Długi weekend wcale nie był taki długi. Jedno dziecię wracało z obozu, drugie wyjeżdżało.
Szał!
Tak się wspaniale złożyło, że syn przyjechał rano a córcia wyjeżdżała na noc. Pojawiła się zatem szansa na wspólny posiłek. Postanowiłam nadać mu odświętną oprawę.
Akurat zbierałyśmy z córą kwiaty, zioła i wszelkie dobra natury na bukiet do kościoła. Uzbierałyśmy trochę więcej i tak oto przyozdobiłyśmy nasz stół.
Pokazywałam już nasze wspaniałe miejsce ratujące życie w upały tu.
Teraz przeciągnęlam tam nasze stare meble tarasowe i powstał piękny zakątem obiadowy, kawowy, przekąskowy.
Meble mamy wysłużone, kupione już używane na targu różności. Jednak za każdym razem gdy na nie patrzę stwierdzam że nie potrzeba nam nic więcej.
Miałam nawet napad, żeby je odmalować ale na razie czasu brak.
Pan Mąż porządnie wyczyścił ostatnio blat stołu i tak jest przepięknie.
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za odwiedziny.
Z przyjemnością poznam Twoją opinie, uwagi, komentarze
Pozdrawiam