Maraton Poznań!
Mój czwarty bieg na królewskim dystansie w tym sezonie.
Lubię starty wyjazdowe bo jest jak chłonąć atmosferę:-0
Do Poznania ruszyłam w sobotę
aby spokojnie odebrać pakiet:-)
Lubię starty wyjazdowe bo jest jak chłonąć atmosferę:-0
Do Poznania ruszyłam w sobotę
aby spokojnie odebrać pakiet:-)
Przygotować strój startowy.
Z serii jak nie będzie wyniku to będzie lans :-)))
Po raz pierwszy biegłam w koszulce biegu.
Bo dobrej jakości, trafiłam z rozmiarem
no i w ulubionym kolorze :-)
Wieczorem jeszcze małe zwiedzanie miasta i obowiązkowy posiłek
I nastał dzień zero.
Pogoda zapowiadała się dobrze.
W miarę ciepło, zachmurzenie pełne, no ideał.
Z dobrymi humorami i zapasem czasowym udałyśmy się na linię startu.
Porządnie zrobiłyśmy rozgrzewkę ,
pozbyłyśmy się bluz, kurtek i polarów.
I rozpoczęłyśmy odliczanie.
Odliczanie trwało dłuuuuuuuugo.
Policja nie odebrała technicznie trasy
i start ruszył 50 min później.
Uwierzcie mi , że to masakra jest.
Pierwszy raz coś takiego przeżyłam.
Całe przygotowanie, rozgrzewkę , nawodnienie
trafił sz....
Zmarzłam, zastygłam ba nawet zgłodniałam.
Bo przecież powinnam już być po 2 punktach karmienia i nawadniania:-)
Organizatorzy robili co mogli.
Były 3 wspólne rozgrzewki
a nawet Mezo zaśpiewał piosenkę:-)
Wyciągnęli chłopaka ze startu bo też biegł :-)
Jednak szacun dla organizatorów, że komunikacja nie zawiodła
i cały czas wiedzieliśmy co się dzieje.
W końcu ruszyliśmy.
Ja twardo w strefie na 4:00 (czyli tempo na 4 godziny )
Atmosfera super, kibice dopisali -)
Na 10 km czas zgodny z założeniami
Dalej twardo za pacemakerem na 4:00
Na 18 kilometrze lekki kryzys ale cisnęłam tempo.
Chciałam sprawdzić jak długo utrzymam taki bieg.
W momencie kryzysu wśród kibiców pokazała się Lidka i przebiegła ze mną kawałek.
Bardzo to pomogło.
Dzięki kochana!
Nie zapominałam o nawodnieniu i jedzeniu.
Połówkę zrobiłam w dobrym tempie
w okolicach życiówki.
Wiedziałam, że jest dobrze.
Drugie spowolnienie dopadło mnie na 26 kilometrze.
Czułam, że zwalniam i wiedziałam,
Ale cóż było robić:-)
Krok za krokiem dalej.
Potem minęli mnie pacemakerzy na 4:15.
Wiedziałam, że to już jest nie do zdobycia.
Spoglądałam na zegarek analizując średnie tempo.
Wciąż była szansa pobić wynik z Krakowa.
Czekałam już tylko na ulice Grunwaldzką.
Wiedziałam ze będzie długa,
że jest podbieg
ale na końcu jest meta:-)
Uwierzcie mi Poznań to górzyste miasto :-)
Szczególni na ostatnich kilometrach!
Wszyscy biegną to samo
wiec zacisnęłam zęby i dalej.
Na ostatnich kilometrach włączyłam turbo
i przyspieszyłam.
Nogi same niosły.
Wiedziałam, że jestem blisko dobrego dla mnie wyniku.
W głowie też cały czas wracały słowa Michała
pacemakera na 4:30 że jak mnie dogoni to mi.....
I w końcu jest zakręt,
skręciłam do mety na terenie Targów Poznańskich:-)
Widzę metę!!!Już tak niedaleko.
Radocha ogromna,
złapana w obiektywie :-)
I ostatni krok
meta przekroczona!!!!
Potem już tylko medale, chwała i fotoreporterzy :-)))))))))))))))))))))))))))))
Jest czwarty medal do Korony Maratonów Polskich!!!
Jeszcze tylko Warszawa za rok!
Z radością zjadłam czekoladową mufinkę a nie banana :-)
Odnalazłam znajomych.
Prysznic i do domu.
Z uwagi na opóźnienie startu do domu dotarłam wykończona i po 19.00
ale szczęśliwa!
To mój kolejny bieg w Poznaniu i zawsze jest super organizacja,
brak ścisku, wszystkiego starcza.
Wolontariusze uśmiechnięci, pomocni.
Dużo kibiców bardzo pozytywnie zakręconych.
Serdecznie polecam
i pewno jeszcze tu wrócę:-)
W przyszłym roku zaplanowane 2 starty maratońskie.
Kraków i Warszawa.
Trzymajcie kciuki i do zobaczenia na trasie!
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
Dorota
P.S. zdjęcia fotomaraton,pl, Głos Wielkopolski, Maratończyk.pl i Daniel Musiał Foto Amatore, gazeta.pl
Siedzę sobie z bolącym kręgosłupem i skręca mnie z podziwu:))Ależ dzielną Kobietą jesteś!:))Gratulacje od podczytywaczki z pięknego Wrocławia.Ewa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z przedmieść ... Wrocławia :-)
UsuńBardzo fajna i ciekawa relacja :-) Gratulacje
UsuńGratuluję
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńDorotko jesteś WIELKA!!! Na samą myśl o przebiegnięciu tylu kilometrów aż ciarki mnie przechodzą:-)))) GRATULACJE!!! i trzymam kciuki za kolejne! Buziak
OdpowiedzUsuń:-) Haha raczej zawzięta
UsuńCałusy
Matko (to nie do Ciebie...) jak Ty to robisz??? Dziesiąty kilometr, 18-sty...26-ty... meta maratonu...
OdpowiedzUsuńI ten uśmiech:) Gratulacje!:) Brawo brawo!
Hahaha No nie wiem :-))))))
UsuńPozdrawiam
Brawo!!!Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńDzieki
UsuńPozdra