W ostatni weekend uczestniczyłam w mega przygodzie!
Mój pierwszy triathlon :-)
Spokojnie na razie zajawka czyli sztafeta.
Pewno nie odważyłabym się spróbować a tak była szansa zasmakować.
Cel charytatywny, w drużynie i w pięknym miejscu:-)
Jedynie pogoda w Mietkowie była za ładna :-)
Cały team gotowy do startu,
Strefa zmian gotowa, rower zaparkowany czas ruszać !
Pierwsze oczywiście pływanie - 1 km w wodach zalewu,
zakończone 250 m podbiegiem do strefy zmian.
Szybkie przepięcie chipa i w drogę - 44 km w 2 pętlach
I szybko do strefy zmian i czas na mnie.
Ruszyłam kilka minut po 12.00 w pełnym słońcu na 10 km.
Na pierwszej pętli nie wiedziałam co mnie czeka z wyjątkiem legendarnych schodów.
No cóż łatwo nie jest :-)
Tu już na tamie szczęśliwa że schody za mną
ale druga pętla przede mną!
Druga pętla zleciała krok za krokiem
a nawrotka kilka metrów przed metą wymaga zawziętości :-)
A potem już poszło.
ostatnie kilkaset metrów z górki, na pełnym gazie!
Widać jaka byłam mokra, chyba bardziej niż kolega po pływaniu:-)
Ale to mnie uratowało w tym upale
i osiągnęłam linię mety!
A tam już medale.
Pierwszy raz dostałam 3 medale na raz.
Oczywiście od razu podzieliłam się z chłopakami.
Szczęśliwi, zadowoleni zaszczepieni wirusem triathlonowym!
Kilka słów dla organizatorów.
Świetnie przygotowana impreza, dobra organizacja, bardzo dobre zaplecze w czasie zmagań.
Zero kolejek do wc, woda na trasie, kibice i fajne widoki.
A schody - no cóż jest wyzwanie a satysfakcja na mecie jeszcze większa!
Wielkie dzięki dla chłopaków, że pomyśleli o mnie
i miałam szansę brać udział w tak fajnej imprezie
No i teraz dylemat bo.....
podobało sie bardzo, aż kusi aby spróbować nie w sztafecie.
Będzie nad czym myśleć:-)
P.S. Wykorzystałam też zzdjecia - fot.Pawel Naskrent/maratomania.pl
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota