniej i po szkole jak znalazł. Zawsze wywołuje uśmiech na twarzach dzieciaków.
Pogodzie się nie damy! Nastrojom melancholijnym jeszcze też nie. Bo co będziemy robić w listopadzie?
Miłego dnia Wam życzę!
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
Jakie apetyczne!! Zdjęcia piękne i z pomysłem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle smakowicie :)) Oj zjadłabym
OdpowiedzUsuńWygląda tak pięknie, że żal byłoby mi taki deser zjadać.
OdpowiedzUsuń