Dzisiaj kilka słów o moim ostatnim starcie.
Półmaraton Ślężański bardzo lubię :-)
Tam tylko 10 km pod górę a potem to już w dół :-)
Na tej trasie mam życiówkę w półmaratonie.
Długo myślałam czy w ogóle wystartować.
Stopień przygotowania żaden, kondycja słaba, zdrowie wciąż w proszku.....
Kusiło oj kusiło aby oddać pakiet.
Ale przecież w bieganiu ważne jest towarzystwo, świeże powietrze i radocha.
Z Ewą to już nasz wspólny czwarty Ślężański :-)
No więc pobiegłam a momentami poczłapałam.
Zgodnie z hasłem "Kiedy nogi nie mogą już biec, biegnij swoim sercem"
Oczywiście najpierw przed biegiem zrobiliśmy rozgrzewkę.
Nie wiem po co?
Kompletnie bez sensu....
Człowiek trenuje cała zimę w cudownych mroźnych warunkach
a tu oczywiście w dniu startu wali słońcem po oczach i 18 stopni na asfalcie....
No dobra mamy wymówkę pogoda:-)
Cała nasza banda jak widać licznie stawiła się na stracie.
Ambitnie stanęłam z Michałem pacemakerem na 2 godziny.
Hahaha to nawet nie ambitnie ale to szaleństwo istne.
Krok za krokiem patrzyłam tylko na to słońce i czułam jak mnie odcina.
Na 6 kilometrze dostałam gęsiej skórki i lekkich mroczków przed oczami.
Mój organizm na prawdę nie lubi wysiłku w cieple :-(
Zwolniłam o ile da się bardziej.
Na 7 kilometrze na poboczu stały koleżanki z klubu.
Myślałam że to przerwa na wodę a tu informacją że zawracają.
Rezygnują z dalszego biegu.
Hmmmmm kolejna pokusa aby się dołączyć.
No ale to 7 km za chwilę będzie z górki!!
Stwierdziłyśmy z koleżanką Katarzyną że doczłapiemy jakoś.
Przyznaję się w tym roku na przełęcz Tąpadła częściowo wchodziłam.
Rok temu wbiegłam mijając idących i zastanawiałam się czemu idą
Teraz już wiem :-)
Na trasie miła niespodzianka - Kasia z grupy Biegaczki.pl woła do mnie :-)
ja Cie znam :-)
Ach ta siła internetu.
Zrobiłyśmy sobie pamiątkową fotkę!
Bo przecież po to biegam - dla dobrego towarzystwa!
Potem już przełęcz i z górki - no prawie...
Kto był ten wie.
Dzień był wybitny - karetki szalały, ludzie mdleli,
nawet jakieś pola traw płonęły i przepuszczaliśmy strażaków.
Mieszkańcy mijanych wiosek mocno dopingowali
a nawet własna wodę wystawiali.
Brawa dla nich.
To słońce wielu zaskoczyło.
W głowie już jedna myśl oby do mety.
A to zdjęcie podpisałabym - a dajcie już spokój z tym bieganiem :-)
Uwaga do mety dobiegłam :-)!!!
z najgorszym czasem w życiu ;-( nawet debiut miałam lepszy.
Za mną już kilkanaście półmaratonów i nigdy nie wiadomo co się wydarzy :-)
No ale teraz mam nową granicę - co to gorzej już nie będzie!
Melduje że z koleżanką Katarzyną do mety dobiegłyśmy, Kasia i Ewa też całe i zdrowe.
Kilku osobom z klubu pogoda pasowała i zrobili życiówki
Szacun!!!
Ja szukam biegów na Islandii, Grenlandii czy Atarktydzie:-)
Następny start to Nocny Półmaraton Wrocławski.
Jak nazwa wskazuje start o 22.00 gwarantuje brak słońca :-0
a jak będzie z kondycją zobaczymy.
Po drodze jeszcze Bieg Firmowy ( nie może być wstydu)
Bieg Kobiet - cudowna impreza nie na czas,
Sztafeta Triathlonowa ( o matko a jak mi się to spodoba?)
i pewno dam sie jeszcze skusic na kilka innych imprez.
Ja tam nie ustaję w biegu!
Aaaaaaa czy warto biec bez szans na życiówkę?
WARTO!!!!
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
Szacunek dla Ciebie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję! Podejścia i samozaparcia by biec dalej mimo przeciwności, super :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń