Dzisiaj krótki post motywacyjny:-)
Wiele osób pyta mnie o moje bieganie.
Jak ja znajduję na to czas, skąd mam siłę i energię.
Skąd w ogóle pojawił się pomysł ;-)
Zaczęło się bardzo niewinnie.
Zbliżały się 40 urodziny i tak sobie wykombinowałam,
że na 4 dychy przebiegnę 4 dychy
Ale nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła testu.
No bo jak nie wyjdzie?
Pierwszy półmaraton to było przeżycie
i oczywiście życiówka :-)
Dla ułatiwenia było po nocy :-)
Dla ułatiwenia było po nocy :-)
Potem maraton testowy :-)
czyli rok przed urodzinami.
Było dobrze,
nawet lepiej niż się spodziewałam.
A ta radość i euforia na mecie nie do opisania.
Szacun w oczach dzieci też niczego sobie;-)
Zaimponować nastolatkom nie jest łatwo.
A potem to już poszło :-)
Półmaraton Ślężański - najpierw 10 km pod górę
a potem już 10 w dół ;-)
Półmaraton Poznański - dwie godziny w pełnym deszczu.
Nie podejrzewałam że się da ale się da .
I radocha była ogromna.
W tym roku jeszcze 3 półmaratony
no i ten maraton urodzinowy ;-)
I tak już teraz mam
że jak nie pobiegam to nerwowa jakaś, niewyżyta, bez uśmiechu.
Biegam dla siebie,
dla radochy, nie ścigam się z nikim tylko ze sobą.
Lepsze wyniki cieszą ;-)
A najbardziej cieszy zarażanie pasją innych.
W ubiegłą sobotę po raz pierwszy
wraz z koleżanką i kolegami z pracy stworzyliśmy drużynę
i wzięliśmy udział w charytatywnym biegu firmowym.
Dla niektórych pierwszy start w życiu,
pierwszy medal,
pierwsze sprawdzenie siebie.
I nie każdy musi biegać.
Nie każdy to lubi ale dyscyplin sportu jest masa.
To co najważniejsze to warto sie ruszać,
wyjść z domu,
spocić się:-)
I żadna wymówka nie działa,
bo jak widać na zdjęciach biegać można zawsze .
Od karaibskich plaż po zaśnieżony Wrocław,
za dnia i po ciemku ;-)
To jak ruszycie się trochę?
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
To prawda, bieganie uzależnia ;) ja co prawda maratonów jeszcze nie biegam, ale nigdy nie mówie nigdy ;) Bieganie - potwierdzam - poprawia nastrój, człowiek ma więcej siły i chęci do działania. Poprawia się przemiana materii - czyli nasz układ trawienny lepiej działa ;) Życzę powodzenia i dalszych sukcesów i pokonania ultra maratonów ;)
OdpowiedzUsuńoj oj ultra maratony hmmm pomyślmy... ;-)
UsuńJa nie potrafię, nie lubię i nie chcę biegać, ale uwielbiam jazdę na rowerze. A Tobie bardzo mocno kibicuję! <3 I podziwiam!
OdpowiedzUsuńByle się ruszać !!!
UsuńJa zaczynam dopiero biegać :-) ale wole jednak rower.. ruch to najlepsze lekarstwo. Tobie kibicuje i gratuluje tej wytrwałości:-)
OdpowiedzUsuń:-) ruszać się trzeba !
UsuńBrawo TY!!!Podziwiam:)
OdpowiedzUsuńOj ja zawsze chciałam biegać - teraz na razie przesiadłam się z tramwaju i chodzę do pracy - to może być już zaliczone na + ?
OdpowiedzUsuńjest zaliczone i jeszcze schody zamiast windy pamiętaj :-)
UsuńPodziwiam, podziwiam, chylę czoła Dorotko. Zbieram się do tego ruszania ale póki co nic z tego nie wynika, myślę , ze potrzebuję jakiegoś impulsu, a tymczasem na podziwianiu pozsotaję, buźka,
OdpowiedzUsuń:-) wszystko zaczyna się od pierwszego kroku :-)
UsuńNo i wielkie brawa! Mnie też dziś naleciało na post o aktywności, tylko troszkę innej. Widocznie dzisiaj taki dzień:)
OdpowiedzUsuńtaki klimat ;-)
UsuńTak, tak , tak! Ruszamy się:) I to Twoja w tym również zasługa:) Motywujesz i to bardzo, a jak widzę tą buzię uśmiechniętą i oczy szczęśliwe - to się wierzy, że można:) Brawo - ale tyle tych półmaratonów? A potem jeszcze czterdziecha?? Szacun nie mniejszy, niż ten nastoletni:)
OdpowiedzUsuńszacun będzie jak się przebiegnie Trzymaj kciuki za bezkontuzyjny sezon ;-)
Usuńniestety nie mogę biegać...zakaz lekarza...ale jeżdżę na rowerze...nie korzystam z żadnym środków transportu publicznego...i raz w tygodniu -właśnie we wtorki-odsuwam i wynoszę z salonu meble i z dziewczynami ćwiczymy przez godzinę zumbe:))pot cieknie litrami....ale wciąż jestem gruba..buuuu:))))
OdpowiedzUsuńhmmm ;-(
UsuńZazdroszczę samozaparcia i kondycji :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dotychczasowych osiągnięć!
Dzięki Elu <3
UsuńDorotko SUPER!~Najważniejsze to RUCH a Ciebie podziwiam za wytrwałość i zaangażowanie BRAWO TY:-) Zuch dziewuszka:-)
OdpowiedzUsuńDorotko! Wielkie gratulacje!!! Powinnam wziąć przykład. Nie radzę sobie z odchudzaniem, nic mi się nie chce. Masakra. Jakiś kryzys wieku średniego (jestem tuż przed 50-tką). Wiem, że początek jest najgorszy, ale spróbuję :) dziękuję za post. Pizdrawiam
OdpowiedzUsuńpowoli do przodu :-)
UsuńZazdroszczę samozaparcia i silnej woli, ja akurat biegać zawsze nie cierpiałam, więc akurat ten sport odpada, ale trochę jeździłam kiedyś konno i chciałabym do tego wrócić :) wbrew pozorom to duży wysiłek fizyczny :P
OdpowiedzUsuńGratulacje ogromne! Mnie 4 dychy stukną za dwa lata, od sportu stronię całe życie- całe szczęście, że geny mam dobre i nie muszę walczyć z kilogramami :)
OdpowiedzUsuń