Zapraszam Was na słów kilka o moim ostatnim
Nocnym Półmaratonie Wrocław :-)
Ten bieg uświadomił mi jak ważna w bieganiu jest głowa
Ale po kolei :-)
Miałam apetyt na złamanie dwóch godzin podczas tego biegu.
Ostatni czas był bardzo intensywny - Co za pęd
i z trudem udawało mi się wygospodarować czas na treningi
Biegałam rano, w nocy, w delegacji,
w Łodzi, Poznaniu,
Warszawie
a nawet w Wiedniu.
No jak sie kobita uprze to nie ma rady :-)
I nadszedł ten dzień.
Pakiet odebrałam wcześniej aby w kolejkach nie stać.
Organizm nawadniałam, makaron wcinałam
i cały dzień się snułam.
Bo start dopiero o 22.00
Trzy razy zmieniałam koncepcje w co się ubiorę bo padało,
rano zimno, wieczorem coraz duszniej.....
Ostatecznie pogoda dobra na życiówki bo jakieś 18-20 stopni lekka mżawka
no i ciemno wiec słońce nie dobije
Dotarłam na stadion - wszystko szło dobrze.
Depozyt oddany,
znajomi odnalezieni
obowiązkowa fota jest
czas na rozgrzewkę :-)
Ustawiłyśmy się w naszej strefie 1:50 do 2:0
Emocje rosną
ja ukradkiem ziewam bo pora trochę nieludzka :-)))))
Odliczanie, wystrzał dla elity
i puszczanie stref czasowych.
I tu kompletny chaos!!!!!!
Puścili dwie pierwsze strefy a potem zamiast nas to grupę na 2:10
a potem na 2:20
Ludzie zaczęli się wnerwiać,
przeciskać i pchać.
Mi dosłownie ręce opadły.
No ale co tam ruszyłam.
Pierwsze kilometry to masakra.
Tłok ścisk i wąsko.
Do tego biegacze z tempem na 2:20
nie było jak mijać ani jak przyspieszyć.
Właściwie się poddałam, byłam zła na cały świat.
Ale potem pojawiła się myśl
przecież robię to dla siebie, dla radochy i przyjemności
po prostu biegnij!!!!!!
I biegłam walcząc w głowie,
szukając motywacji by przyspieszyć,
minąć kolejną osobę,
nie kalkulować za dużo.
W głowie milion myśli,
że tyle treningów, godzin i ćwiczeń a wszystko przepadło
i to bez sensu i w ogóle
ale.....
nogi niosły.
Po 15 km poczułam, że siły są i może warto
przyspieszyć, zawalczyć, spróbować.
Na 20 kilometrze wiedziałam że niewiele brakuje.
Cisnęłam tempo ale w głowie się nie nakręcałam.
Co ma być to będzie :-)
I w końcu Stadion Olimpijski Wrocław,
wbiegam na tor, widzę metę
Biegnę i jest - zrobione.
Na zegarze 2:15
pytanie czy się udało.
Marzenie życiówka poniżej 2:00
Medal od górala spod samiuśkich Tatr :-)
Jak zawsze radość i .... niepewność
Banan, woda, walka w depozycie :-)
i jest sms
Życiówka zrobiona a do 2:00 zabrakło mi 1 minuty czyli jakieś 200m
Przy zrobionych 21 km to tak mało:)
Jednak najważniejsze, że zawalczyłam i mimo początkowych trudności
i nerwa w głowie po prostu biegłam.
Brawa dla wszystkich biegaczy i całusy dla kibiców.
Wrocław pięknie oświetlony, z muzyką filmową w tle.
Super!
Dla organizatorów kilka kwestii do przemyślenia
jak chociażby puszczanie stref, organizacja depozytu
i brawa za kładkę i strefę dla biegacza.
Teraz czas pakować walizkę na wakacje a w niej buty biegowe.
Następny start też Wrocław- tym razem maraton i oby padało :-)
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
Nocny powiadasz - to chyba świetne rozwiązanie - teraz w ciągu dnia jest tak duszno że ledwo można wytrzymać... To więc chyba najlepsza opcja.
OdpowiedzUsuńCałość pewnie dała Ci wiele satysfakcji i powera! ;)
Brak palącego slonca to duży plus :-) ale dla mnie godzina spania :-))))
UsuńJak ty motywujesz. Post z ważnym przesłaniem. Bardzo mocno Ci gratuluję. Swój cel osiągniesz, to pewne, to czuć.
OdpowiedzUsuńŚlę Ci moc uścisków. Miłych wakacji. :)
Dziękuje Trzymaj kciuki ✊️
UsuńGratuluję :) i życzę udanych wakacji!
OdpowiedzUsuńDziękuje 😁
UsuńGratulację :) ! Mnie może za rok uda się wziąć udział :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe 👍
UsuńDorotko, cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem tego co robisz. Trzeba mieć niesamowitą siłę woli <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness <3
Dziękuje bardzo
UsuńPozdrawiam serdecznie
To musiało być przeżycie! znam ten klimat bo mój mąż biega i trochę mi się udziela, ale nocnego biegu jeszcze nie było :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
marta
Nocny bieg ma swój urok szczególnie jak miasto tak pięknie oświetlone specjalnie dla biegaczy
UsuńPozdrawiam